Wałbrzych: Joanna Bator w Atlantach - wrócę na Dolny Śląsk [FOTO]
Wałbrzyszanie nie zawiedli, Galeria pod Atlantami przeżywała w poniedziałkowe popołudnie prawdziwe oblężenie, a ogonek czytelników z książkami do podpisu zaskoczył bywalców tego typu spotkań.
Magia "Ciemno, prawie noc" i kociara
Spotkanie rozpoczęto od wątku filmowego. W ostatnich dniach spotkaliśmy Joannę Bator na planie filmowym w Świebodzicach, gdzie trwały zdjęcia do ekranizacji filmowej jej powieści "Ciemno, prawie noc" (CIEMNO , PRAWIE NOC - I O CZYM MÓWIĄ GWIAZDY? (FOTO)), dlatego jej wrażenia z tego wydarzenia pozostają świeże. - Dom Alicji powstał w mojej wyobraźni, ale jak przyjechałam do jej filmowego domu, nie zdążyłam nawet napić się herbaty i od razu trafiłam do magicznego miejsca. Trwały zdjęcia, spotkałam Cielecką, która była już w roli. A do tego ten dom z niesamowitą historią, magiczny ogród, a w nim czerwone jabłka - wspomina pisarka. Autorka ekranizowanej powieści opowiedziała też historię tego niesamowitego domu przy ul. Spacerowej, gdzie mieszkała 90-letnia staruszka z półdzikimi kotami. - Ten dom był produktem wyobraźni, a tymczasem czekał na prawdę - dodaje.
Zdobywczyni NIKE traktuje swoją epizodyczną rolę w tej produkcji z dystansem. - Moja rola jest epizodyczna, wystąpię w dwóch scenach, będą one kręcone w styczniu. Mam mieć ciekawy strój - wielowarstwowy łach, a na nogach czerwone relaxy. Zagranie "kociary" Kocińskiej to będzie dla mnie przyjemność - wyjaśnia gość Atlantów.
11 grudnia zdjęcia powstawały na parkingu na Podzamczu. Pisarka wspomina nić porozumienia z Jerzym Trelą, który wciela się w rolę Alberta Kukułki. Pisarka bardzo pozytywnie nastawiona jest do obsady, jej zdaniem Cielecka to wymarzona Alicja ("to był oczywisty wybór"), a Trela - Kukułka...
Zapytana o to, czy odczuwa niepokój o ostateczny kształt filmu pisarka odpowiedziała: - Cenię Borysa Lankosza, m.in. za wyjątkowy "Rewers". Podczas powstawania filmu odczuwam ekscytację i niepokój. Ogólnie wszyscy na planie są uwzniośleni, wierzę że właśnie powstaje najlepszy film Lankosza.
Purezento, czyli posklejaj się od nowa i żyj
Pisarka opowiedziała jak powstała jej najnowsza książka. Co ciekawe, "Piaskowa Góra" i "Ciemno, prawie noc", czyli powieści o Wałbrzychu napisała ona w Japonii, a książka o Japonii powstała w... Brazylii. Najnowsza powieść powstała w zaskakująco krótkim czasie po "Roku królika". - To najbardziej zaskakujący prezent w mojej twórczej drodze, jak "Piaskowa Góra", wyskoczył niczym królik z kapelusza - opowiada z uśmiechem Ambasadorka Wałbrzycha.
Autorka wiedziała, że jej zamiłowanie do japońskiej kultury i filozofii kiedyś ponownie się o nią upomni, ale nie sądziła, że nastąpi to właśnie teraz. Kraj Kwitnącej Wiśni jest w niej, bo jak twierdzi, od dwóch lat przebywa na wewnętrznej emigracji w Japonii.
Ciekawa jest też sama geneza tytułu "Purezento". - Biegłam w 2016 roku przez lotnisko w Monachium, zobaczyłam grupę rozszczebiotanych Japonek i padło wtedy słowo "purezento", czyli prezent. To słowo we mnie zostało. Potem pojechałam razem z pięcioma innymi twórcami z całego świata na brazylijską prowincję. Kiedyś w livingu usiadłam z komputerem i zaczęłam z radością pisać. W dwa miesiące powstało ponad 100 stron, przez kolejne trzy miesiące trwało redagowanie i cyzelowanie, ale większość tekstu powstała właśnie wtedy w Brazylii. Gdyby tak zawsze było, to pisanie książek byłoby relaksem - wspomina Bator.
W "Purezento" kolejny raz Bator eksperymentuje z językiem. W "Ciemno, prawie noc" na karty powieści trafiły fragmenty internetowych komentarzy, a w najnowszym dziele ukryła 12 haiku. W tej książce walor symboliczny ma też okładka. Czarny grzbiet książki poprzetykany jest asymetrycznie złotymi błądzącymi kreskami. Forma graficzna nawiązuje do sztuki kintsugi, czyli naprawiania złotem z żywicą ceramicznych czarek do herbaty. - Sklejona zlotem czarka to metafora kruchości i trwałości, przeszłości i teraźniejszości, przaśny materiał spojony cennym. Tak możemy skleić się i my sami w życiu w nową całość. Nie jest prawdą, że co nas nie zabije, to nas wzmocni. Sklejeni będziemy krusi i popękani, ale cali - wyjaśnia gość Atlantów. Tym właśnie jest "Purezento", opowieść o naprawianiu życia.
W bezimiennej bohaterce najnowszej powieści Bator wiele jest z samej pisarki. Postać z "Purezento" przeżyła tragedię śmierci i zdrady, ale otrzymała od losu prezent... ma możliwość wyjazdu do Japonii. Wykorzystuje niespodziewaną szansę i w nowym miejscu, pośród innych ludzi i w słonej słodyczy umani znajduje się i "skleja" na nowo. - Sama otrzymałam dar. Po okresie wyścigu szczurów wyjechałam do Japonii i osiągnęłam spokój. Gdyby nie pierwsze japońskie stypendium, nie zaczęłabym pisać - opowiada z nostalgią autorka "Piaskowej Góry".
Wrócę na Dolny Śląsk
Pisarka ma za sobą wiele udanych projektów, kolejne już rodzą się w jej głowie. Wałbrzyszanie tradycyjnie dopytywali się, czy jest jakaś szansa na kontynuację w kolejnych powieściach opowiadania o losach bohaterów poznanych z wałbrzyskiej trylogii, zwłaszcza "Piaskowej Góry". - Wkrótce siądę w mojej nowej pracowni. Mam przeczucie graniczące z pewnością, że [w nowej książce - red.] wrócę na Dolny Śląsk. To pewne przeczucie, nie mogę obiecać, ale to mi po głowie chodzi - zaznacza pisarka.
Pytana o szczegóły dodaje, że choć zwykle w swoich powieściach odmładza postacie, to teraz marzy jej się napisanie o wspomnieniach kobiecej postaci, opowiadającej o wydarzeniach z perspektywy choćby ćwierćwiecza. Może pokusi o napisanie wspomnień Dominiki z "Piaskowej Góry", która z przyszłości jako stara kobieta opowiada retrospektywnie.
Czy i kiedy ten projekt powstanie? Przekonamy się, a już z pewnością na jego realizację liczą wałbrzyszanie.
Zobacz też:
PIASKOWA GÓRA I JOANNA BATOR
PRAWIE NOC: WYSTAWA WAŁBRZYSZAN O WAŁBRZYCHU (FOTO)
Elżbieta Węgrzyn
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj