Górnik-Tychy: Kuriozum czy rozum? (ZAPOWIEDŹ)
Gdy wałbrzyski Górnik mierzy się z GKS-em Tychy, nie można narzekać na nudę. Dwa starcia z poprzedniego sezonu były kuriozalne i bardzo odbiegające od przeciętnego meczu koszykówki.
Zaczęło się w Dzień Niepodległości 2018 roku. Na hali dominowały biało-czerwone elementy, a Górnik w drugiej kwarcie wykrwawiał się na parkiecie, zdobywając w dziesięć minut ledwie cztery punkty, dwa z rzutów wolnych i dwa z gry, po dobitce Kuby Dera. Nasi trafili tylko 28% rzutów z gry i ledwie jedną „trójkę” na trzynaście prób. GKS wygrał drugą część meczu piętnastoma punktami i do przerwy prowadził 31:22.
Nie wiemy co działo się w szatni biało-niebieskich, ale sceny musiały być równie dramatyczne jak sezon wcześniej w Gnieźnie, gdy po kiepskiej pierwszej połowie trener Marcin Radomski wyprowadził koszykarzy z nieklimatyzowanej, ciasnej hali na świeże powietrze, sam gotując się wręcz ze złości.
Po zmianie stron to Górnik odskoczył Tychom, za sprawą serii punktowej 16:0. Trzecią kwartę wałbrzyszanie wygrali 24:6, ostatecznie zwyciężając 73:65. 19 punktów zanotował Piotr Niedźwiedzki, a 15 dorzucił Hubert Kruszczyński. U rywali 21 „oczek” zapisał na swoim koncie lider tyszan, Michał Jankowski (na zdjęciu głównym).
W rewanżu w Tychach było jeszcze bardziej kuriozalnie. Na dwie minuty przed końcową syreną GKS prowadził 88:76. Jak się później okazało, gospodarze już w tym meczu nie zamierzali punktować. Co innego ekipa Radomskiego. Najpierw półhakiem trafił Niedźwiedzki, później punkty z akcji „and one” zdobył Krzysztof Spała (88:81). W kolejnej kapitalną asystą popisał się Rafał Glapiński. Na obwodzie minął obrońcę, a gdy drugi doskoczył do pomocy na półdystansie, nasz kapitan bardzo przytomnie dograł pod kosz do Niedźwiedzkiego, który zaliczył kolejne „dwa plus jeden” (88:84). Moment później Maksym Kulon podał w aut, a trener Tomasz Jagiełka złapał się za głowę. Koszmar gospodarzy trwał dalej, gdy swój rzut spod kosza dobił Niedźwiedzki, będąc przy tym ponownie faulowanym. Po wykorzystanym rzucie wolnym nasi, dzięki serii punktowej 11:0, przegrywali tylko 88:87! Po nietrafionym rzucie Kulona, piłkę na sześć sekund przed końcową syreną zebrał Spała, od razu podając do Grzegorza Małeckiego. Ten na wysokości linii rzutów za trzy spojrzał na zegar i popełnił błąd w kozłowaniu. Piłka wypadła mu z dłoni, a chwilę później mecz się zakończył. Cudowna pogoń Górnika o mały włos nie przyniosła efektu. Na nic zdało się 26 punktów „Niedźwiedzia”. W drużynie GKS-u o triple-double otarł się skrzydłowy Paweł Zmarlak (19 punktów, 9 zbiórek i 8 asyst).
Paweł Zmarlak
W tym sezonie tyszanie legitymują się bilansem 6-5, wygrywając trzy z ostatnich czterech gier. Jedyna porażka w tym okresie miała miejsce z liderem ze Słupska. W ostatniej serii gier GKS pokonał Polonię Leszno 92:82, a 25 punktów (ale 0/8 za 3) zanotował wspomniany wcześniej Jankowski. Ten obwodowy to trzeci strzelec ligi ze śr. prawie 19 punktów na mecz. Dobre spotkanie z Polonią rozegrał 19-letni Marcin Woroniecki, autor 21 punktów. Jeszcze w poprzednich rozgrywkach grał ogony w Biofarmie Basket. Klub ze stolicy Wielkopolski od dawna dostarcza GKS-owi ciekawych koszykarzy – w poprzednim sezonie był to Piotr Wieloch (niedawno widzieliśmy go w Aqua Zdroju w barwach Sokoła), a od kilku sezonów jest nim obwodowy Damian Szymczak, aktualnie drugi strzelec tyszan. Pod koszem rządzi ściągnięty z Kotwicy Kołobrzeg Przemysław Wrona, ale nie zapominajmy o wspomnianym wyżej Zmarlaku. Dobrym znajomym naszego Maćka Koperskiego z AGH Kraków jest Patryk Kędel – zresztą panowie, wraz z Woronieckim, występowali latem z orzełkiem na piersi na mistrzostwach Europy U-20 w Izraelu, gdzie Polacy zanotwali spadek do dywizji B. Akcenty dolnośląskie zapewniają byli gracze Śląska Wrocław: Maciej Krakowczyk i wracający po ciężkiej kontuzji Maksym Kulon.
Górnik przed tyszanami nie musi czuć przesadnego respektu. Podopieczni Łukasza Grudniewskiego są wiceliderem 1.ligi z bilansem 8-2. Mecz z GKS-em będzie trzecim z rzędu domowym naszych koszykarzy oraz trzecim w niedzielę. Będzie to także ostatnie starcie u siebie w 2019 roku. Już 14 grudnia biało-niebiescy wybierają się w długą podróż na ligowy hit do Słupska, a tydzień później powalczą na trudnym terenie w Pruszkowie. Nowy Rok rozpoczną za to domowym meczem z Polonią Leszno, który otworzy rundę rewanżową.
Niedzielny mecz z Tychami pozwoli odpowiedzieć na kilka pytań:
Czy Krzysztof Jakóbczyk okaże się pewniejszym strzelcem od godnego rywala w tej materii, Michała Jankowskiego?
Czy Paweł Zmarlak znowu będzie katem wałbrzyszan?
Czy przyjaźń biało-niebieskich kibiców z tyskimi zostanie wystawiona na próbę przy ewentualnym niekorzystnym z wałbrzyskiej perspektywy wyniku?
Czy „Górnicy” dobiją po raz pierwszy od czterech spotkań do 70% skuteczności z rzutów wolnych w Aqua Zdroju?
Czy Rafał Glapiński, podobnie jak w kluczowych momentach meczów z Krosnem i Łańcutem, będzie musiał wyciągać swój zespół z opałów?
Czy Damian Pieloch po raz pierwszy od pięciu spotkań trafi z gry więcej niż 33% rzutów?
Czy w jedenastym meczu sezonu Damian Cechniak po raz piąty zanotuje double-double w punktach i zbiórkach?
Czy tym razem będzie spokojniej i Górnik uniknie trzeciego z rzędu kuriozalnego meczu z GKS-em?
Na te pytania odpowiedzi poznamy w niedzielę. Zapraszamy na mecz!
Bilety tradycyjnie dostępne na www.bilet24.pl (w niższej cenie), w sklepie Sporting na Piaskowej Górze oraz w dniu meczu w kasie biletowej Aqua Zdroju.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj