Kurzawiński: Chełmiec? To siatkarska marka (ROZMOWA)
Jesteś trzecim pokoleniem siatkarskim w rodzinie. Kiedyś w „WieszCo” przypomnieliśmy wyniki Chełmca z Mieczysławem Kurzawińskim, twoim dziadzkiem, w składzie. Podobno po przeczytaniu artykułu poleciały mu łzy.
Senior Kurzawiński to jeden z ostatnich żyjących przedstawicieli Chełmca z czasów założycielskich tj. z 1956 roku. Po przeczytaniu bardzo obszernego artykułu, do którego zresztą udostępnił zdjęcia ze swojego archiwum, pamięć tamtych lat z pewnością wróciła - stąd zapewne moment wzruszenia, zresztą w mojej obecności. Jeżeli nasze tradycje rodzinne są kontynuowane, takich momentów będzie z pewnością jeszcze więcej. Dziadek zresztą jest jednym z naszych najwierniejszych kibiców, będąc na praktycznie każdym domowym meczu drużyny w Hali Mistrzów. Oby jak najdłużej.
W XXI wieku wałbrzyska siatkówka występowała pod wieloma nazwami i w różnych barwach. W 2020 roku doszło do zmian organizacyjnych, przywróciliście nazwę Chełmiec, pojawił się nowy logotyp, korekta barw. Skąd te pomysły?
Równo dwadzieścia lat po zlikwidowaniu ówczesnego KS Chełmiec powróciliśmy do historycznej nazwy, barw i nieco odświeżonego herbu nawiązującego do roku założenia czy emblematów klubowych. Siatkówka w Wałbrzychu przez te lata to Juventur, Victoria PWSZ czy MKS Aqua-Zdrój. Można to traktować dwojako: ciesząc się, że siatkówka nie upadła jak miało to miejsce w wielu silniejszych ośrodkach i jednocześnie nieco smucąc się, że tak łatwo zrezygnowano z historycznej nazwy i tradycji. Prawa rynku, finansowania klubów sportowych są jednak nieubłagane, stąd łatwo oceniać z perspektywy czasu. Na szczęście od 2020 roku, z dużym wsparciem Prezydenta Romana Szełemeja, Chełmiec wrócił na siatkarską mapę Polski i nie zamierza tak łatwo się z niej wycofać. Wracamy do macierzy a z naszą decyzją spotkały się pozytywne opinie od kibiców, których w Wałbrzychu jest całkiem sporo, a będzie jeszcze więcej.
W lutym 2022 juniorzy Chełmca przegrywali 0:2 w setach i 19:23 w trzeciej partii z Gwardią Wrocław. W kosmicznych okolicznościach odwrócili losy meczu i wygrali 3:2. To najbardziej emocjonujące spotkanie pod siatką jakie widziałeś?
W rozgrywkach młodzieżowych zdecydowanie tak. O mistrzostwo walczyły dwie równorzędne drużyny, dodatkowo Gwardia miała w swoich szeregach dwóch mistrzów świata, co dodawało smaczku rywalizacji. Poza tym to odwieczny rywal, zawsze pojedynki wałbrzysko-wrocławskie (we wszystkich dyscyplinach) wyzwalają dodatkowe napięcie i emocje. Ostatecznie nasz zespół „wyszarpał” złote medale przy komplecie publiczności zgromadzonej w Hali Mistrzów, która z pewnością pomogła odnieść ten sukces. To było prawdziwe święto sportu, dodatkowo zakończone naszym zwycięstwem.
Juniorzy młodsi zajęli w ostatnim sezonie siódme miejsce w kraju. Juniorom zabrakło zaledwie jednego wygranego seta by znaleźć się w gronie najlepszych ośmiu ekip. Spodziewałeś się takich wyników czy to rezultaty ponad stan?
Przed sezonem zakładaliśmy, że stać nas na najlepszą szesnastkę w kraju w obu kategoriach, a przy odrobinie szczęścia na awans do finałów czyli, do czołowej ósemki. Niewiele się pomyliliśmy, nasze grupy juniorów starszych i młodszych zaprezentowały się z fantastycznej strony, będąc sklasyfikowanymi odpowiednio na 9. i 7. miejscu w Polsce. Biorąc pod uwagę charakterystykę sportów drużynowych i nasze skromne możliwości organizacyjne (w porównaniu do takich potęg jak ZAKSA czy Jastrzębski Węgiel), te pozycje należy traktować jako olbrzymi sukces.
Wasz klub wciąż poszukuje chłopaków, którzy są gotowi rozpocząć siatkarskie treningi. Masz poczucie, że w dzisiejszych czasach coraz trudniej zachęcić najmłodszych do uprawiania sportu?
Czy trudno zachęcić? Często spotykam się ze stwierdzeniem, że „dzisiejsza młodzież jest zupełnie inna, tylko telefony im w głowach i inne głupoty”. Nie zgadzam się z nim, owszem postęp technologiczny jest nieunikniony i to, co jeszcze 10 czy 20 lat temu wydawało się czymś niewyobrażalnym, dzisiaj jest normą. Dotyczy to także świata sportu, natomiast w kontekście naboru do naszych drużyn zauważam tendencję wzrostową. Coraz więcej chłopców i dziewcząt garnie się do KPS-u, widząc jak funkcjonujemy – kwestia przekazania wiedzy i zachęcenia. Obecnie atrybuty trenerów to nie tylko gwizdek i piłka. To sfera mentalna, indywidualne podejście do każdego zawodnika czy zawodniczki oraz szereg innych rzeczy, które wyróżniają nas na tle innych klubów. Dlatego cieszę się, jaką kadrę trenerską udało nam się zbudować, obecnie sztab liczy trzynaście osób (trenerzy i fizjoterapeuci) i cały czas się rozwija. Jesteśmy pasjonatami siatkówki, co widzą rodzice powierzając nam swoje dzieci w procesie treningowym. To jest najlepszy wyznacznik jakości.
Do nowego sezonu w II lidze przystąpicie w słodko-gorzkich nastrojach. Po kilkunastu latach zespół opuścił Sebastian Zieliński, ale powrócił grający szczebel wyżej Radosław Nowak. W jakich okolicznościach Sebastian opuścił klub, a popularny „Góral” do niego powrócił?
Pożegnanie „Zieliny” miało charakter wspólnej decyzji, Sebastian chce poświęcić się w większym stopniu sprawom zawodowym, ponadto zdrowie nie pozwalało grać na sto procent w każdym meczu. Takie jest życie sportowca, głęboko wierzę, że jeszcze założy czarną koszulkę Chełmca z numerem „15” i pokaże młodszym kolegom jak się gra. Ale do tego momentu pewien etap jest zamknięty. Co do Radosława Nowaka - powrót do Wałbrzycha można traktować tylko w charakterze wzmocnienia drużyny. Dwa lata spędzone w I-lidze z pewnością dodały bezcennego doświadczenia. Rozmowy z „Góralem” były dość krótkie i konkretne. To profesjonalista, który wie czego od niego oczekuję. Ponadto związał się z naszym miastem już na stałe, zakładając tu rodzinę, co mogło wpłynąć na podjęcie decyzji o powrocie.
Miks doświadczenia z młodością – to DNA Chełmca w sezonie 2022/23. Proszę o szczerą odpowiedź: wielu młodzieżowców w składzie oznacza wiarę w ich umiejętności, czy raczej jest to uzupełnienie składu z powodu ograniczeń budżetowych?
Zdecydowanie to pierwsze. Nasza drużyna juniorów wygrała rundę zasadniczą w III lidze, odstępując miejsca barażowe ekipom, które ostatecznie awansowały szczebel wyżej. To świadczy o poziomie szkolenia i sukcesywnie rosnących umiejętnościach tych młodych chłopców, którzy otrzymywali propozycje z innych klubów II a nawet I- ligowych. Budżet owszem jest bardzo ważny, ale każdy z młodzieżowców otrzymuje z klubu stypendium, co świadczy o docenieniu i formie inwestycji w wychowanków. Dbamy o swoich, co jest niestety rzadkością nie tylko na lokalnym podwórku.
Pracę szkoleniowca rozpoczynałeś w młodzieżowym Chełmcu, ale tym… żeńskim. Dlaczego zdecydowałeś się na przenosiny do zespołu męskiego? Jakie doświadczenia wyniosłeś z pracy z dziewczynami?
Owszem, moje pierwsze doświadczenia trenerskie związane są z drużynami żeńskimi w MKS Chełmiec. Spędziłem w tym klubie sześć lat, przechodząc przez wszystkie szczeble młodzieżowe aż po asystenta w drużynie seniorek III ligi. W pewnym momencie podjąłem dość trudną decyzję o zakończeniu współpracy, która z perspektywy czasu okazała się jedną z lepszych w moim zawodowym życiu. Z wieloma dziewczynami mam wciąż kontakt, śledzę ich poczynania naukowe, sportowe czy życiowe. Kilka z nich wciąż gra w siatkówkę i to nawet na niezłym poziomie. Po tych trzech latach poniekąd wracam do siatkówki żeńskiej, bowiem od sezonu 2022/23 wystartujemy w rozgrywkach młodziczek. Mamy bardzo zdolną grupę zawodniczek urodzonych w 2008-10 roku, które swoją przygodę rozpoczynały w UKS Kinder Volleyball Wałbrzych. Teraz będą kontynuowały dalszą siatkarska drogę w KPS Chełmiec. Czeka nas więc sporo emocji pod siatką.
W wieku 32 lat jesteś jednym z najmłodszych trenerów w II lidze. W twoim zespole jest kilku starszych graczy. Czy tak niewielka różnica wiekowa pomiędzy szkoleniowcem a zawodnikiem nie stanowi problemu?
Mam bardzo zdyscyplinowaną i ułożoną grupę w zespole seniorskim. Wszyscy wiedzą co mają robić, pracujemy w końcu na wspólny sukces. Czy młody wiek jest utrudnieniem? Moim zdaniem nie, kwestia ustalenia zasad współpracy, na końcu i tak trenera broni wynik. Ponadto w osobie mojego asystenta Janusza Ignaczaka mam duże wsparcie, jego ogromne doświadczenie często pomaga podejmować decyzje boiskowe czy zawodowe. Uzupełniamy się i w najbliższym sezonie dalej będziemy razem pracować. W końcu Chełmiec to siatkarska marka, która po wielu latach wraca na swoje miejsce.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj