O sporcie i paszporcie. Co z tymi obcokrajowcami?
Jak dużo dzieli Politechnikę w Madrycie od krakowskiej Akademii Górniczno-Hutniczej? Z koszykarskiego punktu widzenia bardzo niewiele. Wie coś o tym Miguel Zamora (na zdjęciu), który w sezonie 2017/18 był silnym punktem ekipy AZS AGH Kraków, czyli zwycięzcy 2 ligi. Zamora, czyli student z wymiany zdobywał dla klubu z Małopolski śr. prawie 11 punktów, a jego klub w wielkim finale ograł… wałbrzyskiego Górnika. Jak doszło do tego, że na trzecim poziomie rozgrywek w Polsce oglądaliśmy Hiszpana?
W Energa Basket Lidze obcokrajowców może być w protokole meczowym pięciu („pucharowicze” mają prawo do sześciu). Z kolei w rozgrywkach pod egidą Polskiego Związku Koszykówki (Suzuki 1 Liga, 2 liga) zawodnicy zagraniczni nie mogą występować. Teoretycznie nie mogą, bo istnieje pewna luka, która pozwala „wcisnąć” do składów kolejnych przyjezdnych. Jeżeli zawodnik jest związany z naszym krajem także w roli studenta lub gdy podejmuje pracę poza koszykówką, może występować w lidze. Tak objawił się Hiszpan Zamora i wielu, wielu innych. Przykład z naszego regionu z ostatnich lat? Białorusin Luka Małachau, niegdyś rozgrywający KK Oleśnica i Gimbasketu Wrocław, ostatnio w Maximusie Kąty Wrocławskie.
Wspomniana luka w przepisach była stosowana głównie w 2 lidze. Tego lata jednak graczom zagranicznym z większą uwagą przyglądały się kluby występujące szczebel wyżej. Kotwica Kołobrzeg ściągnęła Amerykanina Remona Nelsona, który kilka lat temu z niezłej strony pokazał się w ekstraklasowym AZS-ie Koszalin. Nelson związał się z Polką, osiadł w Szczecinie, znalazł zatrudnienie i w poprzednim sezonie był główną „strzelbą” drugoligowego Ogniwa. Teraz powinien robić wielką różnicę na pozycji rozgrywającego na zapleczu elity. Przyjezdnym na polskich parkietach jest także Kanadyjczyk Nick Madray. Wywodzący się z przedmieść Toronto środkowy od dwóch lat jest czołową postacią w 1 lidze – teraz w WKK Wrocław zastąpi Piotra Niedźwiedzkiego. Przypadek Madraya jest jednak nieco inny, bo jego tata jest Polakiem, który przed laty wyemigrował za Ocean. Na podobnych warunkach w Mieście Szkła Krosno punkty będzie zdobywał Santiago Vaulet. To były młodzieżowy reprezentant Argentyny, ostatnio zawodnik tamtejszej ekstraklasy (Atletico Penarol Mar del Plata), który w Polsce także zagra dzięki swoim korzeniom – jego mama jest Polką. Co ciekawe, jego starszy brat wystąpił w barwach reprezentacji Albicelestes na ostatnich igrzyskach olimpijskich w Tokio. W Pelplinie z kolei pojawił się znany z polskiej 2 ligi Ukrainiec Aleksander Szczerbatiuk, ale raczej w formie uzupełnienia składu.
Skąd zwiększone zainteresowanie obcokrajowcami w Suzuki 1 Lidze? Powód jest prosty – ograniczona liczba polskich koszykarzy, zapewniających odpowiedni poziom sportowy. Od kilku lat dość skromne budżety klubów są dodatkowo drenowane przez średniej jakości zawodników, którzy wykorzystują bardzo przerzedzony rynek i mocno windują swoje oczekiwania finansowe. Dochodzi do sytuacji, że o solidnych, robiących różnicę na parkiecie Polaków klubu niemal się zabijają. W tym sezonie w Górniku zobaczymy Marcina Dymałę oraz Huberta Pabiana, czyli ligowy top. By przekonać tę dwójkę do przenosin pod Chełmiec, działacze biało-niebieskich musieli głęboko sięgnąć do kieszeni, wygrywając rywalizację z kilkoma drużynami.
Wałbrzyski klub przez ostatnie lata nie był zwolennikiem szukania furtek i naginania przepisów przez zatrudnianie koszykarzy z zagranicy. Umacniający się trend windowania stawek przez Polaków oraz ostatnie ruchy Kotwicy i Miasta Szkła sprawiły jednak, że Górnik rozejrzał się nieco szerzej. I tak na testach w wicemistrzu Suzuki 1 Ligi pojawił się Białorusin Pavel Karasevich, związany z tamtejszą ekstraklasą i klubem z Grodna, ale mający również w ręku polski paszport. Środkowy nie przekonał jednak do siebie trenera Grudniewskiego, co oznacza, że kibicom na biało-niebieskiego „stranieri” w oficjalnym meczu będzie trzeba jeszcze poczekać. Ostatnim był Chorwat Kristijan Ercegović, który ostatni mecz w trykocie Górnika zagrał 14 marca 2009 roku.
Wydaje się, że coraz odważniejsze sięganie po przyjezdnych przez kluby Suzuki 1 Ligi będzie w niedalekiej przyszłości skutkować zmianą przepisów. Pojawienie się obcokrajowca w składzie to szansa na podniesienie jakości treningu i poziomu gry oraz, finalnie, na zwiększenie atrakcyjności całej ligi. Takie rozwiązanie to także okazja dla klubów na uporządkowanie kwestii administracyjno-formalnych. A to już spore wyzwanie, bo pod względem organizacyjnym od lat bywa przecież różnie.
Artykuł ukazał się na łamach tygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie PDF na stronie www.wieszco.pl.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj