Koci domek – pożyteczna inicjatywa
Domek to dobry kompromis
- Oczywiście, trzeba patrzeć na to z obydwu stron, bo często się zdarza konflikt karmicieli kotów i właścicieli posesji. Bywa, że ci pierwsi nie chcą współpracować, bywa, że ci drudzy zamykają wszystkie możliwe drzwi i okna. Koci domek jest dobrym kompromisowym rozwiązaniem, można go umieścić niedaleko posesji, w miejscu bardziej ustronnym i tam dokarmiać bezdomne koty. Wiadomo, że nie każdy je lubi i kiedy przebywają w budynku, ktoś może zrobić im krzywdę. Jako Fundacja sugerowaliśmy postawienie kocich domków, na razie nie ma ich w Wałbrzychu i w okolicznych miejscowościach oprócz Szczawna. W Gorcach udało nam się wynegocjować uchylenie okna do jednej z piwnic i zamknięcie jej, żeby koty nie wchodziły do pozostałych – mówi Joanna Sobina z boguszowskiej Fundacji „Na Pomoc Zwierzętom”.
Joanna Sobina przypomina, że bezdomne koty można bezpłatnie wysterylizować na koszt gminy – wtedy nie są już tak uciążliwe, bo nie rozmnażają się, nie oznaczają terenu i nie hałasują na wiosnę. – Zdarzają się miejsca, gdzie mieszkańcy sami składają wnioski o sterylizację, Wałbrzych ma bardzo dobry program sterylizacji kotów – ocenia prezes fundacji.
Boją się losu króla Popiela
A czemu lepiej, żeby koty mieszkały pośród nas? O tym przekonali się już nasi zachodni sąsiedzi, którzy swego czasu tak zmniejszyli populację miejskich kotów, że przestali sobie radzić z rosnącą plagą myszy i szczurów. W poprzednich latach zdarzało się, że Niemcy przyjeżdżali do zachodnich gmin Dolnego Śląska, by za kilka euro kupić zwykłego „dachowego” kota... do pracy w swoim otoczeniu. – I nic się nie zmieniło, teraz Niemcy ściągają koty z Polski masowo, bo mają zakaz stosowania chemii w deratyzacji i całe landy zjadane są przez szczury – mówi Joanna Sobina.
Czemu kot jest najlepszą metodą zwalczania gryzoni-szkodników? Obecnie w Polsce, inaczej niż w Niemczech wszędzie stawia się na chemię, rozkłada się trutki czasem przypadkowo, może je zjeść domowe zwierzę, pies, czy kot i zginąć. Lekceważy się nakaz, żeby w miejscach zamieszkanych rozsypywać raczej zatrute zboże, a nie ładne kolorowe granulki, którymi mogłoby się zainteresować nawet dziecko.
– A szczury szybko się uczą i wiemy już, że potrafią nauczyć swoje potomstwo omijania trutki. Nie wolno też jej wykładać tam, gdzie przechowuje się żywność, na przykład w piwnicach. A bywa, że w takich miejscach nie zjedzona trutka zalega latami, rozkładając się i zatruwając otoczenie. Tymczasem szczur czując tylko, że na danym terenie znajduje się kot, nie zagnieździ się tam i nie będzie się mnożył. Koty pozostają najlepszymi deratyzatorami, wyłapują też takie pasożyty, jak karaluchy czy prusaki – mówi Joanna Sobina.
- Coś w tym jest, bo w naszym budynku, gdzie mieszka nasza sędziwa i nie polująca już kotka, nie mamy od kilku lat ani jednej myszy, a w budynku nieopodal nasza sąsiadka złapała ich na łapkę kilkadziesiąt zeszłej zimy. We własnym mieszkaniu – dodaje mieszkanka Wałbrzycha, pani Anna.
Polskie miasta budują kotom domki
Kocie domki powstały już w różnych miastach Polski. Jesienią 2016 roku w Polkowicach pojawiło się 30 domkówdla wolno żyjących kotów. 5 lat wcześniej 35 domków dla kotów ustawiono na osiedlach w Gdyni. Już w 2005 roku było ich tam pięć. W 2016 roku Tarnobrzeg, jako pierwsze miasto na Podkarpaciu w ramach akcji „Koci Domek” za kwotę 1000 zł kupił osiem domków z przeznaczeniem dla bezdomnych kotów, ustawiono je na miejskich osiedlach. Jesienią 2016 roku do akcji dołączyło też miasto Lublin z 50 domkami, które nie zostały kupione lecz zaprojektowane na zlecenie miasta. Zimą 2016 roku 12 kocich domków zakupił Białystok. W Elblągu od 2013 roku jest już 67 minilokali dla kotów. Budują je też mniejsze miasta, jesienią ubiegłego roku trzy pojawiły się w Gostyninie.
Sporządzając koci domek, trzeba przestrzegać pewnych zasad. Konstrukcje nie mogą stać bezpośrednio na ziemi, ale na nóżkach, żeby kotom było cieplej. Najlepiej wysoko, żeby nie dostał się tam lis czy pies. Dach musi być zaprojektowany tak, aby woda nie spływała z niego po ścianach. Jedna ze ścian (albo dach) musi być uchylna, żeby dało się w domku posprzątać. Domek powinien mieć kilka oddzielnych pomieszczeń z odrębnym wejściem.
Kotów szczawieńskich nie spotkaliśmy w domku. Zapewne były w pracy, polując gdzieś na szkodniki.
Czytaj też:
PRZETRZYMYWANY NA MROZIE PIES URATOWANY
PODCHOINKOWE DRAMATY ZWIERZAKÓW
NOWE SCHRONISKO DLA ZWIERZĄT U SĄSIADÓW
WAŁBRZYSZANIE BEZ SERCA PORZUCAJĄ PRZYJACIÓŁ
Tekst i foto: Magdalena Sakowska
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj