Sukcesy z komunistą w nazwie
Zagłębie Wałbrzych, podobnie jak Górnik, przez 6 lat występowało w piłkarskiej ekstraklasie. Zajęło nawet w niej 3 miejsce. Najwyższe w historii występów naszych zespołów w elicie. No i grało w Pucharze UEFA. Cofnijmy się o kilka dekad, by poznać dzieje zielono-czarnych z Białego Kamienia.
Drugoligowe Zagłębie w latach 60. Górny rząd od lewej: Kobiałko, Kurczyk, Molenda, Cieszowic, Dworniczek, Pawlica, Kampa, Szeja. Dolny rząd od lewej: Radajak, Kuś, Olszok, Zajdel, T. Nowak, Kicior
Historia zaczęła się 12 grudnia 1945 roku. Tego dnia w świetlicy szybu Jan postanowiono założyć Klub Sportowy Julia Biały Kamień. Dziś jest to dzielnica Wałbrzycha, wtedy nie leżała jeszcze w granicach administracyjnych miasta, stanowiąc odrębną miejscowość. Nazwa Julia wzięła się od jednej z miejscowych kopalni. Teraz kilka nazwisk, bo o ludziach, którzy zakładali przyszłe Zagłębie warto pamiętać. To: W. Duda, A. Szpyrc, Cz. Zieliński, P. Stoszek, W. Żyliński, P. Zwias, I. Łodziński, B. Czechowicz, E. Wanęcki, T. Chruszcz, W. Kloryga, J. Kolaczek i M. Marzec. Prezesem honorowym klubu wybrano J. Totlebena. Początki były trudne, a klub podobno zaczynał od 24 koszulek, tylu samo spodenek, a także 15 par butów.
Pierwszy piłkarski mecz rozegrany przez Julię odbył się 22 marca 1946 roku z najstarszym wałbrzyskim klubem OMTUR-em. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Julii, a pierwszą, historyczną bramkę zdobył Józef Matusik. Niemal od momentu założenia zespół występował w klasie A, wielokrotnie pukając do bram ligi międzywojewódzkiej, która de facto była trzecim szczeblem rozgrywek. W 1950 roku zmieniono nazwę drużyny na KS Górnik Biały Kamień. Siedem lat później znów pogrzebano w nazewnictwie. I tak powstał KS Górnik-Thorez. Trzy lata później (1960 rok) zespół w niecodziennych okolicznościach „awansował” do III ligi. Po zakończeniu sezonu na czele tabeli klasy A były dwa zespoły Górnik-Thorez oraz Piast Legnica, które zgromadziły tyle samo punktów. Zarządzono więc baraż na neutralnym terenie. We Wrocławiu spotkanie zakończyło się remisem 3:3, a do wyłonienia zwycięzcy nie wystarczyły nawet dwie dogrywki (każda 2x15 min!). Łącznie oba zespoły przebywały na boisku 150 minut! W takiej sytuacji postanowiono rozegrać kolejny mecz barażowy, który tym razem wałbrzyszanie rozstrzygnęli na swoją korzyść, wygrywając 4:1. Dodajmy, że trenerem był wtedy Władysław Giergiel, były piłkarz Wisły Kraków i reprezentacji Polski.
Marian Szeja najwybitniejszy zawodnik zielono-czarnych
W 1962 roku wałbrzyszanie byli po raz pierwszy bliscy wywalczenia awansu do II ligi. O wszystkim decydował mecz w Katowicach z tamtejszym Dębem. Zwycięstwo i remis dawały promocję miejscowym. Goście mogli awansować tylko w przypadku zwycięstwa. Pojedynek miał dramatyczny przebieg i zakończył się remisem 1:1. Gola dla gości zdobył Stachuła. Ten sam zawodnik po faulu na Kajzerku egzekwował rzut karny, ale przestrzelił z 11 m. Ależ dramat zawodnika! Gdyby trafił już wtedy zielono-czarni świętowaliby wejście do II ligi. Rok później znów zmieniono nazwę na GKS Thorez Wałbrzych. Zapytacie skąd ten Thorez? To proste. Po wojnie do Wałbrzycha przyjechało wielu górników z Francji i Belgii, a że mieli oni lewicowe poglądy za patrona kopalni obrali sobie Maurice’a Thoreza, francuskiego działacza komunistycznego. Drużynę też tak w końcu ochrzczono.
W 1964 roku zielono-czarni dopięli swego i znaleźli się wśród II-ligowców. Na ten sukces zapracowali tacy piłkarze jak: Szeja, Smyk, Cieszowic, Kurczyk, Pawlica, Kampa, Kubik, Kuś, Zajdel, Nowak i Radajak. W 1966 roku, po protestach miejscowych kibiców (nie podobała im się nazwa Thorez) po raz ostatni przemianowano klub. Na GKS Zagłębie Wałbrzych. Tego samego roku, dokładnie 15 maja, wałbrzyszanie po raz ostatni rozegrali swój ligowy mecz na boisku przy ul. Dąbrowskiego. Przeciwnikiem była wówczas Stal Mielec, a potyczka zakończyła się wygrana gospodarzy 5:2. Już 24 lipca 1966 roku piłkarze oficjalnie przenieśli się na nowy obiekt przy ul. Ratuszowej. Na inaugurację zremisowali tam kilka dni później bezbramkowo ze Startem Łódź. Dodajmy, że na stadionie zainstalowano pierwszy w Polsce zegar świetlny!
Kierownik sekcji piłki nożnej w Zagłębiu Józef Makselon odbiera okolicznościowy puchar oraz gratulacje za awans drużyny do I ligi
Jesień sezonu 1966/67 nie była najlepszaw wykonaniu wałbrzyszan. Grali oni przeciętnie i do klubu powrócił znakomity szkoleniowiec Alojzy Sitko, który wcześniej wprowadził wałbrzyszan do II ligi. To gość, który przed wojną był piłkarzem krakowskiej Wisły. Już jako trener był asystentem w pierwszej reprezentacji Polski oraz trenerem kadry B. Jego przyjście jesienią 1966 roku pozwoliło nabrać miejscowym pewności siebie. Ostatecznie zespół zajął 8 miejsce, a Roman Kasprzyk z 27 golami na koncie został królem strzelców II ligi. W 1968 roku Alojzy Sitko wraz ze swoją drużyną świętował wreszcie upragniony awans do ekstraklasy, gdzie drużyna spędziła 6 sezonów. Największy udział w awansie mieli: Szeja, Dworniczek, Cieszowic, Pawlica, Pietraszewski, Wyrobek, Kampa, Zajdel, Kasprzyk oraz Stachuła. Gola na wagę awansu zdobył w pojedynku z Hutnikiem Nowa Huta (dziś Kraków) niezastąpiony Kasprzyk, który drugi raz z rzędu został najskuteczniejszym graczem II ligi. Zdobył 25 goli i następnego w klasyfikacji piłkarza wyprzedził aż o 10 trafień!
Na inaugurację I-ligowych występów Zagłębie w sezonie 1969/69 podejmowało wicemistrza Polski z poprzedniego sezonu Legię Warszawa. W zespole gości aż roiło się od znanych nazwisk – Kazimierz Deyna, Robert Gadocha, Władysław Stachurski, Lucjan Brychczy, ale bohaterem meczu był Janusz Żmijewski, który strzelił dla przyjezdnych aż trzy bramki. Wałbrzyski beniaminek odpowiedział tylko jednym trafieniem, Romana Kasprzyka (pierwszy gol dla Zagłębia w ekstraklasie). Drużyna prowadzona w ekstraklasie przez Alojzego Sitkę nie miała łatwo. Zielono-czarni pierwsze, historyczne zwycięstwo w elicie odnieśli podczas 4 kolejce, gdy pokonali na Białym Kamieniu Szombierki Bytom. Na półmetku wałbrzyszanie zajmowali dopiero 13, przedostatnie miejsce w tabeli. Mieli na koncie 10 punktów, 13 bramek strzelonych i 20 straconych. Do rewanżów trzeba było się dobrze przygotować, by zachować dla miasta I ligę.
Przy piłce Edmund Dworniczek jeszcze na starym stadionie Thoreza przy ul. Dąbrowskiego
Wiosnę wałbrzyszanie zaczęli od dwóch nieznacznych porażek, ale później było już znacznie lepiej. Szczególnie ważne było zwycięstwo po golu Romana Kasprzyka u siebie z Polonią Bytom. Wałbrzyski bombardier w tym meczu powrócił do zespołu po kontuzji i od razu wpisał się na listę strzelców. Do samego końca Zagłębie zaciekle walczyło o pozostanie w elicie, co zresztą się udało. Beniaminek spod Chełmca zajął wprawdzie 10 miejjsce w tabeli, ale ledwie o 2 pkt wyprzedził zdegradowany Śląsk Wrocław.
Do drugiego sezonu w I lidze piłkarze z ul. Ratuszowej przystąpili bez Jerzego Wyrobka, który odszedł do Ruchu Chorzów i Zajdla. Początek zmagań był udany. Prowadzeni przez nowego szkoleniowca Antoniego Brzeżańczyka zielono-czarni w pierwszych 4 meczach zdobyli 5 punktów. Zajmowali wówczas 6 miejsce w tabeli, ale później „coś” się zacięło. Nie wystarczało, że Stachuła dwoił się i troił, skoro nie miał wsparcia w kolegach. Mający ledwie 8 zdobytych punktów wałbrzyszanie zajmowali po jesieni 12 miejsce. Nastroje nie były wesołe. Wiosna na szczęście okazała się o wiele lepsza. Zagłębie zanotowało 4 zwycięstwa przy 3 porażkach i aż 6 remisach. W 24 kolejce nasi pokonali Polonię Bytom, a na listę strzelców wpisał się Pietraszewskiego. Później zremisowali z Wisłą Kraków, dzięki czemu zapewnili sobie pozostanie wśród najlepszych piłkarskich drużyn w kraju. Trzeci sezon występów Zagłębia w I lidze był za to bombowy, ale o tym w kolejnym odcinku.
Tekst: Tomasz Piasecki
Fot. użyczone (Archiwum prywatne Mariana Szei i Edmunda Dworniczka)
Artykuł ukazał się na łamach tygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie pdf na stronie www.wieszco.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj