Górnik-Kotwica: Powroty, smutki i nadzieje (ZAPOWIEDŹ)
Najnowsza historia spotkań Górnika z Kotwicą to mieszanka emocji. Bywało smutno, przewijała się nadzieja, to także opowieść o powrotach.
POWROTY
Wyjazdowy mecz Górnika w Kołobrzegu był jednym z najbardziej dziwacznych w poprzednim sezonie. Do przerwy nasi przegrywali aż 34:59, cztery faule miał już na koncie Piotr Niedźwiedzki, a gospodarze trafili do przerwy aż dziesięciokrotnie za trzy! W trzeciej kwarcie biało-niebiescy wrócili do gry, dzięki serii 14:0 zbliżyli się na 78:87, ale na więcej kołobrzeżanie już nie pozwolili. Porażka 80:95 na trzy dni przed Wigilią była kiepskim prezentem świątecznym dla kibiców.
We wspomnianym spotkaniu 16 „oczek” dla Górnika zdobył Hubert Kruszczyński, dziś koszykarz Kotwicy, dla którego powrót do Wałbrzycha będzie wyprawą pełną sentymentów. To właśnie w naszym klubie obwodowy rodem z Chełmna wypłynął na szersze wody. Przygoda 24-latka z Górnikiem rozpoczęła się przypadkowo, od jego starego znajomego, Tomka Krzywdzińskiego, który przedstawił w klubie namiary na Huberta (historię „Duetu KK” opisaliśmy TUTAJ).
Kruszczyński rozegrał w Wałbrzychu dwa sezony, najpierw walnie przyczyniając się do niespodziewanego awansu do 1. ligi, a potem będąc obok Niedźwiedzkiego najlepszym strzelcem biało-niebieskich na zapleczu ekstraklasy. W sezonie 2017/18 notował śr. 13.8 pkt i 3.9 zb. W szczególności w pamięci zapadł jego występ w Opolu, gdzie przeciwko Weegree AZS Politechnice Opolskiej zdobył 33 punkty, trafiając wszystkie dziewięć rzutów za trzy!
KRÓL HUBERT PODBIŁ OPOLE!
Szczebel wyżęj także grał bez kompleksów, kończąc rzogrywki 2018/19 ze śr. 10.7 pkt, 3.9 zb i 2.9 as. Najbardziej w pamięci zapadł jego występ w Krakowie w meczu z AZS AGH. Przy stanie 63:63 zdobył kolejne dziewięć punktów dla Górnika, prowadząc zespół do bardzo cennego zwycięstwa 73:68. Waleczny Kruszczyński szybko stał się jednym z ulubieńców wałbrzyskich kibiców, z którymi znalazł wspólny język.
FIGIEL PRACOWITEGO HUBERTA (WYWIAD)
SMUTKI
Ostatni mecz sezonu regularnego 2018/19. Pod Chełmiec zawitała Kotwica. Górnik nie jest pewny gry w play-off. Szalona 1. liga napisała dla niego aż szesnaście scenariuszów przed tym finalnym starciem. W pięciu z nich wałbrzyszanie byli poza najlepszą ósemką. Los ekipy Marcina Radomskiego był w rękach Kuby Staniosa. Przy stanie 70:68 dla Górnika, filigranowy rozgrywający gości rzucał w ostatniej sekundzie za trzy. Wcześniej trafił wszystkie ze swoich czterech prób z dystansu, ale tym razem spudłował z trudnej pozycji. Stanios opuszczał halę Aqua Zdroju w smutku. Nasi wręcz przeciwnie – wybuchnęli radością, zapominając na moment o makabrycznie niskiej skuteczności za trzy (2/28).
Jakub Stanios
Smutny jak na razie debiut w 1. lidze w barwach Kotwicy notują Szymon Janczak i Paweł Strzępek. Przed rokiem ten duet sięgał po mistrzostwo Polski juniorów z Hensfortem Przemyśl, prowadzonym przez Daniela Puchalskiego, byłego koszykarza Górnika (i Śnieżki Aspro Świebodzice). Razem z Janczakiem i Strzępkiem złoto na szyi zakładał Bartosz Kosior, kolejny z wychowanków biało-niebieskich (obecnie w rezerwach Śląska w 2. lidze).
W przywołanym okresie smutno po meczu w Wałbrzychu było Staniosowi, ale niewesoło po pojedynkach z Kotwicą bywało również „Górnikom”. W 2016 roku naszych dopadła w Kołobrzegu choroba morska. W decydującym o awansie do półfinału 2. ligi meczu Kotwica wygrała 84:61, a 24 „oczka” zanotował Paweł Pawłowski – brązowy medalista mistrzostw świata z reprezentacją Polski 3x3 z tego roku.
NADZIEJE
Smutek w sobotę będzie się mieszał z nadzieją. „Czarodzieje z wydm” mają nadzieję przedłużyć serię zwycięstw w tym sezonie do trzech. Po czterech porażkach na otwarcie rozgrywek (druzgocących z WKK, Sokołem i Czarnymi oraz pechowej z GKS-em Tychy), ekipa Mariusza Karola odbiła się od dna, ogrywając nieobliczalny klub z Pruszkowa 87:66 oraz wciąż chaotyczną Polonię Leszno 89:76. Nadzieję na zwycięstwo z Górnikiem ma też ten, od którego w Kotwicy bardzo dużo zależy, czyli Bartosz Wróbel. Ten strzelec notuje śr. prawie 17 punktów, a w ubiegłych rozgrywkach z wałbrzyskim zespołem dwukrotnie przegrał, jeszcze jako gracz SKK Siedlce.
Nadzieja wlewa się również w kibiców Górnika. Ci wierzą, że górnicza obrona, po skruszeniu w Łowiczu, znowu zamuruje rywali. W Wałbrzychu przecież podopieczni Łukasza Grudniewskiego jeszcze nie przegrali. Fani mają także nadzieję, że ich ulubieńcy będą skuteczniejsi z linii rzutów wolnych – w ostatnich dwóch meczach trafili ledwie 23 z 40 takich rzutów.
źródło: SportoweFakty
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj