Amator z Wałbrzycha startując poza konkursem w Mistrzostwach Polski pobił rekord Polski deklasując rywali "zawodowców"
Amator był silny jak Herkules
Są takie dyscypliny sportu, o których przypominamy sobie w chwili wielkich triumfów. Cmokamy z zadowolenia dopiero gdy „nasi” zdobędą medal olimpijski. Jest tak choćby z podnoszeniem ciężarów. Później zapominamy o bohaterach. Atletów w Wałbrzychu, dźwigających „żelastwo” nie brakowało, a było wśród nich kilku „mocarzy”.
Podnoszenie ciężarów, to dyscyplina mająca w Wałbrzychu silne związki z Francją. To jedna z pierwszych sekcji, które powstały tuż po wojnie w klubie Julia. Ciężarami w początkowej fazie zajmowali się głównie reemigranci znad Sekwany. Jednym z założycieli był Mieczysław Skurczyński, postać doskonale znana starszym kibicom. Jego pierwszą miłością był futbol, ale nie ukrywał też romansu ze sztangami. Pierwszymi zawodnikami dźwigającymi ciężary w Julii byli natomiast Józef Kciuk, Henryk Nożewski, Bronisław Stępień, a także bracia Dudowie, którzy notabene uprawiali też zapasy.
Tu na chwilę zatrzymajmy się z opowieścią o dyscyplinie, która rozwijała się w Wałbrzychu, by przybliżyć postać Bolesława Wójcika. Wielu z was na pewno podrapało się teraz bezradnie w głowę, próbując przypomnieć sobie kim był wspomniany Wójcik. Urodził się w 1919 roku we Francji, po II wojnie światowej przyjechał do Wałbrzycha, jak wielu za chlebem. A, że był fachowcem w sprawach górnictwa natychmiast dostał pracę w swojej dziedzinie. I tak trafił na kopalnię na Białym Kamieniu. Podobno był piekielnie silnym mężczyzną, który potrafił przenieść oburącz to, co podnosiła maszyna. Dzielimy tę historię przez dwa, ale faktem jest, że gdy amator znad Sekwany po raz pierwszy pojawił się w hali, gdzie trenowali sztangiści, wzbudził podziw. Wójcik był szczupłym, 30-latkiem bez przesadnej muskulatury. Zawodnicy widząc chłopaka z zaciekawieniem przyglądającego się ich nierównej walce z „żelastwem” , mieli podobno zapytać czy chciałby spróbować. Byli przekonani, że Wójcik nie poradzi sobie z ciężarami. Reemigrant z Francji bez problemu zaczął podnosić sztangi, z którymi „zawodowcy” z klubu Julia mieli duże problemy. Co było robić, działacze widząc w chłopaku olbrzymi talent zaczęli namawiać go, żeby zapisał się do klubu. Jego zgłoszenie zostało wysłane do Polskiego Związku Atletycznego dopiero w 1950 roku. Wcześniej Wójcik wystąpił w mistrzostwach Polski w podnoszeniu ciężarów w Toruniu, jako niezrzeszony amator. Trenerzy z Wałbrzych wyprosili u sędziów, by mógł wystartować w wadze średniej poza konkursem i… wielu szczęka opadła do podłogi. Bolesław Wójcik był rewelacją turnieju. Ustanowił wtedy nowy rekord Polski w trójboju olimpijskim (rwanie, podrzut, wyciskanie) uzyskując łącznie 297 kg. Żebyście mieli wyobrażenie. Jego rezultat był lepszy od osiągnięcia następnego sztangisty w stawce o kilkadziesiąt kilogramów. To w podnoszeniu ciężarów przepaść. Wynik nie mógł być jednak wpisany do tabel, ponieważ wałbrzyski atleta wystąpił poza konkursem…
Urodzony we Francji Bolesław Wójcik to pierwszy wybitny zawodnik Thoreza w podnoszeniu ciężarów
W mistrzostwach kraju, organizowanych w kolejnych latach „ nasz Herkules” mógł już wystartować. I zgodnie z przewidywaniami w cuglach zdobył złote medale w swojej wadze. Zarówno w 1951 jak i 1952 roku. Jak podkreślała ówczesna prasa był murowanym faworytem do wyjazdu na Igrzyska Olimpijskie w Helsinkach. Mógł się tam pokusić o medal i zostać bohaterem narodowym. Niestety z powodu kontuzji do Finlandii nie pojechał. Legitymował się lepszymi wynikami od Klemensa Roguskiego, który reprezentował Polskę na olimpiadzie w wadze średniej. Wójcik startował na pomoście aż do 1974 roku zdobywając w tym czasie wielokrotnie tytuły mistrza Polski. Był też trenerem w sekcji.
Wróćmy do klubu sportowego Julia. Ciężarowa sekcja w latach 50. Miała się całkiem dobrze. W 1952 roku Wójcik razem z Henrykiem Nożewskim i Bogumiłem Dudą wywalczyli w Piotrowicach złote medale Zrzeszenia Sportowego Górnik. Takie wtedy rozgrywano zawody. W drużynie występował też doskonale znany w środowisku siłacz, pochodzący z Boguszowa-Gorc, Rajmund Niwiński. Później Julię, jako wielosekcyjny klub, przemianowano na Thorez i już pod taką nazwą ciężarowcy z Białego Kamienia czterokrotnie zostali drużynowymi wicemistrzami Polski (1957, 1959, 1961 i 1962), a także kilkukrotnie zajęli trzecie miejscew kraju. Sukcesy te miały przełożenie na powołania do reprezentacji. W latach 1955-1966 Henryk Nożewski, Bolesław Krzywda i Józef Kciuk byli członkami kadry narodowej. Na początku lat 70. szkoleniowcem sztangistów Zagłębia został Franciszek Ślązak. Dzięki niemu ciężary przetrwały w małej salce przy ul. Wańkowicza w Wałbrzychu przez wiele lat. To Ślązak wychował sporą grupę atletów, z którymi jako szkoleniowiec Zagłębia odnosił sukcesy.
W latach 80. ciężarowa sekcja Zagłębia zaczęła najlepszy okres w swojej historii. Od 1980 do1987 roku drużyna walczyła w II lidze, a przez kolejne 5 lat w ekstraklasie. Wałbrzyszan reprezentowali wówczas: Włodzimierz Ostapski, Dariusz Skrzypczak, Artur Kołodziej, Andrzej Urban, Marek Burzyński, Andrzej Kilis, Dariusz Cieślak i Henryk Romanek. Przekształcenia na kopalniach, które dotąd finansowały kulturę fizyczną, wymusiły na działaczach podjęcie decyzji o powołaniu jednosekcyjnego Ciężarowego Klubu Sportowego Zagłębie Wałbrzych. Prezesem wybrano dotychczasowego opiekuna Jana Bednarka, a na stanowisku trenera pozostał oddany całym sercem dyscyplinie, Franciszek Ślązak. Jednym z jego wychowanków był wspomniany już Włodzimierz Ostapski, prawdziwy mocarz. Do tego wybijający się zawodnik, który trzykrotnie został mistrzem Polski w kat. 100 kg. W 1991 roku podczas mistrzostwa świata w Niemczech Ostapski był również bardzo bliski medalu, ale ostatecznie zakończył zawody na wysokim czwartym miejsce. Liczył, że może uda się zrewanżować rywalom rok później podczas Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie. Do stolicy Katalonii jednak nie pojechał z powodu kontuzji.
Skład pierwszoligowych ciężarowców Zagłębia Wałbrzych. Stoją od lewej: Franciszek Ślązak (trener), Andrzej Urban, Piotr Prajs, Jan Stachura, Dariusz Skrzypczak, Marek Burzyński, Włodzimierz Ostapski, Jan Hyra (kierownik drużyny). Kucają od lewej: Andrzej Kilis i Dariusz Cieślak.
W połowie lat 90. w salce przy ul. Wańkowicza rozpoczęto szkolenie dziewcząt. Młode sztangistki szybko zaczęły robić postępy i w 1998 roku jedna z najbardziej utalentowanych atletek, Sylwia Tomczyk świętowała swój pierwszy duży sukces. Została mistrzynią Polski juniorek. Z kolei Marlena Domagała zdobyła srebrny medal w krajowym czempionacie juniorek w 2000 roku. Jeśli jesteśmy przy młodych zawodnikach, których przez kilkadziesiąt lat przewinęło się naprawdę sporo, warto wspomnieć, że uczestnikiem młodzieżowych mistrzostw świata i Europy był Artur Kołodziej, a medale MP juniorów zdobywał również Arkadiusz Borecki, który w pewnym momencie został powołany do reprezentacji kraju. Młodzieżowym mistrzem Polski był też Wiesław Gawlikowski. Do wybijających się zawodników należeli Henryk Pieczonka, rekordzista Polski juniorów w rwaniu oraz medalista MP juniorów, a także trzej inni zdobywcy krążków podczas mistrzostw kraju juniorów: Jan Wierzbicki, Dariusz Skrzypczak i Jan Grzegorczyk.
Tekst - Tomasz Piasecki
Fot. użyczone (Archiwum prywatne Franciszka Ślązaka)
Artykuł ukazał się na łamach tygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie pdf na stronie www.wieszco.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj