Książka o tym znaczącym tytule ze wspomnieniami o Maestro Józefie Wiłkomirskim i uroczysty koncert poświęcony zmarłemu przed rokiem wałbrzyszaninowi z okazji nadania Filharmonii Sudeckiej imienia Józefa Wiłkomirskiego oraz nowego logo były zwieńczeniem wieczora 3 września 2021. Padły wówczas ważne słowa, zobaczcie zdjęcia z tego wydarzenia.
Wałbrzych: Józef Wiłkomirski pozostaje wśród nas [ZDJĘCIA]
Ostatni tom wieńczy dzieło
Powstała książka wspomnieniowa pt. „Józef Wiłkomirski pozostaje wśród nas” wydana w nakładzie 500 egzemplarzy jest swego rodzaju zwieńczeniem cyklu trzech części autobiograficzno-wspomnieniowego Maesto Wiłkomirskiego, jednak zwieńczenie to wydano już po jego śmierci. To swoisty suplement złożony ze wspomnień o tym erudycie i budowniczym w formie materialnej wałbrzyskiej filharmonii, a niematerialnej - wałbrzyskiej świadomości.
Pozycję sfinansowała Gmina Wałbrzych, wydawcą była Biblioteka pod Atlantami. Materiały zgromadziła i zredagowała redaktor Elżbieta Kokowska, materiały udostępniła m.in. Małgorzata Wiłkomirska - wdowa oraz Filharmonia Sudecka, a pomysłodawcą wydawnictwa był dr Maciej Żak. W książce głos zabrali co, co mieli zaszczyt dobrze znać Maesto. - Ta książka jest ważnym przyczynkiem żeby o Józefie Wiłkomirskim myśleć, wspominać, i żeby jego dziedzictwo w Wałbrzychu i nie tylko, by było wartością, która nie przemija - mówi Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha. - Książka ta pokazuje, że jest grono ludzi, którzy o tej postaci - tak ważnej dla Wałbrzycha, bo na tym chciałbym się skupić - które pamięta - dodaje włodarz Wałbrzycha i zaznacza, że w czasach "centralnie planowanych" do Wałbrzycha trafił człowiek wnoszący do środowiska ogromną dawkę intelektu, kultury i przyczynił się do zbudowania godności oraz mitu założycielskiego kultury naszego miasta. Dzięki takim postaciom łatwiej będzie pokonywać kolejne meandry historii.
- To osobne - wspomnieniowe wydawnictwo, ale stanowiące całość i dopełnienie tomów autobiografii pana Józefa wydanych w latach wcześniejszych - wyjaśnia Renata Nowicka, dyrektor Biblioteki pod Atlantami, która była wydawcą tegoż wydawnictwa. - To są tak różne środowiska osób i ze środowiska muzycznego i muzyków, którzy zaczynali pracę z panem Józefem i osób, które się z nim zaprzyjaźniły, ale również rożnych osób, które po drodze mogły spotkać pana Józefa, tak jak również ja w mojej drodze zawodowej spotkałam go w "odpowiednim momencie". To pokazuje, że pan Józef nie był dla nikogo obojętny i wiele serca oraz czasu oddał całemu lokalnemu środowisku - wspomina Nowicka. Całość wydawnictwa skłania do wzruszenia i przemyśleń.
Głos zabrała również wzruszona Małgorzata Wiłkomirska. - To trzecia promocja związana z osobą mojego męża, i pierwsza, na której go nie ma. Ale ja już mam za sobą lekturę tej książki i muszę powiedzieć, że było to dla mnie absolutnie wspaniałe doświadczenie - wyjawia. Chyba każdy czytelnik zwróci uwagę na to, jak wiele Maestro dał innym, jak inspirował i jak wiele dla innych znaczył. - Myślę, że gdyby on sam przeczytał tę książkę, to by się cieszył - dodaje.
Książka trafiła do wszystkich autorów wspomnień oraz do miejskich, powiatowych i regionalnych bibliotek. Jest też obecna w sieci w Jeleniogórskiej Bibliotece Cyfrowej w postaci e-booka.
Dr Maciej Żak wspomniał jak wielkim ciosem była dla niego wieść o śmierci Maestro. Wspomniał, że pomysł powstania książki wspomnieniowej zrodził się podczas popołudnia, w którym oddano hołd zmarłemu kompozytorowi w na Placu Magistrackim.
Podczas koncertu z okazji nadania Filharmonii Sudeckiej imienia Józefa Wiłkomirskiego, który odbył się po spotkaniu promocyjnym książki oficjalnie, dyrektor Elżbieta Łaganowska przedstawiła nowe logo Filharmonii Sudeckiej zaprojektowane przez artystę plastyka Marcina Sikorę.
Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Sudeckiej pod dyrekcją Bartosza Żurakowskiego przypomniała kompozycję Maestro Józefa Wiłkomirskiego „Marsz triumfalny” z 1970 roku i te ulubione, często włączane do programów dyrygowanych przez niego koncertów „Lezginka” z baletu „Gayane” i „Adagio” ze „Spartakusa” Arama Chaczaturiana. W takim wieczorze nie mogło zabraknąć „Bolera” Maurice Ravela. To podziękowanie dla Józefa Wiłkomirskiego.
- To osobne - wspomnieniowe wydawnictwo, ale stanowiące całość i dopełnienie tomów autobiografii pana Józefa wydanych w latach wcześniejszych - wyjaśnia Renata Nowicka, dyrektor Biblioteki pod Atlantami, która była wydawcą tegoż wydawnictwa. - To są tak różne środowiska osób i ze środowiska muzycznego i muzyków, którzy zaczynali pracę z panem Józefem i osób, które się z nim zaprzyjaźniły, ale również rożnych osób, które po drodze mogły spotkać pana Józefa, tak jak również ja w mojej drodze zawodowej spotkałam go w "odpowiednim momencie". To pokazuje, że pan Józef nie był dla nikogo obojętny i wiele serca oraz czasu oddał całemu lokalnemu środowisku - wspomina Nowicka. Całość wydawnictwa skłania do wzruszenia i przemyśleń.
Głos zabrała również wzruszona Małgorzata Wiłkomirska. - To trzecia promocja związana z osobą mojego męża, i pierwsza, na której go nie ma. Ale ja już mam za sobą lekturę tej książki i muszę powiedzieć, że było to dla mnie absolutnie wspaniałe doświadczenie - wyjawia. Chyba każdy czytelnik zwróci uwagę na to, jak wiele Maestro dał innym, jak inspirował i jak wiele dla innych znaczył. - Myślę, że gdyby on sam przeczytał tę książkę, to by się cieszył - dodaje.
Książka trafiła do wszystkich autorów wspomnień oraz do miejskich, powiatowych i regionalnych bibliotek. Jest też obecna w sieci w Jeleniogórskiej Bibliotece Cyfrowej w postaci e-booka.
Dr Maciej Żak wspomniał jak wielkim ciosem była dla niego wieść o śmierci Maestro. Wspomniał, że pomysł powstania książki wspomnieniowej zrodził się podczas popołudnia, w którym oddano hołd zmarłemu kompozytorowi w na Placu Magistrackim.
Podczas koncertu z okazji nadania Filharmonii Sudeckiej imienia Józefa Wiłkomirskiego, który odbył się po spotkaniu promocyjnym książki oficjalnie, dyrektor Elżbieta Łaganowska przedstawiła nowe logo Filharmonii Sudeckiej zaprojektowane przez artystę plastyka Marcina Sikorę.
Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Sudeckiej pod dyrekcją Bartosza Żurakowskiego przypomniała kompozycję Maestro Józefa Wiłkomirskiego „Marsz triumfalny” z 1970 roku i te ulubione, często włączane do programów dyrygowanych przez niego koncertów „Lezginka” z baletu „Gayane” i „Adagio” ze „Spartakusa” Arama Chaczaturiana. W takim wieczorze nie mogło zabraknąć „Bolera” Maurice Ravela. To podziękowanie dla Józefa Wiłkomirskiego.
Elżbieta Węgrzyn
Wiłkomirski sprzed lat i początki filharmonii
Józef Wiłkomirski – dyrygent i dyrektor Państwowej Filharmonii w Wałbrzychu wspominał wizytę wiceministra, który za przekroczenie zatrudnienia groził karami administracyjnymi (Kronika Wałbrzyska, 1981). W krajowym środowisku muzycznym nie podobało się, że zdolni i ambitni muzycy wybierają orkiestrę symfoniczną w Wałbrzychu jako miejsce pracy i kariery zawodowej. Józef Wiłkomirski, główny protagonista Filharmonii od początku swojej obecności w Wałbrzychu, czyli od 1977 roku przekonywał niestrudzenie wszystkie zainteresowane strony, że należy startować z wysokiego pułapu, ponieważ nie warto ograniczać się do utrzymywania okolicznościowo występującej Wałbrzyskiej Orkiestry Symfonicznej, warto za to powołać regularnie koncertującą Filharmonię. Nie brakowało głosów, że są to prowincjonalne kompleksy i niewczesne ambicje. A przecież tylko w ten sposób można było stworzyć ramy organizacyjne dla skutecznej działalności artystycznej i upowszechnieniowej, powołać przy Filharmonii zespoły kameralne oraz prowadzić własne biuro koncertowe.
Jak dyrektor Wiłkomirski pracował nad zbudowaniem orkiestry w Wałbrzychu? „Z zespołem symfonicznym jest tak jak z żywym organizmem: wzrost musi być utrzymany w rozsądnych granicach, w przeciwnym wypadku można delikatny ustrój orkiestry nadmiernie sforsować i katastrofa gotowa. Poza tym koncert musi być dobrze przygotowany i przyzwoicie wykonany, jest to po prostu kwestia uczciwości zawodowej. Zbyt swobodna manipulacja repertuarem grozi demoralizacją zespołu i wówczas przegrywa się na całej linii. Muszę być lojalny wobec zespołu, który mi zawierzył i względem publiczności. Trzeba jej po prostu dać przyzwoicie wytworzony produkt” („Trybuna Wałbrzyska”, 1979).
W tym miejscu warto przypomnieć o ukształtowanym w tamtym czasie schemacie koncertowym: dwa razy w miesiącu premiera w Wałbrzychu i powtórzenia w jednym z miast województwa, raz na dwa, trzy miesiące w określonej miejscowości. Wtedy także rozpoczęły się audycje umuzykalniające dla przedszkoli, a w kolejnych latach wprowadzono monograficzne koncerty symfoniczne dla uczniów szkół podstawowych. Ukształtowały się w tym czasie kolejne pokolenia osłuchanych z muzyką klasyczną. Koncerty orkiestry Filharmonii w Wałbrzychu zyskiwały coraz lepsze recenzje krytyków.
Dyrektor Wiłkomirski zbudował repertuar zachowując w nim to, co spotkało się z zainteresowaniem publiczności, a więc przede wszystkim „Bolero” Ravela, V Symfonię Beethovena, „Błękitną rapsodię” Gershwina stopniowo wprowadzając symfonie Czajkowskiego, utwory Brahmsa, Vivaldiego czy Prokofiewa. „Stawiamy nowe, trudniejsze zadania zarówno przed wykonawcami, jak i słuchaczami. […] dla obu stron zbyt wczesne byłyby jeszcze kontakty z innymi doświadczeniami muzyki klasycznej i współczesnej” wyjaśniał w wywiadzie dla „Trybuny Wałbrzyskiej”.
Liczby z tamtego czasu?
W ciągu pięciu lat działalności Filharmonia zorganizowała 388 koncertów symfonicznych z udziałem 146 642 słuchaczy, 1 219 koncertów kameralnych dla 171 595 odbiorców, 2 396 audycji szkolnych z udziałem 599 190 słuchaczy, 233 koncerty dla zakładów pracy i uzdrowisk w obecności 69 410 melomanów, razem więc 4 226 imprez z udziałem 989 837 odbiorców.
Przywołajmy na chwilę atmosferę inauguracyjnego koncertu, który miał miejsce 24 listopada 1978 roku o godzinie 19:00 w sali kina „Polonia”. Pisze Wojciech Dzieduszycki: „Byłem na tym koncercie i do dziś dnia pamiętam nastrój świąteczny, gospodarzy w paradnych mundurach górniczych, wprowadzających gości do zaadoptowanej do potrzeb koncertowych, pięknie udekorowanej sali. Kiedy orkiestra – panowie we frakach, panie w wieczorowych toaletach – zajęła miejsce na estradzie i gdy pod ręką Józefa Wiłkomirskiego zabrzmiał uroczysty Mazurek Dąbrowskiego, każdy z nas obecnych na sali był bez wątpienia głęboko poruszony świadomością, że oto w rozwoju polskiej kultury w samym sercu górniczego zagłębia wałbrzyskiego dokonuje się poważny krok, którego następstwa powinny poważnie zaważyć na życiu kulturalnym tego regionu. Po przemówieniu wojewody wałbrzyskiego – Uwertura do opery „Halka” Moniuszki i przyjmowana entuzjastycznie Halina Czerny Stefańska, która wykonuje z towarzyszeniem orkiestry Koncert e-moll Chopina. W czasie przerwy drobny wypadek – jakże charakterystyczny dla „pionierskich” warunków w jakich powstawała sala wałbrzyskiej Filharmonii – nagle gaśnie światło… na szczęście tylko na chwilę i po przerwie „Harnasie” Karola Szymanowskiego z udziałem tenora Andrzeja Bachledy – niezastąpionego wykonawcy partii solowej w „Harnasiach” i świetnego Chóru Politechniki Szczecińskiej przygotowanego przez Jana Szyrockiego…” (Lata pracy, prób i sukcesów, 10-lecie Filharmonii Sudeckiej, 1988).
Kiedy 16 sierpnia 2020 roku na Placu Magistrackim przed wałbrzyskim Ratuszem licznie zgromadzeni wałbrzyszanie żegnali urnę z prochami Józefa Wiłkomirskiego prezydent Roman Szełemej wspominał swojego przyjaciela, któremu tak często zalecał oszczędzanie zdrowia i siebie. Troska o istnienie orkiestry symfonicznej w Wałbrzychu, dobro instytucji, o to jak być powinno zabierała mu niespożytą energię, z którą zawsze będziemy go kojarzyć.
Podsumowując 25 lat istnienia Filharmonii Maestro mówił: „Za dalszym istnieniem Filharmonii przemawia jej dotychczasowy dorobek, aktualna działalność i realne perspektywy dalszego rozwoju. Przemawia także, paradoksalnie, trudna sytuacja społeczno-gospodarcza naszego miasta. Ponieważ właśnie w takiej sytuacji nie można dopuścić, aby przestała istnieć instytucja, która świadczy w kraju i za granicą o tym, że Wałbrzych żyje i ma się czym chlubić”. 3 września 2021 roku o godzinie 19:00 w zmodernizowanej do współczesnych standardów koncertowych sali odbędzie się uroczysty koncert z okazji nadania Filharmonii Sudeckiej imienia Józefa Wiłkomirskiego.
Piotr Jonek
Przypominamy, że 28 kwietnia 2006 Józef Wiłkomirski został odznaczony tytułem Zasłużony Dla Miasta Wałbrzycha. Na razie nie jest znana data i miejsce jego pogrzebu. Jeszcze nie tak dawno świętował swoje 90-te urodziny wydając książkę autobiograficzną: JÓZEF WIŁKOMIRSKI, AUTOBIOGRAFIA W 90-TĄ ROCZNICĘ URODZIN (FOTO).
Do samego końca aktywny brał jeszcze udział w koncercie chóru dziecięcego z biblioteki na Podzamczu w grudniu ubiegłego roku: PODZAMCZE: WRÓBELKI, MILLENIUM, ŚWIĄTECZNY KONCERT (FOTO I FILMY). I takiego zapamiętamy Maestro - dzielącego się wiedzą, pełnego poczucia humoru, bliskiego innym ludziom.
Polecamy
Józef Wiłkomirski odszedł. Wałbrzych żegnał Maestra [ZDJĘCIA]
Wałbrzych: Józef Wiłkomirski zmarł w rocznicę Powstania
fot. JK
Jesteśmy jako Redakcja dumni, że zdjęcia wykonane przez autorkę tego tekstu znalazły się na kartach tego wyjątkowego wydawnictwa.
fot. JK
Jesteśmy jako Redakcja dumni, że zdjęcia wykonane przez autorkę tego tekstu znalazły się na kartach tego wyjątkowego wydawnictwa.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj