
| Źródło: Wiesz Co
Wałbrzych: skoncentrowana na białym złocie

Lubisz zabawę w skojarzenia?
- (Zdziwienie). Tak! (śmiech)
Spróbujmy. Bez zastanowienia podawaj proszę pierwsze skojarzenie do wypowiadanych przeze mnie słów.
- Ale mnie zaskoczyłeś. Dobrze, spróbujmy.
Muzeum?
- Piękno
Eksponaty?
- Historia.
Porcelana?
- Siła.
Czy słowo muzeum ma jeszcze znaczenie pejoratywne, czy już raczej nie?
- Wydaje mi się, że jeszcze trochę tak. Jeżeli mówimy o koncepcie tego miejsca, to pamiętajmy, że pierwsze muzeum powstało w 1470 roku w Rzymie, a więc dawno. Mimo to wciąż pokutuje u nas takie niezrozumiałe dla mnie przekonanie, że w muzeum musi być nudno. Zresztą po co szukać przykładów daleko. Gdy byłeś w szkole podstawowej, lubiłeś jeździć do muzeum?
Raczej nie. Wydawało mi się to pewnym nieznośnym obowiązkiem.
- Właśnie. Dzieci dawniej nie potrafiły odnaleźć się w takim miejscu, w którym jest pełno przedmiotów z epoki. Pamiętam swoje skojarzenia związane z muzeum. Mnie też się nie podobało. Brązowe kapciuszki, jakiś muzealnik srogim wzrokiem spoglądający na wycieczki szkolne, traktujący uczniów jak intruzów…
...skrzypiąca i wyfroterowana podłoga.
- Akurat u nas są skrzypiące podłogi i to uważam za wielki atut, ponieważ znajdujemy się w budynku z 1801 roku, w którym kiedyś tętniło życie. To była rezydencja mieszczańska, rodziny Albertich, bardzo ważnego nazwiska dla Wałbrzycha. Oni tu żyli, jedli, spali, prowadzili życie towarzyskie i teraz w tych murach jest muzeum. Przecież to super sprawa. Dzięki skrzypiącym podłogom odwiedzający nas goście mają świadomość upływu czasu.
Dzięki temu można przenieść się w czasie?
- O, zdecydowanie! Ja uwielbiam odbywać podróże do przeszłości. Mam wrażenie, że żyjemy dziś w byle jakich czasach, w których piękno i prawda są zepchnięte na margines. Gdy przychodzę do pracy, mam poczucie, że jestem w miejscu, które było na długo przede mną, przetrwało bardzo wiele, a do tego wciąż jest i ma się świetnie. Takie obcowanie w magicznej przestrzeni pozwala na nabranie, hm, powiedziałabym, że oczyszczającego oddechu.
Dzieci przychodzące dziś do muzeum wciąż uważają, że tu jest nudno?
- Nie, powiem więcej, one są oczarowane, a wielka w tym zasługa naszych edukatorów muzealnych, którzy pokazują im świat z zupełnie innej strony. Dotąd dla nich nieznanej. Czasami widzę uczniów wchodzących do muzeum z telefonami w dłoniach, a wychodzących ze schowanymi smartfonami w plecakach i krzyczących „my tu jeszcze wrócimy”. I wracają, najczęściej z rodzicami.
Jak trudno dziś – w czasach gier komputerowych i Netflixa – zainteresować dzieci muzeum?
- Obcowanie ze sztuką i eksponatami, które mamy do pokazania jest tak osobliwe dla młodych ludzi i różne od tego co mają na co dzień, że to ich naprawdę zaciekawia. Zresztą mamy wiele propozycji. Edukacja w muzeum to nie tylko spacery ze sztuką, ale też warsztaty kreatywne. Wyobraź sobie, że wiele dzieci nie wie czym jest porcelana, zresztą dorośli też mają z tym problem. A my jesteśmy od tego, żeby wytłumaczyć, czym jest białe złoto, albo wręcz nakłonić, żeby dziecko wzięło do ręki pędzelek i samodzielnie przyozdobiło porcelanę. Nasi goście nie tylko oglądają to, co jest za szybą, ale sami mogą stworzyć na przykład pejzaż, który przed chwilą widzieli na jakimś eksponacie podczas podziwiania ekspozycji.
Wielu osobom muzeum kojarzy się z kolekcją obrazów lub artefaktów sprzed tysięcy lat. U was można zobaczyć głównie porcelanę. Czy taka kategoryzacja pomaga czy przeszkadza?
- Hm, trudne pytanie. Od 2105 roku jesteśmy skoncentrowani na białym złocie. I to od tego roku nasze muzeum dedykowane jest jednemu tematowi. Odpowiem przewrotnie. Wielokrotnie zdarzała się, że trafiali do nas turyści z Polski, którzy słysząc, że można obejrzeć u nas porcelanę, mówili „o Jezu, to pewnie same skorupy pokazujecie”. Gdy coś takiego słyszę, zawsze stosuję chwyt marketingowy mówiąc, że jeśli komuś nie spodoba się wystawa, oddam pieniądze za bilet. Nigdy nie zdarzyło się, żebym musiała zwracać pieniądze.
Co jest największą siłą Muzeum Porcelany w Wałbrzychu?
- Pokazujemy u nas zbiory nie tylko fabryk wałbrzyskich czy śląskich, ale również kolekcję z całej Europy. Nasz najstarszy eksponat, pochodzący z Miśni, datowany jest na 1710 rok. Został wyprodukowany ponad 300 lat temu, ale nie to jest najważniejsze. Są to są czarki, czy filiżanki ze zbiorów Augusta II Mocnego i do tego z jego monogramem.
Myślisz, że król używał tej porcelany?
- Jestem prawie pewna, że tak! Niemal cała nasza miśnieńska kolekcja porcelany jest białym krukiem. Tego nigdzie indziej nie da się zobaczyć, tylko w Wałbrzychu. Ludzie przyjeżdżający do nas z całej Polski często mówią, że wprawdzie przypuszczali, co mogą spektakularnego zobaczyć, ale nie spodziewali się aż tak bogatych zbiorów.
W jaki sposób zdobywacie eksponaty?
- Kupujemy choćby od kolekcjonerów sztuki. Bierzemy udział w aukcjach internetowych. Zdarza się, że prywatne osoby kontaktują się z nami dopytując, czy nie chcielibyśmy odkupić od nich jakiegoś eksponatu. Jest też pewna grupa ofiarodawców.
Czujesz, że muzea przeżywają renesans?
- Tak. W 2022 pobiliśmy rekord, a odwiedziło nas ponad 28 tys. gości. W porównaniu do 2021 roku, był to wzrost o blisko 50 proc. Przychodząc do nas, ludzie mają szansę złapać oddech i zwolnić w tych szalonych czasach. Może to zabrzmi dziwnie, ale nasze muzeum pozwala gościom na pewną kontemplację. Nie chcę powiedzieć, że uspokaja, ale na pewno koi. Jest jak balsam. Skoro ktoś patrzy na czarkę używaną przez Augusta II Mocnego, może dojść do wniosku, do którego ja doszłam już dawno. No więc skoro ta porcelana jest taka krucha i przetrwała do naszych czasów, to ja też dam sobie radę ze wszystkim.
Będę szczery, gdy umawialiśmy się na wywiad, myślałem, że zanudzisz mnie opowieściami o porcelanie. A tu widzę energiczną i otwartą dziewczynę z błyskiem w oku opowiadającą o wspaniałym miejscu. Z pasją przekazującą wiedzę. Aż chce się do was zajrzeć.
- (Śmiech). Pochwal się jeszcze kiedy byłeś u nas ostatni raz.
Wstyd się przyznać, ale będzie pewnie z 10 lat.
- No to umówmy się, że wkrótce to nadrobisz.
Obiecuję.
- Pamiętaj, że w obecnych czasach my nie jesteśmy tylko po to, by gromadzić zbiory, ale zwłaszcza po to, żeby je pokazywać i eksponować szerszej publiczności.
W Wałbrzychu, mieście wychodzącym z zapaści lat 90., jest o to łatwiej?
- Na pewno. Kiedyś Wałbrzych kojarzono wyłącznie z kopalniami, potem biedaszybami. Nie chcę upraszczać, ale wielu mówiło o nas „dolina biedy”. My sami czasem tego nie doceniamy, jak wielki mamy potencjał. Wystarczy spojrzeć na nasze sąsiedztwo. Wokół jest kilka obiektów sakralnych, niedaleko piękny park ze schroniskiem, skąd rozpościera się przepiękna panorama miasta. Ludzie przyjeżdżający do nas są zachwyceni śródmieściem. Do niedawna goście odwiedzali Zamek Książ i wracali do siebie. Dziś turyści wjeżdżają do centrum miasta i są oczarowani. Zaglądają choćby do Starej Kopalni i Muzeum Porcelany, co umożliwia im poznanie prawdziwej historii Wałbrzycha, miasta białego i czarnego złota.
Rozmawiał Tomasz Piasecki
Fot. użyczone (Muzeum Porcelany)
Czytaj też:
Wałbrzych: w Muzeum Porcelany słychać, jak tyka historia
Muzeum Porcelany: Muzykująca Dama i inne kuszące historie
W jak elita. Elita Śląskiej Porcelany. Hermann Ohme – 140
Wałbrzych: przyprowadź... stół do Muzeum Porcelany
Artykuł ukazał się na łamach dwutygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie pdf na stronie www.wieszco.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj