Wałbrzych: Agata Kulesza rysowała na fankach kwiatki (FOTO, FILMY)
O zawale i strzegomskich zeszytach
Dzięki Agacie Kuleszy filmowcy kręcący nowy serial kryminalny "Pułapka" mieli wolny dzień. O 2.00 w nocy aktorka zbiegła z planu, żeby przyjechać do Wałbrzycha, gdzie odebrała nagrodę Festiwalu Reżyserii Filmowej za twórczą współpracę aktora z reżyserem. Potem zaraz wracała na plan, ale nieco wcześniej, w ostatniej chwili, zdążyła się spotkać z wielbicielami swojego talentu.
- Byłam tu 30 lat temu na zimowisku w Strzegomiu i musiałam być na wycieczce w Wałbrzychu. Niewiele pamiętam, była zima. Czy w Strzegomiu robią jeszcze zeszyty? - pytała aktorka na początku spotkania z wałbrzyszanami. Opowiadała też, jak interesujących rzeczy dowiaduje się czasem na swój temat z mediów.
- Akurat byłam na diecie pudełkowej, wpadłam na targowisko warzywne i chciałam sobie coś kupić. Nagle zobaczyłam, jak patrzą na mnie sprzedawcy, jeden spytał: "Pani Agato – jak tam serce"? A inny: "Pani Agato, pomidory mam dobre, na serducho idealne..." A wtedy akurat jakaś gazeta napisała, że właśnie miałam zawał. Kiedy zrozumiałam o co chodzi, stanęłam na środku i krzyknęłam: "Nie miałam zawału!". To był po prostu wypłukany potas. Ale od tego czasu często mi tam ktoś torbę chce ponieść... - opowiadała aktorka.
Agata Kulesza zdradzała też kulisy pracy na planie serialu "Rodzinka":Jak to było z tańcem i Oscarem?
Aktorka mówiła też o swoim udziale w "Tańcu z gwiazdami". - To było 9 lat temu, byłam młodsza, miałam lepszą kondycję. Wszyscy myśleli, że jestem takie mięso armatnie, byłam tam 3 miesiące i kiedyś zorientowałam się, że coś się dzieje, po fryzjerze. Czesały mnie różne osoby, ale potem zaczął przychodzić sam szef i mówił: "Ja uczeszę Agatę". I wtedy pomyślałam: "O, rokuję!". Codziennie 5 godzin treningu i wyglądałam jak 15-letni chłopiec, wszystkie rzeczy miałam za duże – wspominała. Do dziś uważa, że skakanie jest niezdrowe – należy raczej się suwać.
Agata Kulesza opowiedziała też wałbrzyszanom o wydarzeniach gali Oskarowej, gdy tę nagrodę zdobyła "Ida": - Rano zaczęli nas malować, ubierać, suknia, buty, psy z policjantami sprawdzają wszystko, ludzie na ulicy za takimi kratkami i w końcu przez te wszystkie bramki doszliśmy do czerwonego dywanu. Był dywan główny, dla fotoreporterów i drugi, mniej ważny, przy tym pierwszym są specjalni ludzie, pilnujący, żeby nie zatrzymywać się zbyt długo.
Podczas ceremonii można wejść i wyjść tylko w trakcie przerw na reklamę, wszystko trwa godzinami, ekipa "Idy" miała czternasty numer, więc obie panie w końcu wyszły, jedna do toalety, druga do baru. - Jesteśmy w tym barze, Agata Trzebuchowska wybiera orzeszki, ja patrzę na telebim, wstaje Nicole Kidman, myślę sobie – fajnie i po chwili nagle widzę, że wstaje Paweł Pawlikowski. Pobiegłyśmy, chłopak z ochrony: "Nie mogę was wpuścić, po prostu nie mogę! Dopiero podczas następnej przerwy!" Co by było, gdyby Paweł też wyszedł? A miał taki zamiar, ale dostał SMS-a, że została zmieniona kolejność i zamiast numeru 14 mamy 4... - relacjonowała Agata Kulesza.
Czterej pancerni, kierownik kuli ziemskiej i kornik
Uczestnicy spotkania pytali między innymi o to, w jaki sposób wychodzi z roli. Jak odpowiadała, potrafi trwać w emocji, ale zawsze jest świadoma, czy nie łapie światła, czy nie zasłania jej kamera – taki rodzaj nadkontroli. - Wszyscy kiedyś byliśmy policjantami, złodziejami, czterema pancernymi, ale mama wołała na obiad i wychodziło się z roli – żartowała Agata Kulesza. - Nie ma takiej sytuacji, żeby mi się pomieszało, kim jestem i żebym po powrocie do domu mówiła po niemiecku. Ja to ja, a Róża to Róża. Ale pracując przy "Sali samobójców" byłam takim kierownikiem kuli ziemskiej, wchodziłam jak taran i rodzina śmiała się ze mnie, że mogę się zatrudniać jako etatowy "załatwiacz" w urzędach.
Poza tym obecni dowiedzieli się, że aktorka nie ma marzeń zawodowych, odpoczywa jadąc na wieś i izolując się od świata, za dużo czyta o wojnie, miała trzy operacje wyrostka robaczkowego, a jej najlepszy moment dnia, to kiedy wraca sama samochodem do domu. Przenosi się wtedy do swojego realnego życia z i rodziną. Świetnie parodiowała tanie seriale, w których grają ludzie z łapanki i gdzie, jak mówiła, aktorstwo jest bardzo złe, ale ludzie się do tego szybko przyzwyczajają. Zdradziła też, że kamera dodaje wzrostu i kilogramów, a potem taksówkarze wołają: "To pani jest taka mała?!"
Padło również pytanie o wykorzystywanie wizerunku osób znanych w protestach i kampaniach politycznych. - W pewnych sytuacjach należy reagować i tam, gdzie uważam, że trzeba, reaguję. Jednak pamiętam, że nie jestem ani socjologiem, ani politykiem. Nie zgadzam się z niszczeniem Puszczy Białowieskiej, ale żeby zabrać głos, musiałabym wiedzieć o tym wszystko, łącznie z budową kornika. Mogę iść na protest w swoim imieniu, jako obywatel, ale nienawidzę, jak ktoś mi przykleja plakietki i ciągnie mnie do namiotu, żeby nagrać wywiad. Nie ma na to mojej zgody, choć wiele rzeczy mi się nie podoba – odpowiadała Agata Kulesza.
Z wałbrzyszanami pod zegarem
Spytana, czy gdyby narodziła się ponownie, znów byłaby aktorką, odpowiedziała, że jest wiele równie ciekawych zawodów, a ona ma trzy typy: dyrygent, lekarz (uważa, że byłaby dobrym medykiem) i sprinterka, bo bardzo podoba jej się gest opukiwania mięśni i wyobraża sobie siebie, jak stoi na podium i płacze, kiedy grają hymn narodowy.
Otrzymana w Wałbrzychu nagroda bardzo ucieszyła aktorkę. Swoje nagrody, a przynajmniej część z nich, trzyma na kuchennej szafce obok słoików z konfiturami. bo lubi na nie patrzeć myjąc naczynia. Po spotkaniu i odpowiadaniu na pytania mimo zmęczenia pozowała do zdjęć, dawała autografy, pisała dedykacje, między innymi dla młodzieży z "Energetyka", a jedna pani otrzymała autograf na ręce, z kwiatkiem. Oprócz tego Agata Kulesza omówiła swoje buty, podziwiała bonsai z Palmiarni, a potem – co już stało się małą festiwalową tradycją – spotkała się z dziećmi ze szkoły podstawowej nr 15 pod zegarem i pozowała z nimi do wspólnego zdjęcia.
Po drodze zdziwiła się słysząc, że to "ta" Piaskowa Góra, z powieści Joanny Bator, skrytykowała kolorystykę jednego z bloków i z sympatią obserwowała uliczną sprzedaż truskawek. I podobały jej się warkoczyki.
Więcej o pierwszym Festiwalu Reżyserii Filmowej w Wałbrzychu:
WAŁBRZYCH: ZAORSKI, MAJEWSKI I KRZYSTEK O SEKRETACH (FOTO)
WAŁBRZYCH: SUKNIE IZABELI ŁĘCKIEJ I MUNDURY CZTERECH PANCERNYCH [FOTO]
WAŁBRZYCH: JAN JAKUB KOLSKI ODEBRAŁ KRYSZTAŁOWEGO DZIKA [FOTO]
WAŁBRZYCH: ANNA SAMUSIONEK WYŚCISKANA PRZEZ PRZEDSZKOLAKI (FOTO)
MAŁGORZATA KOŻUCHOWSKA NA KANAPIE Z WAŁBRZYSZANAMI (FOTO, FILMY)
Tekst, foto, filmy: Magdalena Sakowska
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj