| Źródło: Informacja z Czech: teplicky.denik.cz, e-teplicko.cz, screeny - Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Wałbrzychu, foto: straż miejska w Wałbrzychu
Czeska sokolica chciała zamieszkać na kominie PEC-u (FOTO)
O rodzicach sokolicy głośno było swego czasu w czeskiej prasie lokalnej. Pochodzi ona z Teplic, ale nie tych bliskich nam, nad rzeką Metují, tylko z tych leżących w pobliżu niemieckiej granicy, w kraju Usteckim, 150 km w prostej linii od Wałbrzycha. Tam wiosną 2016 roku para sokołów wędrownych zasiedliła komin fabryki szkła AGC Flat Glass Czech i dochowała się lęgu. Budę lęgową umieściła na kominie organizacja ALKA Wildlife. Samiec był już zaobrączkowany, ornitolodzy założyli obrączki samicy i młodym. Oto jedno z rodziców, prawdopodobnie mama.
http://www.e-teplicko.cz/zpravy/teplice/4144-zajimavost-na-komine-teplicke-sklarny-zahnizdili-vzacni-sokoli
https://teplicky.denik.cz/zpravy_region/v-teplicke-sklarne-agc-v-retenicich-zahnizdili-sokoli-20160508.html
Rok później, pod koniec kwietnia, nasza samiczka przyszła na świat w tym gnieździe wraz z dwójką rodzeństwa. Cała trójka również została zaobrączkowana i dzięki temu znamy jej niezwykłą historię. A dalszy ciąg tej historii – to już Wałbrzych.
- Screen z kamery przy gnieździe założonym w tym roku na kominie wałbrzyskiego PEC-u pokazuje, że 18 grudnia siedziała w nim pustułka i sobie drzemała, a na widok sokoła, który zjawił się na podeście, uciekła w panice. Monitoring pokazał przelatującego obok komina sokoła już wcześniej, 15 grudnia. Od 18 grudnia sokół pojawiał się już codziennie, około 8.00 rano, po polowaniu, przynosząc sobie coś do konsumpcji. Była to młoda samica – relacjonuje wałbrzyski przyrodnik i fotograf Krzysztof Żarkowski, z którego inicjatywy na kominie PEC-u pojawiła się w tym roku budka, a w niej swój lęg odchowała wiosną para pustułek.
Jak dodaje Krzysztof Żarkowski, młoda sokolica wychowała się w gnieździe na kominie, założonym przez człowieka i być może dlatego szukała podobnego lokum. Po dorośnięciu musiała sobie poszukać nowego miejsca, bo rodzice przegonili ją ze swojego rewiru. Zaczęła więc tradycyjną sokolą wędrówkę w poszukiwaniu nowej przystani życiowej, a że 150 km to dla sokoła nic, przeleciała nad Karkonoszami - ale one chyba nie zrobiły na niej wrażenia, bo tam nie została - a my znaleźliśmy się na jej trasie i najwidoczniej spodobał jej się wałbrzyski komin przy ul. Ogrodowej. Wszystko zapowiadało się pięknie, przybyszka z Czech mogła u nas założyć rodzinę, bo w okolicach Wałbrzycha i Świdnicy widuje się samce sokoła wędrownego. Niestety...
- Krótko przed świętami, 21 grudnia, zadzwoniła do mnie straż miejska, że w swojej siedzibie na ul. Moniuszki mają rannego sokoła. Znalazła go jakaś pani przy ul. Grodzkiej. Podobno ta pani dzwoniła do różnych instytucji, w tym do urzędu miasta, ale odsyłano ją dość obcesowo, dzwoniła do RDOŚ, tam udzielano jej instrukcji przez telefon i pomogli dopiero strażnicy miejscy. Z tego wynika, że nie ma w naszym mieście instytucji przygotowanej na znalezienie drapieżnego ptaka, który potrzebuje pomocy. Co do tej samicy, możliwe, że doznała urazu ze strony człowieka, nie wygląda na to, że zderzyła się ze ścianą czy z szybą – mówi Krzysztof Żarkowski.
A uraz był poważny – pęknięta jedna z kości i, co o wiele gorsze, mięsień skrzydła, którego kilka centymetrów wydostało się przez skórę. Krzysztof Żarkowski i inny przyrodnik i fotograf, Robert Bajek, przewieźli ją do zaprzyjaźnionej pani weterynarz w Nowej Rudzie, która udzieliła ptakowi pomocy. Rokowania są pomyślne, ponieważ samica jest w dobrej kondycji, waży około kilograma, dobrze zniosła zabieg pod narkozą i zaczęła już jeść. W międzyczasie Krzysztof Żarkowski odkrył jej historię.
- Ptak miał na nogach dwie mocno zabrudzone obrączki – na lewej białą, na prawej niebieską aluminiową. Oczyściłem je, zrobiłem im zdjęcie i wysłałem do Polringu, żeby je zidentyfikowano. Odpowiedzi jeszcze nie dostałem, ale widząc, że są czeskie, wysłałem je też do znajomego ornitologa, Josefa Vrany. 23 grudnia przysłał mi odpowiedź, że to ptak zaobrączkowany 12 maja, właśnie na kominie w Teplicach – mówi przyrodnik.
Co będzie dalej z dzielną młodą sokolicą? Niestety, tak poważny ubytek mięśnia, którego część trzeba było usunąć, może wpłynąć na to, że ptak nigdy nie będzie już mógł sprawnie latać i nie będzie zdolny do samodzielnej egzystencji. Na naszym kominie już zatem nie zamieszka, o jego przyszłości, gdy dojdzie do siebie, zadecydują specjaliści. Ale, jak mówi Krzysztof Żarkowski, może tej zimy w budzie lęgowej pojawią się jeszcze jakieś inne sokoły wędrowne. To niezwykle rzadki gatunek ptaka drapieżnego. W Polsce w 2016 roku zlokalizowano zaledwie 23 stanowiska lęgowe, nasze mogło być 24-te. Populację tego gatunku w Europie ocenia się na około 700 par.
O historii wałbrzyskiego gniazda na kominie PEC więcej tutaj:
PIASKOWA GÓRA: MAMY CZTERY PISKLAKI (FOTO)
GNIAZDO NA KOMINIE PEC-U MA JUŻ LOKATORÓW [FOTO]
SOKOŁY WĘDROWNE NA KOMINIE PEC: BĘDZIE JE MOŻNA PODGLĄDAĆ
Czytaj też:
PODZAMCZE MA PUSTUŁKI - DZICY LOKATORZY OBSERWOWANI
WAŁBRZYCH NA PTAK - ZADBALI O SKRZYDLATYCH MIESZKAŃCÓW
NAJWIĘKSI SKRZYDLACI MIESZKAŃCY NASZEGO REGIONU (FOTO)
Akcje i wydarzenia z udziałem KRZYSZTOFA ŻARKOWSKIEGO
Magdalena Sakowska
Foto: Krzysztof Żarkowski, Robert Bajek, Straż miejska w Wałbrzychu, screen z kamery monitoringu wałbrzyskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, czeski portal regionalny e-teplicko.cz
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj