Hospicjum Wałbrzych: misja Lwów ukończona z sukcesem (FOTO)

Na początku minionego tygodnia z Wałbrzycha wyjechał TIR załadowany darami dla hospicjum we Lwowie. Był to wynik rekordowej Żonkilowej Kwesty, o której pisaliśmy: Hospicjum Wałbrzych: rekordowa zbiórka, jedziemy do Lwowa! Wcześniej, niż się spodziewano, bo jeszcze przed weekendem kierowca ciężarówki i Renata Wierzbicka, prezes Polskiego Towarzystwa Opieki Paliatywnej prowadzącego Hospicjum im. Jana Pawła II, dotarli na miejsce, a w weekend wrócili do Wałbrzycha. Na granicy spędzili 40 godzin, mogło być dużo dłużej. We Lwowie zjawili się nad ranem 26 maja i trafili akurat na godzinę policyjną, na szczęście transporty humanitarne są z niej wyłączone. Jechali eskortowani przez lekarkę placówki, która miała zezwolenie na poruszanie się.



- Trudno się żegnać, bo czuliśmy sie jak w domu. Czas wracać i skupić się na tym, w czym możemy jeszcze pomóc Hospicjum we Lwowie. A potrzebują Naszej pomocy i ogromnego wsparcia. Wierzę, że bez Waszego wsparcia nie pozostaną. Bo tak naprawdę kto myśli o osobach z chorobą nowotworową? Wy! Zbyt mało czasu, żeby dłużej porozmawiać, ale wystarczyła dłuższa chwila, bliskość, wymiana zdań, która była bezcenna. I ciągle słyszę podziękowania Polsce i Polakom za to, co dla nich robimy. Wszystko to, co wieźliśmy, jest Waszą zasługą, bo potrafimy się dzielić z tymi, którzy bardzo potrzebują naszego wsparcia. Możecie mi wierzyć, zaskoczenie na twarzach pracowników było ogromne, bo tego, co przywieźliśmy, było bardzo dużo. Wszyscy pracownicy Hospicjum we Lwowie dziękują tym, którzy wsparli Żonkilową Kwestę i tym, którzy tak bardzo się w nią zaangażowali - informowała Renata Wierzbicka na swoim profilu społecznościowym.

Pod opieką lwowskiego Hospicjum znajduje się 180 osób, z czego 30 przebywa w hospicjum stacjonarnym, natomiast 150 objętych jest opieką domową. Podczas wojny dostęp i możliwość zakupu niezbędnych środków medycznych ograniczone są do minimum, więc opieka nad pacjentami jest bardzo trudna. Jak pisaliśmy, Hospicjum we Lwowie jest publiczne i nie pobiera opłat od pacjentów, a dodatkowo przyjmuje także chorych z terenów, na których toczą się walki i jest przeciążone, dlatego wsparcie jego działalności było szczególnie ważne.