
To nie tak miało być. Górnik przegrał finał i nie awansował do ekstraklasy

Górnik rozpoczął trzecie spotkanie od odskoczenia na 7:1, ale kilka chwil później musiał gonić wynik, bo to gospodarze prowadzili 23:15. Wiele dobrego w grę gości wniosło wejście Damiana Durskiego, które sprawiło przyśpieszenie gry i zdobywanie punktów po przechwytach i w kontrze. Bardzo jednak szwankowała skuteczność z linii rzutów wolnych – 5/13 do przerwy. Problemy z przewinieniami z kolei spowodowały, że na ławce rezerwowych spore minuty spędził jeden z liderów Dzików, Michał Aleksandrowicz. Do szatni nasi schodzili z minimalnym deficytem punktowym (32:33).
W trzeciej kwarcie trzykrotnie z rzędu z dystansu idealnie przymierzył Aleksander Griszczuk, zadaniowiec w ekipie z Warszawy, stając się najbardziej nieoczywistym bohaterem meczu. Dziki zyskały przewagę, odskakując po trzydziestu minutach na 55:47. W tym momencie spotkania trzy faule na koncie miał już Maksymilian Motel, podstawowy młodzieżowiec gospodarzy, którego Griszczuk idealnie zastąpił. W ekipie Górnika pierwsze punkty w spotkaniu dopiero w samej końcówce tej części gry zdobył Adrian Kordalski. Fatalne zawody w ataku rozgrywał Bartosz Majewski, pudłujący rzut za rzutem z obwodu. W tarapaty z faulami wpakował się z kolei Arinze Chidom.
Kibice wierzyli do końca, wybierając się do Warszawy w zwartej, 150-osobowej grupie. Sympatyków wałbrzyszan w hali "Koło" było jednak jeszcze więcej!
Po punktach Motela w kontrze, Dziki prowadziły 64:54 na 1:42 przed zakończeniem czwartej kwarty. Nasi rzucili się w kolejną pogoń za wynikiem. Wreszcie skuteczność odzyskał Majewski, trafiając dwukrotnie zza łuku w ostatniej minucie. Na 18 sekund przed upływem czasu gry warszawianie prowadzili ledwie 64:62, ale mieli piłkę i Górnicy byli zmuszeni faulować. Wyniki ustalił dwoma celnymi wolnymi Alan Czujkowski, a MVP całych finałów wybrano Aleksandrowicza.
Dziki kompletnie zaskoczyły Górnika w finale, mogąc liczyć na doświadczenie swoich weteranów: 34-letni Aleksandrowicz wygrał 1 ligę w 2019 roku z Astorią Bydgoszcz, 33-letni Czujkowski triumfował w 2018 ze Spójnią Stargard, a 36-letni Bartosz w 2014 roku z Polfarmexem Kutno. Ci w dwóch pierwszych meczach umiejętnie punktowali, a w trzecim imponowali decyzyjnością oraz defensywą. Do tego trener Szablowski zbudował Motela, nie tak dawno temu przełykającego gorycz spadku z ligi w barwach Księżaka Łowicz, wspomnianego Griszczuka, absolutnego debiutanta w 1 lidze i Rafała Komendę, o którym niegdyś trener Łukasz Grudniewski mówił, że to gracz na poziomie drugoligowym. Górnik rzekomo miał dominować pod względem atletycznym, ale dał się wciągnąć w grę rywali. Dziki stawiały konsekwentnie na atak pozycyjny, eliminując szybki atak biało-niebieskich oraz zmniejszając efektywność w ofensywie Niedźwiedzkiego i Chidoma (praca w obronie Bartosza i Czujkowskiego). Wałbrzyszanie w finale wydawali się zagubieni w budowaniu akcji – w trzech meczach finału ani razu nie zdobyli więcej niż 66 punktów. Makabrycznie źle wyglądali za to w egzekwowaniu rzutów wolnych, trafiając ledwie 32 z 59 prób w całej serii (9/19 w meczu nr 3). Zabrakło doświadczenia w grze pod wielką presją – wcześniej finały wygrywał jedynie 28-letni Kordalski, a żaden z zawodników rotacji nie miał nawet 30 lat. Wyraźny brak rytmu i bezsilność naszych koszykarzy na parkiecie, brak kreowania strzelców oraz wprowadzenia efektywnych pomysłów taktycznych to również rzecz jasna kamyczek (jak nie głaz) do ogródka trenera Marcina Radomskiego.
Dziki Warszawa – Górnik Trans.eu Zamek Książ Wałbrzych 66:62
Dziki: Kuźkow 12, Czujkowski 9, Griszczuk 9, Motel 7, Azor 7, Bartosz 6 (12 zb), Komenda 6, Aleksandrowicz 5, Grochowski 5, Munyama 0.
Górnik: Niedźwiedzki 11 (10 zb), Sitnik 10, Durski 10, Chidom 9 (10 zb), Kordalski 9, Majewski 6, Walski 5, Stopierzyński 2, Kruszczyński 0.
Górnik w ostatnich trzech sezonach zagrał w finale 1 ligi, za każdym razem ulegając przeciwnikom. W ostatnich dwóch latach nie był faworytem, startował z drugiej lokaty, bez przewagi parkietu, ale potrafił powalczyć: z Czarnymi Słupsk przegrał 2:3, z Sokołem Łańcut 1:3. W serii z Dzikami, gdzie był wyżej rozstawiony, zaprezentował się jednak najgorzej, przegrywając wszystkie trzy spotkania. Dziś kibice Górnika odczuwają rozczarowanie i poczucie utraconej szansy. Drzwi do ekstraklasy pozostają dla klubu zamknięte.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj