Hotel Sudety: spór sądowy trwa
- Muszę płacić 23 zł podatku za metr kwadratowy powierzchni. To przy takich wymiarach hotelu daje kwotę ćwierć miliona rocznie. Nie rozumiem, jak można liczyć tyle za budynek, który nie funkcjonował, kiedy go kupowałem i później też nie. Płaciłem przez ponad 10 lat i doszedłem do wniosku, że swoich praw będę dochodził przed sądem. Hotel nie funkcjonuje, jako taki był kupiony i stoję na stanowisku, że kiedy on będzie funkcjonował, to będę wtedy płacił taką stawkę – mówi Aleksander Dudek, przedsiębiorca z Sosnowca i właściciel hotelu, mieszkający w USA.
Jak dodaje właściciel, czuje się ofiarą nowego prawa, które zaczęło obowiązywać w 2016 roku, stanowiącego, że wszelki obiekt należący do przedsiębiorcy musi być opodatkowany najwyższą stawką, bo jeśli się nadaje, to go będzie użytkował, a jeśli się nie nadaje, to jego sprawa, niech go rozbierze - a tak, czy inaczej, stawka ma być maksymalna. Tymczasem, jak uważa Aleksander Dudek, tu zaistniały dodatkowe okoliczności.
- Gdybym go kupił, a on wtedy funkcjonował, to byłaby to moja wina, że przestał. Ale kupiłem go jako obiekt niefunkcjonujący, zamknięty przez straż pożarną, bo nie nadawał się do dalszego użytkowania. A ja nie zostałem poinformowany przez syndyka, że trzeba będzie wyłożyć grube miliony, żeby przywrócić go do użytku. Powinien był mi o tym powiedzieć, wtedy bym go nie kupił – mówi przedsiębiorca.
Uważając, że spotkała go krzywda, właściciel hotelu odwołał się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Wałbrzychu, ale, jak mówi, te kolegia na ogół stają po stronie samorządów. Sprawa trafiła więc do Sądu Administracyjnego we Wrocławiu, ale ten również przyznał rację miastu.
- Będę walczył do końca. Następny etap to Sąd Administracyjny w Warszawie. Jeśli to nie pomoże, jestem gotów iść dalej, choćby do Strasburga – zapowiada Aleksander Dudek. - Uważam, że prawo powinno być logiczne, a nie gnębić przedsiębiorców. Prawo jest nieścisłe, nie określa każdej sytuacji, a każda jest przecież inna. Powinno się opierać na logice. W Sosnowcu też płacę w przybliżeniu 23 zł podatku za metr kwadratowy w moich obiektach, bo stawka wszędzie jest podobna, ale te obiekty funkcjonują.
Miasto również nie zamierza ustąpić. - W 2016 roku zmieniła się ustawa, w myśl której i my musieliśmy zmienić przepisy i nałożyliśmy tę stawkę podatku zgodnie z nimi i z obowiązującym prawem. Właściciel obiektu nie zgodził się z tym, ale i Samorządowe Kolegium Odwoławcze, i Sąd Administracyjny we Wrocławiu przyznały rację gminie i uznały, że sposób naliczania podatku w tym przypadku jest prawidłowy – stwierdza Arkadiusz Grudzień, rzecznik urzędu miasta.
Przyszłość hotelu jego właściciel uzależnia od rezultatu sądowego sporu: – Chciałbym go użytkować. Nie wiem jeszcze, czy jako hotel, bo konkurencja w Wałbrzychu jest duża, ale na pewno jakaś forma będzie. Obiekt jest w tej chwili bezpieczny, nie ma zagrożenia, o rozsypywaniu się nie ma mowy. Inspektor budowlany wydał opinię, że jest w stanie dobrym.
Otwarty w marcu 1971 roku hotel był największym takim obiektem na Dolnym Śląsku. Jego budowa kosztowała ponad 40 mln zł, była to suma gigantyczna, jak na owe czasy. W 284 pokojach mogło się zatrzymać 340 osób, w każdym pokoju był telewizor, telefon i łazienka, czego nie było jeszcze w wielu prywatnych mieszkaniach. „Sudety” miały trzy gwiazdki, zatrzymywały się w nich gwiazdy muzyki, filmu i sportu podczas swoich wizyt w Wałbrzychu. Dziś niszczejący budynek nie przypomina już sfery wielkiego świata w naszym mieście, służy tylko jako podstawka pod przekaźniki sieci telekomunikacyjnej, a przed kolejnymi wyborami zapewne znowu pojawi się na nim czyjaś ogromna twarz. Ale – może życie dopisze jakiś nowy rozdział do jego dziejów?
Magdalena Sakowska
Foto: Elżbieta Węgrzyn
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj