Przeciwnicy koszykarskiego Górnika w Wałbrzychu nie mają łatwo. Miejscowi kibice wywierają na nich presję, usiłują stłamsić, zdusić, zakrzyczeć. Z kolei przyjezdni, którzy zakładają biało-niebieski trykot od pierwszego meczu są pod lupą. Na przychylność fanów muszą sobie zasłużyć ciężką pracą na parkiecie. Bardzo rzadko ta relacja kończy się czymś więcej niż sympatią. W przypadku Marcina Wróbla mówimy o miłości.