| Źródło: Wiesz Co, polska-org.pl
Wałbrzych: szubienica, drewniana klatka, kat, pręgierz, dyby (FOTO)
Za atak na przedstawiciela władzy...
Kilka faktów w tej sprawie przytoczył w 1973 roku na łamach "Koksochemika" dr Alfons Szyperski. Różne były wagi przewinień, za które karano. Lżej traktowano takie występki jak bijatyka, wyzwiska, kradzież, oszustwo. Ale już obraza boska, wiarołomstwo, włamanie, czy zabójstwo – były to sprawy ciężkiego kalibru. W sądownictwie pańskim najczęściej stosowano karę chłosty połączoną zwykle z czasowym zamknięciem o chlebie i wodzie, nieraz z zakutą szyją i rękoma w łańcuchach.
I tak za bijatykę i pijaństwo skazywano na dwie kopy uderzeń (kopa = 60), za większe rozróbki połączone z niszczeniem sprzętu, naczyń – sześć kop. Inne przykłady? Zgodnie z obowiązującymi zasadami piekarz oszukujący na wadze pieczywa musiał zapłacić jednego talara kary. Tyle samo groziło rzeźnikowi, gdy na ladzie nie miał taniego mięsa o każdym czasie. Natomiast piwowar fałszujący piwo (dzisiaj powiedzielibyśmy, że je „chrzci”) narażał się już na 10 talarów. A ktoś, kto ośmielił się zaatakować przedstawiciela władzy lub nie udzielił pomocy napadniętemu, był zakuwany w dyby.
Inne przykłady kar?
Za najcięższe przewinienia groziła kara śmierci. Zadawano ją na różne sposoby. Ścięcie głowy dokonywane na winowajcach ksiąskich publicznie w Świebodzicach uznawano za łaskę. Natomiast wieszanie na szubienicy było dla skazanego dodatkową ogromną hańbą. Długo utrzymywał się zwyczaj wystawiania skazańca na pośmiewisko publiczne w drewnianej klatce ustawionej przy pręgierzu na rynku w niedziele i dni targowe. Klatka była obrotowa dla większej uciechy mieszkańców.
.jpg)
A gdzie znajdowały się te osławione miejsca pozbawiania ludzi życia?
Daniel Wojtucki w publikacji „Publiczne miejsca straceń na Dolnym Śląsku od XV do połowy XIX wieku” przytacza jedną znaną egzekucję w tym miejscu. W dniu 2 marca 1725 roku dokładnie na tym miejscu straceń zginął skazany za morderstwo Gottfried Gäller. Karę wykonano poprzez łamanie kołem od dołu (najpierw łamano kostki skazanego, później stopniowo przenoszono się na coraz wyższe partie ciała). Brrr! Dzisiaj w tym miejscu usypana jest hałda.
Opr. Piotr Frąszczak
FOTO:
Sceny egzekucji przy szubienicy koło Wołowa, rok 1662 (rys. www.polska-org.pl za Leopold-Wenger-Institut und Digitale Bibliothek der BSB)


Tu była katownia:
Śródmieście: spacerem po jego przedwojennych ulicach (FOTO)
O dawnych karach, takich jak kagańce dla pyskatych kobiet, opowiadał nam też niegdyś kat Jurgens z Nysy:
Zamek Grodno: wszystkie barwy średniowiecza (ZDJĘCIA)
.jpg)
TE LICZBY PRZERAŻAJĄ
80-100 tysięcy – szacuje się, że tyle łącznie przeprowadzono w Europie procesów osób oskarżonych o czary
40 tysięcy – to szacunkowa liczba wszystkich osób skazanych na śmierć za uprawianie czarów na Starym Kontynencie
Od 1 do kilkunastu tysięcy – tyle osób w Polsce w ciągu 300 lat straciło życie na stosie lub w trakcie samosądów w wyniku oskarżenia o spółkę z szatanem
1511 – tym roku spłonęła żywcem w okolicach Poznania pierwsza polska ofiara polowania na czarownice
Artykuł ukazał się na łamach tygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie PDF na stronie www.wieszco.pl

Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj