Łowicki kompleks. Pierwsza porażka Górnika w sezonie
- W czterech dotychczas rozegranych meczach Górnik nie stracił więcej niż 66 punktów (starcie z Zetkamą Doral Nysą Kłodzko). W Łowiczu biało-niebiescy pozwolili rywalom zdobyć o 23 „oczka” więcej.
- „Górnicy” jeszcze w Łowiczu nie wygrali. Sobotnia porażka była trzecią w ostatnich trzech sezonach.
- Aż sześciu zawodników gospodarzy zakończyło mecz z dwucyfrową zdobyczą punktową
Jeszcze przed meczem w Łowiczu miałem w głowie tytuł do opisu spotkania: „Do trzech razy sztuka”. Po dwóch ostatnich porażkach w tym mieście nasi mieli wreszcie się przełamać. Okazało się, że zmieniają się wykonawcy, ale scenariusz jest wciąż ten sam: wyrównane spotkanie, nerwy i końcówka dla gospodarzy.
Pierwszy raz miał miejsce w maju 2018 roku, w drugim meczu półfinału play-off o awans do 1. ligi. Naszych pogrążyła wtedy krótka ławka i bardzo słaba obrona w „pomalowanym”, która pozwoliła rywalom trafić aż 76% rzutów. Co ciekawe, wynik tamtego spotkania był identyczny jak w sobotę, czyli 89:84. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że historia lubi się powtarzać, a czas oczekiwania na wygraną z Księżakiem na ich terenie będzie dla nas dłuższy niż sznur kibiców, ciągnący się przed kasą biletową już na godzinę przed początkiem tamtego spotkania.
Drugi raz miał być inny. Wałbrzyszanie byli podrażnieni porażką z łowiczanami 68:72 u siebie, a wielu miało w pamięci gorący mecz sprzed roku. Nerwy znowu dały o sobie znać. Na 5,5 sekundy przed końcem, przy stanie 90:88 dla miejscowych, Daniel Nieporęcki spudłował oba rzuty wolne, zbiórkę w ataku zanotował Marcin Salamonik, ale piłkę wyrwał mu Damian Durski, oddając rzut rozpaczy z połowy w ostatniej sekundzie. Piłka nie wpadła do kosza, odbijając się od tablicy.
W sobotę Górnik już po niecałych czterech minutach gry miał na koncie cztery faule drużynowe, ale z drugiej strony popisywał się egzekucją w ataku. Pudłującego spod obręczy Damiana Cechniaka idealnie zastąpił Marcin Wróbel, a klasą sam dla siebie był grający z obandażowaną głową Grzegorz Kulka. Były gracz Trefla Sopot popisał się m.in. pięknym technicznie lewym półhakiem, a po chwili świetnie w szybkim ataku Wróbla uruchomił Kamil Zywert. Górnik prowadził 38:30 i Michał Spychała musiał prosić o przerwę. Zywert czuł się w Łowiczu bardzo dobrze, do przerwy miał na koncie 11 punktów i cudowne podanie za plecami do Wróbla, któremu pozostało trafić spod dziury. To właśnie wychowanek Zastalu Zielona Góra był najlepszym strzelcem Górnika do przerwy (12 punktów). U rywali 12 „oczek” uzbierał 33-letni podkoszowy Łukasz Ratajczak, a ledwie 4 jego rówieśnik, Arkadiusz Kobus, najlepszy strzelec Księżaka w przekroju całego sezonu. Ekipa Łukasza Grudniewskiego prowadziła 47:36 i wydawało się, że ma mecz pod kontrolą.
Niestety, podobnie jak w pojedynku z Biofarmem Basket Poznań, w trzeciej kwarcie przyszła zapaść. Po „trójce” z czystej pozycji Przemysława Tradeckiego było już tylko 54:48 i Grudniewski musiał zażądać przerwę. W trudnym momencie, podobnie jak w poprzednich meczach, piłkę w ręce wziął Krzysztof Jakóbczyk, wykańczając najpierw trudny lay-up (56:48) oraz nie myląc się z półdystansu, mimo przeszkadzającego przy rzucie obrońcy (58:52). Moment później na prowadzenie wyszli jednak gospodarze. Michał Samsonowicz wyrwał piłkę Rafałowi Glapińskiemu, po czym wykończył dwutakt w kontrze, doprowadzając do serii punktowej 7:0 (58:59). Wałbrzyszanie mieli problemy, z których tym razem ratował ich Kulka, przymierzając dwukrotnie za trzy (61:59 i 69:68).
W ostatnich minutach było znowu bardzo nerwowo. Grający dobry mecz w ataku Zywert oddał próbę za trzy przy stanie 75:75, ale piłka w niezwykle pechowy sposób wykręciła się z obręczy. Po chwili nasz rozgrywający stanął na linii rzutów wolnych, ale dwukrotnie spudłował. Niedługo później się zrehabilitował, trafiając za trzy na 81:85. Na więcej naszych już w Łowiczu nie było stać. W końcówce schowany był świetny w pierwszych trzech kwartach Kulka, dobrze pilnowany był Jakóbczyk, a w całym meczu wszystkie pięć rzutów z gry spudłował Damian Pieloch (w ostatnich dwóch spotkaniach trafił tylko 2 z 16 prób).
Górnik był skuteczniejszy z gry, ale pozwolił agresywnie penetrującemu pod kosz Księżakowi na aż 38 rzutów wolnych (31 celnych). Do tego biało-niebiescy trafili tylko 5 z 24 rzutów za 3, a trio Pieloch-Jakóbczyk-Ratajczak zakończyło mecz bez celnej „trójki”, przestrzelając w sumie 12 prób.
W siódmej kolejce Górnik zagra w Aqua Zdroju z Energą Kotwicą Kołobrzeg (sobota, 2 listopada, godz. 17:30).
(3-3) Księżak Łowicz – (4-1) Górnik Trans.eu Wałbrzych 89:84 (25:30, 11:17, 27:16, 26: 21).
Górnik: Kulka 19 (3x3), Zywert 18 (9 as, 7 zb), Wróbel 16, Jakóbczyk 10, Ratajczak 8, Cechniak 6, Koperski 4, Glapiński 1, Durski 2, Pieloch 0.
Księżak: Ł. Ratajczak 17 (11 zb), Stopierzyński 13, Grod 12, Tradecki 12 (4x3), Robak 12, Kobus 11, Samsonowicz 6, Czyż 6, Włuczyński 0, Świderski 0.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj