Duma po derbach rozpiera, Górnik ma de facto lidera!
- Zwycięstwem w derbach Górnik zakończył serię trzech porażek na wyjeździe
- WKK przegrało trzeci z rzędu mecz ligowy (wszystkie przed własną publicznością)
- Wałbrzyszanie zrewanżowali się wrocławianom za pechową porażkę w Aqua Zdroju 80:82
Graliśmy u siebie
Określenie „na wyjeździe” wydaje się nieco nie na miejscu. To prawda, nasi rozegrali derby w WKK Sport Center, znajdującym się na wrocławskich Kowalach, ale zdecydowanie mogli czuć się jak u siebie. Wałbrzyscy kibice zajęli niemal w całości prawy sektor trybun, a do tego zdominowali balkon, z którego ogłuszający doping dla biało-niebieskich wywoływał dreszcze. Przy Czajczej można było spotkać wiele znajomych twarzy z naszego miasta: fanów z „Wałbrzyskiego Kotła”, całe rodziny, pary, lokalnych polityków, paczki znajomych, byłych koszykarzy biało-niebieskich oraz wałbrzyszan już zamieszkałych w stolicy Dolnego Śląska, choć z sercem pod Chełmcem. Ta szalona grupa sympatyków pozostawiła po sobie niezapomniane wrażenie! Hasła tj. „Jesteśmy zawsze tam, gdzie Górnik Wałbrzych gra!” oraz „Gramy u siebie!” były w niewielkim obiekcie przy ul. Czajczej niezwykle donośne.
Damian gigant
Jednym z najciekawszych pojedynków derbów było starcie pod koszem Damiana Cechniaka z Piotrem Niedźwiedzkim. W pierwszej połowie dominował ten drugi, który schodził do szatni z 15 punktami, 8 zbiórkami oraz tylko 1 faulem na koncie. Cechniak miał po dwudziestu minutach trzy faule. Był wściekły, prowadząc w przerwie ożywioną dyskusję z jednym z arbitrów. Po zmianie stron nasz środkowy przełożył kolejne pretensje na sportową złość, grając najlepsze zawody w sezonie. Długie minuty w trzeciej kwarcie na ławce spędził z kolei Niedźwiedzki, którego trener Tomasz Niedbalski chciał najwyraźniej mieć świeżego w ostatniej części gry. Zdało się to na nic, bo „Niedźwiedź” popełniał przewinienia w niegroźnych sytuacjach i był zmuszony przedwcześnie opuścić parkiet. W drugiej części meczu zanotował ledwie 2 punkty i 1 zbiórkę. Damian Cechniak górą!
Cyfry bezwględne
Mieszanka ogromnego ciśnienia związanego z grą w derbach przy głośnych kibicach oraz mocnej obrony spowodowały problemy obu stron ze skutecznością. Po pierwszej połowie Górnik trafiał tylko 40%, a WKK ledwie 37% rzutów. Do tego gospodarze pudłowali na potęgę zza linii 6,75 m. Po dwudziestu minutach mieli na koncie dziewięć przestrzeleń, a ich pierwsza „trójka” znalazła drogę do kosza DOPIERO w trzeciej minucie czwartej kwarty! Ostatecznie zakończyli spotkanie ze skutecznością 4/21 z dystansu. Dopiero w ostatniej kwarcie pierwsze punkty zdobył Jakub Patoka, jeden z liderów WKK, który w Aqua Zdroju zanotował 20 „oczek” i decydujący rzut na zwycięstwo. Górnik z kolei wreszcie zaimponował na linii rzutów wolnych, gdzie aż 17 z 21 prób było udanych. To świetny wynik, bo nasi są drugą najgorszą ekipą ligi w tym elemencie, ze średnią celnych prób na poziomie poniżej 70%. Aż 13 z 16 rzutów wolnych w ostatnich dwóch potyczkach trafił Kamil Zywert, który w przekroju sezonu legitymuje się selekcją rzutową w tym elemencie na poziomie 60%.
(16-7) WKK Wrocław – (17-5) Górnik Trans.eu Wałbrzych 65:78 (16:17, 22:21, 9:22, 18:18).
Górnik: Cechniak 23 (10 zb), Jakóbczyk 14, Zywert 12, Kulka 10 (11 zb), Pieloch 9, Kamiński 5, Wróbel 2, Koperski 2, Durski 1, Ratajczak 0, Glapiński 0.
WKK: Niedźwiedzki 17, Prostak 14, Jędrzejewski 11, Patoka 7, Koelner 6, Kroczak 5, Nowakowski 5, Uberna 0, Pułkotycki 0.
W kolejnym ligowym starciu nasi wybierają się do Łańcuta na mecz z Sokołem. Za dwa tygodnie w Tychach powalczą z kolei z miejscowym GKS-em. Najbliższy mecz w Wałbrzychu dopiero 22 marca, z Czarnymi Słupsk.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj