Kuźnice Świdnickie: Odeszła Józefa Kobiałko. Pogrzeb w sobotę
Są wśród nas osoby, które podczas swojego życia tak bardzo związały się z lokalną społecznością, jej życiem i rozwojem, że stanowiły dla całych pokoleń opokę - trwałą i niezmienną. Takim fundamentem dla Kuźnic Świdnickich była pani Józefa Kobiałko - "Pani Józia". Mało kto znał jej nazwisko, mało kto poznał tę cichą i skrytą osobę prywatnie, ale chyba każdy mieszkaniec dzielnicy i miasta ma choć jedno wspomnienie z nią związane.
- Odeszła cicho 24 października o godz. 7 rano. Pożegnamy ją w najbliższą sobotę, 31 października, o godz. 11 mszą w kościele przy ul. Żeromskiego , a o godz. 12 spocznie na cmentarzu komunalnym przy ul. Bema. Zmagała się z chorobą od lat, do hospicjum trafiła w grudniu zaraz po ostatniej edycji Szlachetnej Paczki. Przez całe lata pomagała innym, tym razem sama otrzymała dar, ale nie zdążyła się nim nacieszyć. - wspomina Daniel Geming, mieszkaniec Kuźnic, społecznik i absolwent Publicznej Szkoły Podstawowej nr 6, z którą pośrednio przez całe lata pani Kobiałko była związana.
Jako że szkoła ta nie ma w gmachu przy ul. Kopernika biblioteki, to od dekad jej rolę pełniła Filia nr 2 Miejskiej Biblioteki Publicznej-Centrum Kultury przy ul. Reymonta. To tutaj każdy młody mieszkaniec Kuźnic I i II wraz z rozpoczęciem nauki, lub nawet wcześniej, miał zakładaną pierwszą kartę biblioteczną. W czasach, gdy domowe biblioteczki były niedostępnym luksusem, pierwsze lektury podawała Pani Józia. To ona tłumaczyła, że książki należy szanować, bo pomagają w nauce, ale stają się też najdroższym przyjacielem oraz otwierają furtkę do dalekich podróży.
Wokół kuźnickiej biblioteki, dzięki aktywności Pani Józi, toczyło się życie dzielnicy. O sobie dawał znać jej talent organizatorski i plastyczny - używała ich na potrzeby biblioteki. Tutaj można było zapisać się na pieszy rajd po okolicy, tutaj działał teatrzyk, który sięgał po laury w konkursach różnych szczebli, tu w czasach gdy dzieci spędzały całe dzieciństwo na zabawach pod gołym niebem można było wziąć udział w na tyle ciekawym konkursie, że skłaniał do zejścia z trzepaka. Właśnie ten teatrzyk, konkursy i wycieczki z ogniskami, w tym cykliczne Święto Pieczonego Ziemniaka - to wspomnienia Kuźniczan, w których królowała Pani Józia.
Jej wkład w edukację i kulturę miasta doceniono przez nadanie jej 11 listopada 1999 zaszczytnego tytułu Zasłużonej dla Miasta Boguszowa-Gorc.
Biblioteka, w której bliskim otoczeniu mieszkała Pani Józia, była treścią jej życia i rodziną, której nie miała. Jako emerytka Józefa Kobiałko również nie osiadała na laurach. Była aktywną seniorką, dużo spacerowała, opiekowała się zwierzętami, brała udział w akcjach charytatywnych. Dzieliła się czym mogła, a miała niewiele. Jej aktywność dotyczyła też zaangażowania w sprawy kuźnickiej parafii i bliskiej jej sercu kaplicy przy dawnej ul. Pstrowskiego - dziś ul. Grabskiego. Podczas obchodów 100-lecia Kościoła przy ul. Żeromskiego Zasłużona otrzymała medal z tytułem Przyjaciel Kościoła w ramach podziękowanie za wieloletnią pomoc i zaangażowanie w życie kościoła oraz całej wspólnoty parafialnej.
- Planujemy w najbliższych tygodniach urządzić zbiórkę na rzecz Hospicjum w Wałbrzychu, w którym opiekę w ostatnich chwilach życia miała Pani Józia - dodaje Geming.
oprac. Elżbieta Węgrzyn
fot. Użyczone
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj