| Źródło: Wiesz Co
Wałbrzych Porcelana Krzysztof: tak powstawała fabryka Kristera (ARCHIWALNE ZDJĘCIA)
To smutna wiadomość. Na naszych oczach upada ostatni wałbrzyski zakład działający w branży będącej drugim, po węglu kamiennym, filarem rozwoju miasta. Po 200 latach w przeszłość odchodzi produkcja „białego złota”, jak często nazywa się porcelanę. Udajmy się w fascynującą podróż do przeszłości, aby poznać początki tej znanej na całym świecie Fabryki Porcelany Krzysztof.
Wszyscy chyba wiemy, że „nasza” fabryka rozpoczęła działalność w 1831 roku. Ale tak naprawdę ta historia zaczyna się już 11 lat wcześniej, gdy kupiec bławatny, Carl Sebastian Rausch uruchomił w Wałbrzychu Fabrykę Naczyń Sanitarnych (Sanitäts-Geschirr-Fabrik). Był to niewielki zakład z jednym piecem do wypału ceramiki, zatrudniający 9 osób. Produkowano w nim wyroby, które (jak wynikało z obserwacji właściciela na targach handlowych) cieszyły się największym wzięciem, były najbardziej poszukiwane, czyli przede wszystkim ceramiczne główki do fajek, miski stołowe, talerze i kubki. Początkowo nie były to wyroby porcelanowe, w rozumieniu takiej porcelany jaką znamy dzisiaj. Były grube, o szarym czerepie, wytwarzane z glinek ceramicznych pochodzących z okolic Wałbrzycha. Po śmierci właściciela (ok. 1825 roku) interes przejął po nim jego syn, Ernst. Dla pełnego obrazu warto dodać, że według niektórych źródeł założycielem fabryki nie był Carl, tylko właśnie Ernst.
W 1829 roku w bliskim sąsiedztwie fabryki Rauscha wyrosła konkurencja. Wałbrzyski kupiec towarami mieszanymi, Johann Traugott Hayn, obserwując trendy na targach handlowych w Lipsku i Frankfurcie nad Odrą, a także inspirując się sukcesami Rauscha, postanowił uruchomić swój zakład – Porzellanfabrik. Był on mniejszy, posiadał jeden piec, ale produkował asortyment zbliżony do produkcji sąsiada. Otwierając fabrykę Hayn dał wielu biednym ludziom możliwość podjęcia pracy.
Oba opisane zakłady miały wspólny mianownik w osobie Carla Kristera. Poświęćmy mu chwilę uwagi, bo historia wałbrzyskiej porcelany bez Carla nie ma racji bytu. Krister urodził się 3 marca 1801 lub 1802 roku w Nysie, jako syn sierżanta. Po zakończeniu wojny, w czasie której jego ojciec, w latach 1813-1815 walczył po pruskiej stronie z wojskami Napoleona, rodzina Kristera przeniosła się do Turyngii, do miejscowości Gera, gdzie Carl ukończył szkołę podstawową, a następnie przez 5 lat pobierał naukę w zawodzie malarza ceramiki, w fabryce porcelany w Roschütz. Później Krister wędrował po Europie (m.in. Francja, Szwajcaria, Bawaria, Węgry) i w lokalnych fabrykach ceramiki (łącznie było ich 13) szlifował swoje umiejętności. Chociaż wyspecjalizował się w malowaniu ceramiki kobaltem (Blaumaler), to praktykując w wielu fabrykach młody, zdolny i ambitny Krister szybko stał się osobą wszechstronnie obytą w dziedzinie produkcji ceramiki.
Gdy w 1823 roku Carl osiadł w Wałbrzychu, zatrudnił się w fabryce Rauscha. Szybko przełożył swoje doświadczenie i wiedzę na rozwój zakładu, w efekcie czego Rausch rozszerzył produkcję o wyroby fajansowe, a w tym celu, w 1825 roku uruchomił drugi piec (oba opalane węglem z okolicznych lasów) i zwiększył zatrudnienie do 30 osób. W tym roku zmieniono nazwę zakładu na Fabryka Naczyń Sanitarnych i Wyrobów Fajansowych Rauscha (Sanitäts-Geschirr- und Steingut-Fabrik Rausch). Wkrótce do Rauscha zaczęło docierać, że zaangażował się w przemysł ceramiczny, o którym nie miał pojęcia oraz że zdany jest na łaskę młodego Kristera. Dlatego postanowił wycofać się z biznesu i złożył swojemu pracownikowi ofertę wzięcia fabryki w dzierżawę za 300 talarów.
Krister oferty nie przyjął, bo jeszcze wtedy nie było go na to stać. Co prawda był bogaty, ale w doświadczenie w dziedzinie produkcji ceramiki i umiejętności dekorowania jej farbami. Natomiast pod względem finansowym był biedny, jak przysłowiowa mysz kościelna. W 1829 roku Carl Krister przeszedł do konkurencji. Zatrudnił się w nowym zakładzie Hayna i pod jego skrzydłami fabryka zaczęła się szybko rozwijać, tak jak to było u Rauscha. Wkrótce Hayn doszedł jednak do podobnych wniosków co Rausch – rozwój jego firmy był uzależniony od jednego człowieka – Kristera.
Gdy żona Carla, Teresa Knittel (ze wsi Rosenthal), którą poślubił w 1826 roku, dostała od rodziny 600 talarów, a on otrzymał w spadku po zmarłym ojcu 300 talarów, a w międzyczasie zdołał odłożyć trochę grosza, prowadzenie produkcji ceramiki na swój własny rachunek stało się realne, na wyciągnięcie ręki. I tak 3 listopada 1831 roku Carl Krister wydzierżawił od Hayna jego zakład. I właśnie rok 1831 przyjmuje się za początek Fabryki Porcelany Kristera. Trzy lata później Carl zakupił sąsiednią fabrykę Rauscha, a za kolejne dwa lata stał się właścicielem fabryki Hayna. Za obie Krister zapłacił łącznie 15,5 tys. talarów. Pierwsza oficjalna nazwa zakładu brzmiała: Fabryka Naczyń Sanitarnych i Wyrobów Fajansowych Carla Kristera (Sanitätsgeschirr- und Steingut-Fabrik Carl Krister). Dodam jeszcze, że kupiec Hayn po pozbyciu się fabryki powrócił do zawodu kupieckiego, prowadząc handel winami, przyprawami korzennymi i płótnem.
Zanim poznamy dalsze losy fabryki, wróćmy na chwilę do czasów przed jej powstaniem. Aby dobrze zrozumieć, dlaczego dwóch wałbrzyskich kupców, jeden handlujący tkaninami (Rausch) a drugi wyrobami mieszanymi (Hayn), w drugiej dekadzie XIX wieku postanowiło zabrać się za produkcję ceramiki, nie mając o tym zielonego pojęcia, musimy cofnąć się o kilka lat. Zawarcie pokoju w Tylży (7 i 9 lipca 1807) wieńczące upadek Prus, zmusiło króla Fryderyka Wilhelma III do podjęcia reform. Jednym z jej filarów, obok wyzwolenia chłopów, równości obywateli, samorządności miast, odnowy edukacji, reformy armii, było wprowadzenie w 1810 roku wolności handlu (Gewerbefreiheit), czyli zniesienie wszelkich monopolistycznych przywilejów na wyłączność produkcji (do tej pory istniał zakaz produkcji wyrobów, np. ceramicznych, co było zastrzeżone licencjami dla ściśle określonych fabryk). Zbiegło się to z załamaniem handlu wyrobami tkackimi, co dosyć mocno dotknęło Ziemię Wałbrzyską, uchodzącą za jeden z najsilniejszych ośrodków przemysłu lniarskiego. Nałożenie obowiązku przekazywania produkcji przemysłu lniarskiego na potrzeby wojska, załamanie zagranicznych rynków zbytu spowodowane konkurencją ze strony zmechanizowanego (tańszego) przemysłu lniarskiego w Anglii, doprowadziło ten przemysł do upadku. Kupcy zaczęli rozglądać się za innymi możliwościami zarabiania pieniędzy, m.in. poprzez zakładanie fabryk o całkiem nowym profilu produkcji, nieznanym do tej pory na tym terenie.
Najlepszym miejscem, aby zorientować się, co jest na topie (jakbyśmy dzisiaj powiedzieli), były targi handlowe, które odbywały się w dużych miastach, m.in. w Lipsku, Berlinie, Frankfurcie nad Odrą. Oczywiście nie wyobrażajmy sobie, że ówczesne targi handlowe wyglądały tak jak obecne. Nic z tego. Tamte targi dzisiaj raczej nazwalibyśmy po prostu bazarami. Kupcy w określonym czasie przywozili swoje wyroby i prezentując je na swoich stanowiskach oferowali je do sprzedaży. Inni zaś kupcy przyjeżdżali, oglądali te wyroby i jak wyczuli możliwość zarobku, to je kupowali, aby dalej nimi handlować (i na tym zarabiać, co jest chyba jasne). I właśnie na takich targach nie uszło uwagi wałbrzyskich kupców, że bardzo dużym zainteresowaniem cieszą się ceramiczne wyroby sanitarne. Pod tą nazwą kryły się naczynia stołowe (miski, talerze, kubki, wazy, itp.) oraz szlagier sezonu, czyli główki do fajek. Używając określenia „sanitarne”, aby podkreślić właściwości tych wyrobów, często dodawano określenia „higieniczne i zdrowe”. Chciano w ten sposób uświadomić kupujących, że wyroby ceramiczne były bardziej zdrowe (mniej szkodliwe) od stosowanych dotychczas wyrobów z cyny, cynku, ołowiu czy drewna, co akurat było zgodne z prawdą.
I właśnie w uruchomieniu produkcji ceramiki niektórzy wałbrzyscy kupcy zaczęli dostrzegać swoją szansę. Brak surowca w najbliższej okolicy nie był przeszkodą, gdyż stawiane za wzór fabryki berlińskie również nie miały w pobliżu odpowiednich złóż. Kupcy szybko rozeznali, że całkiem niedaleko Wałbrzycha znajdują się dobrej jakości glinki ceramiczne. Dodając do tego duże skupisko ludności, jakie istniało w Wałbrzychu (potencjalny rynek zbytu), szanse na udany handel wyprodukowaną ceramiką znacznie rosły. A w głowach niektórych kupców (w tym Rauscha i Hayna) zaczęły kiełkować pomysły na bardzo dochodowy biznes. I tak to się właśnie zaczęło. Cdn...
Opr. Piotr Frąszczak
Bibliografia:
1.Stein E., Das Buch der Stadt Waldenburg in Schlesien, Deutscher Kommunal-Verlag G.m.b.H., Berlin-Friedenau, 1925
2.Kleinwächter M., Durch Waldenburgs Straßen, Waldenburg, 1937
3.Orynicz R., Fabryka Porcelany "Krzysztof" Monografia 1831-2000, Wałbrzych 2001
4.Schrodt J., Chronik von Waldenburg, Stadtbuchdruckerei bei J. Schlögel, Waldenburg 1837
FOTO:
Sala polerowania porcelany w jednym z nowych budynków fabrycznych po przebudowie w latach 1845-1857 (Fot. Muzeum Narodowe we Wrocławiu)
Portret Carla Kristera, jednego z pionierów wałbrzyskiego przemysłu ceramicznego, założyciela Fabryki Porcelany Krzysztof (Fot. Muzeum Porcelany w Wałbrzychu)
Fabryka Kristera na litografii H. Putza z 1853 r. (Fot. Muzeum Porcelany w Wałbrzychu)
Fabryka Porcelany Kristera. Część reklamy z kroniki Wałbrzycha z 1925 roku (Fot. Stein E., Das Buch der Stadt Waldenburg in Schlesien, Deutscher Kommunal-Verlag G.m.b.H., Berlin-Friedenau, 1925)
Ostatnio o wałbrzyskiej porcelanie znowu jest głośno. O likwidacji zakładu Porcelana "Krzysztof" pisaliśmy: Wałbrzych: co dalej z pracownikami Porcelany Krzysztof?, Wałbrzych: pożegnanie z białym złotem z Porcelany Krzysztof (FOTO), a wcześniej: Wałbrzych: Porcelana Krzysztof - czy to koniec blisko 200 lat jej historii?
O próbach zachowania jej spuścizny: Wałbrzych: jak miasto chce ocalić dorobek Porcelany 'Krzysztof'? (FOTO).
O odkryciu eksploratorów w fabryce "Książ": Szczawienko: jaką jeszcze tajemnicę kryją ruiny Porcelany Książ? (FILM).
A wcześniej duże ilości przedwojennej porcelany odnaleziono w poniemieckim depozycie: Wałbrzych: co było w metalowych skrzyniach i co jeszcze znaleziono? (DUŻO ZDJĘĆ), Wałbrzych Stary Zdrój: tak wyglądają 'skarby' z piwnicy (DUŻO ZDJĘĆ), Stary Zdrój: kolejny depozyt odkryty w jednej z kamienic (FOTO).
Zdjęcia współczesne: Magdalena Sakowska
Artykuł ukazał się na łamach tygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie PDF na stronie www.wieszco.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj