Diabeł tkwi w szczegółach. Jeszcze dwa kroki Górnika do finału!
Już na 100 minut przed meczem w kolejce do kasy biletowej ustawiło się kilkadziesiąt osób. Z czasem kolejka się jeszcze wydłużyła. Wejściówki dostępne w sieci zostały z kolei wyprzedane w piątek około południa. W Wałbrzychu czuć ogromny głód wielkiego sportu, w najwyższej lidze rozgrywkowej.
Do szatni gospodarze schodzili z minimalnym prowadzeniem 36:35, pudłując aż 12 z 14 rzutów za 3 oraz dorzucając mizerną skuteczność z linii rzutów wolnych (8/17). W trzeciej odsłonie potrafili jednak odskoczyć, wygrywając ten odcinek aż 28:11. Na tym etapie meczu duże problemy z faulami mieli już wysocy SKS-u, Jakub Motylewski i Oskar Życzkowski. W czwartej kwarcie goście nie byli w stanie zbliżyć się do silnej fizycznie i szybko biegającej do kontry drużyny Górnika.
Najlepszy pod względem indywidualnym mecz w sezonie rozegrał w biało-niebieskich barwach Arinze Chidom, autor 24 punktów, 9 zbiórek i 4 przechwytów. Amerykanin trafił 11 z 13 rzutów za 2, ale spudłował wszystkie cztery próby za 3: - W pierwszej połowie emocje brały górę, ale w szatni potrafiliśmy je opanować. Trener w przerwie zalecił mi penetrowanie pod kosz, grę bliżej obręczy. Tak też zrobiłem, co dobrze wpłynęło na moją grę – dodał po spotkaniu popularny „Arizona”.
Kamil Sadowski, szkoleniowiec Kociewskich Diabłów, jest świadomy niepowodzeń w pierwszym meczu, ale zapowiada także bojowe nastawienie w kolejnym:
- Jeśli moi zawodnicy chcą zarabiać pieniądze z koszykówki i grać w Hali Mistrzów we Włocławku lub w podobnych [głośnych] obiektach, to muszą unieść presję takiego meczu. W pierwszej połowie nie było źle, postawiliśmy się Górnikowi całkiem solidnie, choć już wtedy rywale mieli 11 zebranych piłek w ataku. Trzecią kwartę zaczęliśmy źle, zabrakło przełamania rzutowego. Do tego w moim zespole brakowało przerywania szybkiego ataku faulem, mamy przecież cztery przewinienia do wykorzystania. Musimy ochłonąć, ale nie zwieszamy głów. Nie przyjechaliśmy do Wałbrzycha wyłącznie świętować nasz awans do półfinału. W pierwszej połowie moi zawodnicy pokazali, że z silną drużyną z Wałbrzycha potrafią rywalizować, ale dwadzieścia minut takiej gry to za mało .
Marcin Radomski, trener Górnika, tłumaczył z kolei kłopoty z pierwszych dwóch kwart:
- Nie wyszliśmy wystarczająco agresywni. Potrzebujemy agresywności w obronie, by grać naszą najlepszą koszykówkę. W przerwie o tym porozmawialiśmy, a trzecia kwarta była już kwintesencją tego, co w tym roku pokazujemy, czyli agresywną defensywę, szybki atak i zbiórkę w ataku. Dziś zdobyliśmy 24 punkty drugiej szansy. Na pewno to nie jest jeszcze czas na świętowanie, a raczej na regenerację i odświeżenie głowy po to, by być jutro, podczas drugiego meczu, agresywnie pobudzonym.
Górnik Trans.eu Zamek Książ Wałbrzych – SKS Starogard Gdański 88:69
Górnik: Chidom 24, Niedźwiedzki 18, Sitnik 15, Majewski 9, Walski 7, Durski 7, Stopierzyński 5, Kordalski 3, Ratajczak 0, Sobkowiak 0, Kabała 0.
SKS: Czerlonko 16, Małgorzaciak 11, Lis 9, Venzant 7, Janiak 7, Perzanowski 6, Burczyk 5, Życzkowski 4, Ziółkowski 3, Motylewski 1, Cebula 0.
Do awansu do wielkiego finału Suzuki 1 Ligi nasi potrzebują trzech zwycięstw. Mecz nr 2 półfinału w niedzielę, 30 kwietnia o godz. 19, także w Aqua Zdroju.
Foto: Alfred Frater
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj