Obwodnica Wałbrzycha: jak to dom prawie na jezdnię wszedł... (FOTO)

Jakoś tu wcześniej szerzej było...

W tym tygodniu zostały już wylane masy bitumiczne na odcinku ul. Łączyńskiego i pas drogi prowadzący od wiaduktu i ul. Wieniawskiego do ronda jest przygotowywany do włączenia do ruchu w następnych dniach. Tymczasem...



- Zwracali się do mnie mieszkańcy tych domów w Szczawnie-Zdroju i Podzamcza ze sprawą, która wydaje się absurdalna, bo przejście chodnikiem przy budynku będące częścią budowanej obwodnicy Wałbrzycha zostało zaprojektowane w sposób naruszający przepisy Rozporządzenia Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi publiczne i ich usytuowanie. Chodnik powinien wynosić minimum 2 metry, a 1,25 m jeśli trwa przebudowa, a tu zaraz przebudowa się skończy, a szerokość tego chodnika wynosi około 1,10 m. Absurdem jest to, że utworzono tu jezdnię mając z drugiej strony tyle miejsca i zawężając chodnik w stosunku do poprzedniego - mówi radny miejski Wałbrzycha z klubu PiS, Jerzy Langer.



Zastrzeżenie słuszne, bo duży budynek mieszkalny Łączyńskiego 36 narożnikiem sięga niemal nowej szosy, niestety dziś trafia w przestrzeń, bo obwodnicę w kształcie obecnym projektowano około 10 lat temu, a 11 kwietnia 2012 uzyskano dla niej zezwolenie na realizację inwestycji drogowej, zatwierdzenie projektu budowlanego i zatwierdzenie podziału nieruchomości dla inwestycji. Zatem czas wnoszenia uwag do projektu minął dawno temu i pewnie nikt nie zauważył wcześniej, co się wydarzy. Jak mówi radny, konsultował się w tej sprawie z burmistrzem Szczawna-Zdroju i zapewniono go, że budynek nie jest przeznaczony do rozbiórki.



- Zwróciłem się w takim razie do prezydenta Wałbrzycha z pytaniem, kto projektował ten odcinek obwodnicy i kto poniesie tego konsekwencje. Przepis obowiązuje od 1999 roku i projektanci powinni byli to uwzględnić. Łatwo sobie wyobrazić, jakie tu będzie teraz zagrożenie, skoro będą tędy chodzić na przykład matki z wózkami, a i rowerzyści jeździć. Powinno to zostać naprawione - mówi radny.


Pytanie tylko, jak?

Jak stwierdza jeden z mieszkańców budynku, pogodził się już raczej ze stanem faktycznym, ale niepokoi go fakt, że naprzeciwko domu mają zostać ustawione ekrany dźwiękochłonne, co może kierować na niego falę uderzeniową. Mieszka tu 9 rodzin, budynek jest wyremontowany na zewnątrz i będzie remontowany wewnątrz przez wspólnotę.



- Nie wiem, co mają zasłaniać te ekrany po tamtej stronie, gdzie nic nie ma, chyba, żeby ryb w Szczawniku hałas z drogi nie straszył. W naszym budynku wszystko chodziło, kiedy pracowały walce, rozszczelnił nam się komin i nie mogliśmy palić w piecach. Czemu ktoś nie pomyślał, ja nie widziałem tych papierów, po co po tamtej stronie taki pas zieleni, skoro tu zabrakło na chodnik, czy my będziemy tam na leżakach leżeć? Wiadomo, że już się nic z tym nie zrobi, ale jest problem z chodnikiem, a największy z rowerzystami, bo jeżdżą tu jak wariaci, także na elektrycznych, a tu w ogóle nie ma pola widzenia. Do tego jak zamontują barierkę, ten chodnik jeszcze się zwęzi, nawet jeśli zrobią to w krawężniku. Fajnie, że jest nowa droga, droga była tu zawsze, ale czujemy się tu teraz jak zwierzyna łowna - mówi lokator domu.

Konkluzja była zatem taka, że w tym miejscu obowiązkowo powinien pojawić się znak zakazu przejazdu dla rowerzystów, którzy zresztą nigdy nie mieli tu wytyczonej ścieżki, ale robią skrót od skrętu na Aleję Podwale do Szczawieńskiej. A piesi muszą uważać... Być może przydałoby się jeszcze pomalowanie feralnego narożnika farbą odblaskową na cześć tych kierowców, którzy między wiaduktem a rondem będą się bawić w piratów drogowych... A mieszkańcy, cóż - wypada im liczyć na to, że dom ma mocną konstrukcję.




Nasz obwodnicowy serial