Krzysztof Żarkowski z niespodzianką dla najwierniejszych (FOTO)

A spotkania trwały od stycznia 2019 roku i było ich w sumie dziesięć, do tego dwa spacery. Najwierniejsi uczestnicy otrzymali kalendarze z ptakami, a prowadzący - sowę od najmłodszej uczestniczki. Przyrodnik podsumował swój rok i spełnienie największego marzenia, jeszcze z dzieciństwa - odnalezienie w naszym regionie gniazda sokoła wędrownego. Samcowi, który według obrączek przyleciał do nas z Saksonii Szwajcarskiej i jego partnerce udało się w tym roku w skalnym gnieździe wychować trójkę piskląt, wszystko znalazło swoją dokumentację fotograficzną. A druga radość to sokolica zwana Helgą, która osiedliła się na stałe w budzie lęgowej na kominie PEC-u i być może założy w Wałbrzychu rodzinę.



W trakcie spotkania była też mowa o ekologicznych akcentach w noblowskim wykładzie Olgi Tokarczuk i o jej zainteresowaniu bocianami czarnymi, o które kiedyś wypytywała prowadzącego spotkanie. Krzysztof Żarkowski zdradzał też tajniki fotografowania dzikich ptaków z samochodu.

- Chcę udowodnić, że w Polsce można też robić niestandardowe i niekonwencjonalne rzeczy, że fotografia tego typu to nie jest tylko ptak na patyku, choć tego typu atlasowa fotografia również ma sens. Uważam, że należy pokazać ptaka w jego naturalnym środowisku: puchacza na skale, krogulca ze zdobyczą na ściętym pniu - mówił przyrodnik.



Uczestnicy mieli czas na zadawanie pytań i dyskusję, na przykład na temat potocznego poglądu, że z naszego miasta ptaki uciekły lub tu wyginęły.

- Nie jest tak, że nie ma ptaków, to jest tylko nasze złudne wrażenie. W zimie wybierają sobie miejsca, które najbardziej im odpowiadają. W połowie stycznia zawsze mamy ptakoliczenie i wynika z niego, że ilość gatunków z roku na rok pozostaje w zasadzie niezmienna - przekonywał Krzysztof Żarkowski. - Nie zgadzam się z twierdzeniem, że w przemysłowym Wałbrzychu kiedyś nie było ptaków. Spotykałem czeczotki niedaleko koksowni "Victoria". Z moich obserwacji wynika, że wyginęły tylko puchacze w Parku Książańskim, w ciągu ostatnich kilku lat. Ostatnie gniazdo znalazłem w wąwozie Czyżynki w 2001 roku. Jest wiele rejonów zdegradowanych ekologicznie, na przykład Trójgarb. Charakter pierwotnego lasu wyżynnego zachował się tylko w Wąwozie Książ, choć i tam jest mnóstwo ludzi. Marzę o tym, żeby zrobić album o Książańskim Parku Krajobrazowym, o tym, żeby ten album był taki, jaki sobie wyobrażam.



Na pożegnanie przyrodnik zachęcił miłośników ptaków do śledzenia swojego profilu Krzysztof Żarkowski Lovebirds, a zainteresowanych profesjonalną fotografią dzikiej natury do umawiania się na wycieczki z nim. Jak mówił, choć nie będzie się już pojawiał w Multimedialnej co miesiąc, miłośnicy przyrody mogą się spodziewać spotkań z okazji wspomnianego ptakoliczenia, Światowych Dni Ptaków czy Dni Ptaków Wędrownych. - Chętnie pokażę coś nowego, niebanalnego, zaczarowanego. Dla mnie to był niezwykły eksperyment - podsumował swój cykl przyrodnik.