Marek Krajewski: W Wałbrzychu zdobędzie męskie szlify?
Mock z Waldenburga
Popularny autor kryminałów, których akcja osadzona jest w realiach Wrocławia w pierwszej połowie XX wieku, opowiedział o pracy pisarza, planach na przyszłość dotyczących zarówno własnej działalności twórczej, jak i dziejów swojego bohatera. Właśnie wałbrzyski rodowód Mocka zainteresował mieszkańców naszego miasta.
- Kiedy w 1997 roku pracowałem nad pierwszą powieścią, zależało mi na tym, aby Mock nie pochodził z Wrocławia i czuł się tam obco. W zestawieniu z innym, pewnym siebie bohaterem wywodzącym się z Ząbkowic Śląskich Mock miał nosić piętno człowieka pochodzącego z innego miasta, dlatego też jego małą ojczyzną został Wałbrzych - wspomina Krajewski.
Pisarz przyznał też, że umiejscowił dom rodzinny swojego bohatera koło dworca kolejowego Wałbrzych Fabryczny. Nie opierał się jednak na konkretnym istniejącym budynku, sugerował się raczej przekonaniem, że pod koniec XIX wieku przy tym i przy innych dworcach mieszkała biedota. Bohater dorastał w Wałbrzychu, tu też skończył szkołę. Jego ojciec był szewcem.
Wałbrzyski wątek pojawia się też w życiu Marka Krajewskiego. - Mój ojciec w latach 50. pracował w wałbrzyskiej kopalni i i wspominał, że jak pierwszy raz jechał do pracy tramwajem zobaczył mężczyznę, który miał pomalowane oczy. Nikogo to jednak nie dziwiło - opowiada autor. Rzekomy "makijaż" górnika miał oczywiście związek z pyłem węglowym, jednak dla niewtajemniczonych wyglądało to zaskakująco.
Zmężnieje w Wałbrzychu?
Najnowsza książka Krajewskiego otwiera nową serię - trylogię o młodym Mocku, jest zatem duża szansa, że ich akcja będzie się działa w naszym mieście. Akcja kryminałów Krajewskiego toczy się zwykle we Wrocławiu z małymi wyjątkami dla Lwowa. Trzon akcji jest zwykle stricte wrocławski, zaś prolog i epilog powieści bywają osadzony w innych miejscach.
Wałbrzyszanie wiedząc, że pisarz chętnie sięga po pomysły fabularne proponowane mu podczas spotkań autorskich zaprosili powieściowego Eberharda do kamienicy Pod Atlantami, która w czasach jego młodości mieściła winiarnię i lokal gastronomiczny. - Mock skończył w Wałbrzychu gimnazjum klasyczne, w młodości pociągał go alkohol i kobiety nieciężkich obyczajów, mógłby próbować w zdobywać w takiej gospodzie męskie szlify. Zjadłby też w tej kuchni golonkę. Sam jestem miłośnikiem tej potrawy - improwizuje Krajewski.
Być pedantem
Twórca kryminałów opowiadał o swoim zamiłowaniu do elektronicznych gadżetów, które pomagają mu precyzyjnie odmierzać czas poświęcony na pracę. - Każdego dnia, od poniedziałku do piątku, przez 3 godziny i 48 minut piszę, godzinę i 20 minut czytam filozofię lub rozmyślam na tematy z nią związane, a przez 1,5 godziny szlifuję angielski lub niemiecki. To czego nie udało się zrealizować w tygodniu, przekładam na sobotę - wyjaśnia autor.
Jego złota zasada i plan życia z minutnikiem za pan brat dotyczy też obmyślania fabuły nowej książki, związanych z pisaniem rocznych aktywności, a nawet przejścia na emeryturę. - W Sierpniu wymyślam nową powieść, siedzę w domu i myślę nad akcją, którą zapisuję w postaci 36-40 scen. Każda z nich opisana jest na karteczkach na czerwono i zielono - osobno sceny z akcją, osobno z narracją. Następnie okładam je tak, aby się przeplatały - wyjaśnia pisarz. We wrześniu każdego roku wychodzi jego kolejna książka, w październiku i listopadzie spotyka się z czytelnikami, od grudnia do lutego pisze powieść wymyśloną latem. W lipcu zaś wyjeżdża na wakacje do Darłowa. Ma plan na wszystko, a co najważniejsze - realizuje go.
Szczypta prawdy o Uniwersytecie Wrocławskim
Autor bestsellerów ma już zaplanowaną najbliższą dekadę, a nawet więcej. Ukończył 50 lat, chce pisać jeszcze przez 10 kolejnych i stworzyć każdego roku jeden kryminał. Potem będzie sobie mógł pozwolić na mniejszy rygor i spełnianie literackich marzeń. Podczas spełniania tych planów sięgnie m.in. do czasów gdy uczył w Instytucie Filologii Klasycznej i Kultury Antycznej Uniwersytetu Wrocławskiego. - Napiszę powieść uniwersytecką z wątkiem kryminalnym osadzoną w latach 90., ukażę śmiesznostki i pozytywy tego życia. Znam takie sytuacje, gdy w instytucie pojawia się piękna asystentka, a panowie w średnim wieku skaczą sobie do gardeł by zdobyć jej względy. Albo co dzieje się jak dziekan jest samcem alfa - powiada z uśmiechem pisarz.
Jego drugim zamierzeniem jest napisanie powieści batalistycznej o walkach rzymskich legionów pod wodzą Marka Aureliusza.
"Pisarska emerytura" będzie się wiązała ze zmniejszeniem aktywności, ale nie porzuceniem jej. - Napisanie 26 książek pozwoli mi żyć dostatnio i pisać rzadziej - raz na 2-3 lata. Mam wszystko zaplanowane - przekonuje wrocławski twórca.
Spotkanie poprowadził Arkadiusz Łapka z Biblioteki Pod Atlantami. Wprowadził uczestników w nastrój suspensu odgrywając na wstępie rolę Eberharda Mocka przesłuchującego wrocławskiego pisarza. Marek Krajewski jest doskonałym rozmówcą, dowcipnym i nie stroniącym od interesujących dygresji, dlatego dwugodzinne spotkanie autorskie minęło niepostrzeżenie.
Przeczytaj też:
OLGA TOKARCZUK ZASŁUŻONA DLA MIAST WAŁBRZYCHA
MONIKA BISEK-GRĄZ: WAŁBRZYCH MIASTO 18 NARODÓW
POLICJANCI - ZA CENĘ ŻYCIA: ODDALI ŻYCIE NA SŁUŻBIE
Elżbieta Węgrzyn
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj