Zamek Grodno: wszystkie barwy średniowiecza (ZDJĘCIA)
Grodno fajniejsze od Grunwaldu
- W tym roku rekonstruktorów przyjechało trochę mniej, niż rok temu, bo jarmark odbywa się w ten sam weekend, co duże wydarzenie w Ogrodzieńcu. Ludzie przyjeżdżają do nas z różnych stron od lat, niektórzy od początku, bo to bardzo fajne miejsce i nie jest to masówka, jak Wolin, gdzie może być i 1000 osób, albo jak bitwa pod Grunwaldem. Tu z powodu ograniczeń miejsca może być do 200 osób, więc zapraszamy tylko zaprzyjaźnione grupy. To, co jest atrakcyjne w tej imprezie, to fakt, że jest to tak zwany multiperiod, czyli zjazd rekonstruktorów z różnych epok w stylu sprzed 15 lat. Obecnie obowiązują ścisłe kryteria czasowe i w zjazdach uczestniczą tylko odtwarzający dane stulecie, a u nas wciąż Wiking może spotkać się z krzyżakiem – żartuje Tomasz Zieliński z Wałbrzycha alias Ivar z Bractwa Zamku Grodno, współorganizator imprezy.
Grodno przypomina trochę rekonstruktorom wiodącą przed kilkunastu laty imprezę w zamku Bolków, gdzie wszyscy się zjeżdżali – w zamkowej bramie mijają się Wikingowie, Słowianie, krzyżowcy z XIII wieku, są mnisi z kilku różnych zakonów, ale i rycerze z XV wieku. Rekonstruktorzy nie tylko odtwarzają ludzi miecza, w każdym bractwie są rzemieślnicy i w Grodnie zarabiają na sprzedaży średniowiecznych butów, biżuterii, wyrobów ze skóry, pieczywa. Jest prawie 20 stoisk - są miody pitne, jest i piwo z epoki. Bractwo z Jeleniej Góry specjalizuje się w potrawach, na przykład ćwikłach czy musztardach, do których składniki zostały zebrane przez jego członków wyłącznie w karkonoskim lesie. Średniowiecze bywa zaraźliwe...
- Jestem w bractwie od lat 90-tych. Jeździliśmy z kumplami na zamek Książ i była tam strzelnica, gdzie stał Krzysztof Godyń ze szczurem na ramieniu i uczył nas strzelać z kuszy. Teraz w Książu nie ma bractwa rycerskiego, Rota Najemna wyprowadziła się do Opola. Przy zamku Grodno w ramach Bractwa działają obecnie dwie drużyny – wczesnośredniowieczny Walgard, do którego należą Wikingowie i Słowianie i gromadząca XIII-wiecznych rycerzy oraz damy drużyna Defensores Virtutum, czyli Obrońcy Cnót – wylicza Wiking Ivar.
Niewolnikiem być
Niestety, bractwa z powiatu wałbrzyskiego zdziesiątkowała emigracja zarobkowa, ale woje i rycerze utrzymują kontakt z towarzyszami broni z Anglii czy Niemiec, spotykają się na dużych imprezach, takich jak Wolin czy duński Masgard. Wszystkich europejskich Wikingów zrzesza międzynarodowe bractwo w Jomsborgu, na którego czele stoi oczywiście jarl. Teraz jest to Anglik. A co ma zrobić ktoś, kto nagle poczuł silne pragnienie zostania dumną wikińską kobietą albo Obodrzycem?
- Jeśli ktoś jest zainteresowany, to w Bractwie Zamku Grodno najpierw obowiązuje go kandydatura. Po tym okresie decyduje, jaka epoka historyczna najbardziej mu odpowiada i zostaje uroczyście przyjęty w szeregi bractwa. Zaczyna od pierwszego stopnia – w Walgardzie jest niewolnikiem, a u Defensores Virtutum paziem. To, ile trwa ten czas, zależy od osoby – trzeba zdobyć odpowiednią ilość wiedzy, zdobyć sprzęt, uczestniczyć w wydarzeniach, ale i wykonywać polecenia. Każdy niewolnik ma swojego właściciela, który go wyzwala i wtedy staje się on pełnoprawnym członkiem bractwa – opisuje Tomasz Zieliński. – Odzież i uzbrojenie aż tak drogie nie są, jak się ma talent do produkcji, to można się wymienić barterowo, ale im późniejsza epoka, tym drożej.
Kobiety niekoniecznie tylko gotują, sprzedają, opatrują rany i zbierają zioła w lesie. W Jarmarku Średniowiecznym biorą udział dwie walczące niewiasty, jedną udało nam się podpatrzyć. Bractwo jest jedyną funkcjonującą grupą rekonstruktorską z epoki średniowiecza w powiecie wałbrzyskim. Jego najbliżsi sąsiedzi to grupy ze Strzegomia, Kłodzka, Legnicy, czy Ślężanie mający siedzibę we Wrocławiu. Na początku grupa zamkowa, która wydzieliła się z PTTK, funkcjonowała bez stowarzyszenia, ale założenie go kilka lat temu okazało się koniecznością i odtąd bractwo ma więcej możliwości. W sezonie jego członkowie niemal co weekend biorą udział w jakiś wyjazdowych imprezach, ale na zamku też bywają, a na początku września przygotują tu drugie duże wydarzenie – czwartą edycję koncertu muzyki dawnej. – Teraz powinno być więcej zespołów – zapowiada organizator.
Jak mówi Wiking Ivar, dla niego bycie częścią bractwa to sposób na uzyskanie równowagi psychicznej. – Jestem kierownikiem w dużej firmie produkującej samochody, a w weekend mogę odciąć się od komórki i komputera, zapalić ognisko, doczłowieczyć się na nowo. Ale są u nas różne środowiska, głównie ludzie z okolic Wałbrzycha, jesteśmy jak rodzina. To, czego tu odkrywamy, nie ma w książkach czy filmach.
Za pyskowanie, fałszowanie i do dam się zalecanie
Nie tylko pokazy walk cieszą się zainteresowaniem odwiedzających Jarmark Średniowieczny. Od 5 lat na imprezę przyjeżdża Katostwo Nyskie, by, w osobach kata i inkwizytora prezentować średniowieczne metody karania. A karano wtedy nie tylko na gardle, czyli śmiercią, albo na ciele, czyli chłostą czy torturami. Ważną grupę kar stanowiły te na honorze, czyli skutecznie tworzące „czarny PR” podsądnego.
- Chodziło o wyśmiewanie czy zawstydzanie podlegających karze. Kobietę o złym charakterze oprowadzano po mieście w masce diablicy, tę, która pyskowała do męża, w metalowym kagańcu jędzy, a była i maska psa, jeśli ktoś atakował i „kąsał” innych, znieważał ich. W takiej masce oprowadzano po rynku i ulicach, a gawiedź mogła rzucać zgniłymi owocami. Kobiety, które się kłóciły lub biły ze sobą, zamykano w tak zwane „skrzypce” – stały skute za szyje i ręce obok siebie. Za rok będę miał takie – wylicza Jerzy Gadowski alias Mistrz Małodobry (czyli kat) Jurgens z Nysy.
A był i wisior hańby, zawieszany w Szwecji kobietom, które oddawały się rozpuście czy prostytucji (można się domyśleć, co musiały nosić na szyi...), był flet hańby dla muzyków, którzy fałszowali pieśni kościelne, ale nie tylko kościelne, łańcuch hańby dla grających w kości i tracących w ten sposób majątek, była kocia łapka i widełki heretyków, płaszcz hańby, a popełniających takie przestępstwa jak kradzieże, rabunek, pijaństwo, ale także zalecanie się do kobiet wyższego stanu ubierano w beczkę hańby i kat oprowadzał delikwenta po mieście. Po Grodnie też można było sobie pochodzić w takich oryginalnych ozdobach, albo sprawdzić, czy się przypadkiem nie jest czarownicą.
Dziś drugi dzień imprezy, program:
9:00 – Otwarcie Bram Zamku
10:30 – Otwarcie drugiego dnia Jarmarku
10:35 – Koncert zespołu Dziwoludy
11:00 – Finały turnieju Łuczniczego
11:30 – Finał turnieju bojowego lekkozbrojnych
12:00 – Finał turnieju bojowego ciężkozbrojnych
12:30 – Wielobój oraz bieg dam
13:30 – Uroczyste wręczenie nagród za konkurencje
14:00 – Koncert zespołu Roderyk
14:30 – Bitwa
15:00 – Uroczyste zakończenie Jarmarku
11:00 – 15:00 – Pokazy tańców dawnych, inscenizacje historyczne, strzelanie z łuku, zabawy średniowieczne, atrakcje dla dzieci
Czytaj też:
ZAMEK GRODNO - 700 LAT HISTORII I TAJEMNIC
ZAMEK CISY WARTO ODWIEDZIĆ OSOBIŚCIE
ZAMEK NOWY DWÓR: OSTRZEŻENIE DLA POSZUKIWACZY SKARBÓW (ZDJĘCIA)
ZAMEK KSIĄŻ; TAK WYGLĄDA ŚWIAT Z WIEŻY
ZAMEK CHOJNIK - RUINY INSPIROWAŁY WIESZCZY
Tekst i foto: Magdalena Sakowska
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj