| Źródło: Świdnica dla Was.info, ekologia.pl
Co się przydarzyło... szopowi praczowi?
Tydzień temu, w niedzielę 19 maja pięć minut po północy dyżurny straży miejskiej w Świdnicy otrzymał zgłoszenie dotyczące jakiegoś zwierzęcia potrąconego przez samochód na skrzyżowaniu ulicy Folwarcznej i 1 Maja. Na miejscu strażnicy stwierdzili, że ofiarą wypadku był właśnie szop pracz. Natychmiast wezwano pracowników schroniska dla zwierząt. Jak informują strażnicy, szop szybko trafił pod opiekę weterynarza i po kilku dniach został wypuszczony na wolność w kompleksie leśnym oddalonym od siedlisk ludzkich.
Szop pracz nie jest już wbrew pozorom gatunkiem całkowicie w Polsce obcym - pojawia się w naszych lasach (i miastach) coraz częściej. Jest wszystkożerny, choć preferuje małe zwierzęta, bezkręgowcami też nie gardzi. Ma bardzo chwytne łapy z palcami poruszającymi się niezależnie od siebie i to nimi łapie zdobycz. Może tak uróść, że będzie ważył 15 kg. Na ogół kojarzy się każdemu z Ameryką Północną i legendą o Pocahontas. Na tym kontynencie już dawno zadomowił się w miastach i nocą przegrzebuje kosze na śmieci, świetnie potrafi też otwierać zamki - a teraz ruszył na podbój Europy. Sam tego nie zrobił, w XX wieku introdukowano go we Francji, Niemczech i ZSSR, potem w Czechosłowacji, więc do nas miał blisko, a mnożył się szybko. I choć obecnie uważa się, że liczba szopów w Polsce nie przekracza 100, może ich być więcej. Chociaż jest sympatyczny, trzeba pamiętać, że to groźny gatunek inwazyjny, który wypiera z lasów nasze rodzime. Dlatego na przykład na posiadanie szopa trzeba mieć specjalne zezwolenie. Komisja Europejska apelowała do Polski w sprawie inwazyjnych zagrażających środowisku gatunków, szop również jest na tej liście.
W naszej części kraju tylko w ciągu ostatniego roku miało miejsce kilka sytuacji z udziałem szopów: w czerwcu 2018 mieszkaniec Bytomia Odrzańskiego spotkał nad Odrą aż pięć tych zwierząt, które szukały pożywienia między kamieniami, we wrześniu tegoż roku jeden szop zablokował obwodnicę śródmiejską we Wrocławiu (a dokładniej zrobili to strażacy próbując go złapać), również we wrześniu działkowiczka ze Zgorzelca przyłapała pewnego osobnika wyciągającego ryby z jej oczka wodnego, a w październiku szop utknął na drzewie w Lubaniu, gdzie dzielnie bronił się przed chcącymi mu pomóc strażakami. Kilka tygodni temu niemieckie media poinformowały, że do siedmiu szopów mieszkających w ZOO w Heidelbergu cichcem dołączył ósmy, dziki. A dokąd poszedł szop ze Świdnicy? Może niedługo przekonamy się w Wałbrzychu.
Czytaj też:
SZCZAWIENKO: CO DALEJ Z DANIELEM Z UL. DE GAULLE'A? (FOTO)
ZAMEK GRODNO: UDANA ZASADZKA NA LAMĘ UCIEKINIERKĘ (FOTO)
Wałbrzych: tuż przy granicy miasta mieszka... bizon! (FOTO)
RYŚ I ŻBIK W NASZYCH LASACH?
TAJEMNICZE ZWIERZĘ. WIDZIAŁEŚ JE?
BÓBR SPACEROWICZ WRÓCIŁ NAD ZBIORNIK
POLICJA: NIETYPOWE ZDARZENIE... Z WĘŻEM W TOALECIE
Opr. MS
Foto: ilustracyjne
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj