Polska Armata już nie odpali. Janikowski kończy karierę
2019 rok jest smutny dla fanów zawodników futbolu amerykańskiego o polskich nazwiskach. Niedawno karierę postanowiła przecież zakończyć jedna z największych gwiazd ligi NFL, Rob Gronkowski, trzykrotny zdobywca Super Bowl z New England Patriots oraz pięciokrotny uczestnik Meczu Gwiazd Pro Bowl. Popularny „Gronk” ma polskie korzenie, ale śmiało można stwierdzić, że są już mocno zapuszczone, bo pochodzi ze stanu Nowy Jork, a jego rodzina od kilku pokoleń jest w USA.
Co innego Janikowski. Polak z krwi i kości, w dodatku wałbrzyszanin! O jego zakończeniu przygody z futbolem amerykańskim też piszą największe media tj. Los Angeles Times, Sports Illustrated, ESPN czy CBS Sports.
Amerykański sen
Janikowski urodził się w 1978 roku w Wałbrzychu. Jego ojciec, Henryk Janikowski na przełomie lat 70 i 80 był wyróżniającym się piłkarzem. Napastnik Stali Mielec i Górnika Wałbrzych rozegrał w 1981 roku 3 mecze w biało-czerwonych barwach, strzelając 2 gole. Sebastian poszedł w ślady ojca, grał w piłkę nożną, trafił nawet do reprezentacji kraju U-17. W młodzieżowej kadrze oraz w KP Wałbrzych występował z Piotrem Włodarczykiem, który później grał także w pierwszej reprezentacji Polski.
Henryk Janikowski rozpoczął nowe życie za Wielką Wodą. Po rozwodzie z mamą Sebastiana poślubił Amerykankę, co pozwoliło Sebastianowi na legalne przenosiny do USA. Zamieszkał z tatą i macochą w Orlando na Florydzie, kontynuując grę w piłkę nożną. Jego trenerem był Angelo Rossi, który również prowadził drużynę piłkarską w odległym o godzinę jazdy samochodem od Orlando Daytona Beach. To właśnie Rossi przekonał Janikowskich by Sebastian zamienił futbol na futbol amerykański. Wałbrzyszanin dostał się do zespołu, choć na testach pojawił się w dżinsach i tenisówkach. Jego przygoda z nową dyscypliną sportu zaczęła się w ostatniej klasie szkoły średniej. W jednym z meczów dla Seabreeze z Daytona Beach zdobył punkty po kopnięciu z 60 jardów, co jest trzecim najlepszym wynikiem w historii szkół średnich na Florydzie. Uczelnie zaczęły się o Polaka bić.
Ostatecznie Janikowski wybrał grę dla uniwersytetu Florida State z północnej Florydy. Tam kolekcjonował kolejne wyróżnienia. W 1998 i 1999 roku zgarnął nagrodę im. Lou Grozy dla najlepszego kopacza (kicker) na poziomie uniwersyteckim. Do dziś pozostaje jedynym kopaczem w historii, który zgarnął tę nagrodę dwa razy z rzędu. W tym samym okresie został także dwukrotnie wybrany do grona najlepszych futbolistów w USA na poziomie uczelnianym (All-American). W 2000 roku postanowił zgłosić się do draftu NFL, rok przed końcem studiów, argumentując swoją decyzję chęcią sfinansowania przyjazdu do USA jego mamy. To właśnie z okresu gry dla Florida State zyskał przydomek „Seabass”. Nazwał go tak kolega z drużyny, dla którego imię Sebastian było zdecydowanie za długie (sea bass to po angielsku też okoń morski).
Pomimo pozasportowych kłopotów, zarzutów o pobicie, jazdę pod wpływem alkoholu i próbę przekupstwa funkcjonariusza policji (Polak bronił się, że chciał jedynie wpłacić grzywnę za przyjaciela) został wybrany w pierwszej rundzie draft z wysokim, 17 numerem. Zarzuty korupcyjne oraz posiadanie nielegalnych substancji mogły doprowadzić Janikowskiego do deportacji, ale w 2001 roku wałbrzyski kopacz został uniewinniony.
W 2003 roku zagrał w Super Bowl, meczu o mistrzostwo NFL, ale jego Oakland Raiders ulegli Tampa Bay 21:48. Janikowski otworzył wynik, po jego celnym kopnięciu z 40 jardów ekipa z Kalifornii prowadziła 3:0. „Wciąż wracam do meczu o Super Bowl. Ta porażka nadal boli” – powiedział po latach dla ESPN.
„Gigantyczny kciuk” w gronie najlepszych
Janikowski ma 185 cm wzrostu i ważny 118 kg. Claire McNear z portalu The Ringer swierdziła, że jego budowa przypomina „gigantyczny kciuk”. Gwiazda uczelni Florida State miała w NFL kiepski start. W pierwszym sezonie tylko niecałe 69% z jego kopnięć w kierunku bramki przyniosło punkty. Później było już tylko lepiej. Karierę zakończył ze skutecznością 80.4%. W 2011 trafił z odległości 63 jardów, co wtedy oznaczał wyrównanie rekordu ligi pod tym względem. Przez 17 lat grał dla Oakland Raiders, rozgrywając 268 meczów w sezonie regularnym. Nikt dla tego zespołu nie grał dłużej. W latach 2010-12 piłka po jego kopnięciach lądowała między słupkami co najmniej 30 razy, w tym najlepsze w lidze 33 razy w 2010 roku. Sezon 2017 stracił w całości z powodu kontuzji pleców, a w ostatnich rozgrywkach po raz pierwszy zmienił klub, trafiając do Seattle Seahawks. W barwach drużyny ze stanu Waszyngton punktował w 22 z 27 prób, ale aż trzy udane kopnięcia piłki do bramki dały jego drużynie zwycięstwa. W NFL często nazywano go „Polską Armatą”, ze względu na piorunująco silne kopnięcie piłki.
Janikowski podczas ostatniego sezonu w Seattle Seahawks
Janikowski na trwałe zapisał się w historii NFL. Jest 10. w sumie zdobytych punktów (1,913), 9. pod względem udanych prób kopnięć do bramki (436), 16. w klasyfikacji ilości rozegranych meczów (284), jest także najlepszym strzelcem w historii Raiders (1,799 punktów). W 2011 roku zagrał w Meczu Gwiazd (Pro Bowl) oraz został wybrany do drugiej najlepszej formacji ofensywnej NFL (Second team All-Pro). Żaden inny kopacz nie zarobił w NFL tyle, ile popularny „Seabass”. Według Spotrac.com, mowa o ponad 53 milionach dolarów. Po zakończeniu kariery przez Polaka w najlepszej na świecie lidze futbolu amerykańskiego pozostaje już tylko jeden zawodnik z draftu 2000. To Tom Brady, rozgrywający (quarterback) New England Patriots, uznawany za najwybitniejszego sportowca w historii Ameryki.
A co „Polska Armata” będzie robiła po zakończeniu kariery? Portalowi ESPN Janikowski zdradził, że przemieni się w taksówkarza, wożącego swoje trzy córki do szkoły.
Zdj. Getty Images/The Ringer, SI
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj