Wałbrzych po 1945: Jak urodzić zdrowe i piękne dziecko? (FOTO)
Kontynuujemy cykl tradycji kulturowych przywiezionych do Wałbrzycha. Dziś – na waszą prośbę – omawiamy wierzenia, zwyczaje i obrzędy związane z narodzinami dziecka.
Syn czy córka?
Brak dzieci w rodzinie postrzegano jako nieszczęście i dopust Boży. Pożądanym potomkiem – zgodnie z tradycją – był przede wszystkim chłopiec jako kontynuator rodu (nazwiska) i gospodarz majątku. Gorzej było z córką – postrzeganą szczególnie na wsi – jako ,,cudzy towar w rodzinie”, bo przecież trzeba było jeszcze do niej ,,dopłacić”, czyli zgromadzić wiano, aby dobrze wydać ją za mąż. Z czasem najważniejszym kryterium – dla wszystkich grup kulturowych – stało się zdrowie. Płeć nie miała już takiego znaczenia, ze względu na zmianę roli kobiety w społeczeństwie – szczególnie miasto lub jego bliskość dawały większe możliwości (edukacja, miejsca pracy).
Oj, nie przez próg…
W trosce o kobietę w ciąży i zdrowie przyszłego dziecka stosowano dwa rodzaje ograniczeń: terytorialne i funkcjonalne. Terytorialne miały związek z przekraczaniem dosłownie i symbolicznie rozumianej granicy. Stąd też nie były wskazane dalsze podróże, ale także przekraczanie tzw. punktów granicznych tj. próg, rozstajne drogi, płot. Należało unikać przestępowania przez przedmioty i zwierzęta (przechodzenie przez sznur, drzewo, siekierę czy ogon psa) – chyba, że kobieta miała przy sobie w kieszeni kawałek chleba lub szczyptę soli, bowiem pokarmy te pełniły funkcję ochronną. Ograniczenia funkcjonalne dotyczyły tzw. czynności gospodarskich oraz sprawowania funkcji społecznych, towarzyskich i obrzędowych. Dlatego kobieta w ciąży nie powinna myć okien, wieszać prania (podnoszenie rąk do góry mogło skutkować poronieniem), kisić kapusty lub piec chleba (jako ,,nieczysta” mogła ,,popsuć” kiszonkę lub ciasto). Ale tak naprawdę ograniczenia gospodarskie chroniły ją po prostu od wykonywania cięższych prac. W ramach ograniczeń funkcjonalnych nie powinna trzymać do chrztu innego dziecka (z obawy, że jej lub chrzczone mogło umrzeć), nie mogła być druhną, aby nie zaszkodzić powodzeniu panny młodej. Złamanie zakazu dotyczące pogrzebu nie miało wpływu na osoby z otoczenia, tylko już na same dziecko – mogło urodzić się martwe, chore lub z tzw. trupim kolorem.
Uroda dziecka
Wśród wierzeń związanych z kobietą w ciąży powszechne było, że zapatrzenie się na ,,coś” lub ,,kogoś” może zdecydować o przyszłym wyglądzie potomka, dlatego unikano kontaktów i obrazów, które mogłyby negatywnie odbić się na dziecku, np. urodzenia dziecka z tzw. zajęczą wargą upatrywano w zapatrzeniu się matki na… króliki, które z reguły po 1945 r. najczęściej hodowali Francuzi. Z kolei zapatrzenie się na osobę wykonującą jakiś zawód mogło skutkować podjęciem go w przyszłości przez potomka. Kobieta, która przestraszy się myszy, nie może się ,,w strachu” dotknąć, bo dziecko urodzi się z tzw. myszką, czyli znamieniem. Podobnie skutki będzie miało oparzenie się ciężarnej lub uderzenie – oznaczało to, że miejsce na ciele kobiety dotknięte, poparzone lub uderzone ,,przejdzie” na dziecko w postaci myszki. Powszechnym było wierzenie, że córka zabiera matce urodę.
Cechy charakteru
Aby dziecko było spokojne i zdrowe, kobieta w ciąży nie powinna się denerwować. Musi zachowywać się ,,mądrze i porządnie”, tj. nie obmawiać, nie kraść itp., bo dziecko idzie zawsze w ślady matki. Nie może nikogo podglądać (np. nie patrzeć przez dziurkę od klucza), bo dziecko może się urodzić zezowate, ani patrzeć na osoby chore, bo mogło to skutkować urodzeniem chorego dziecka, za co winę przypisywano matce. W niektórych kręgach wszelką ,,odmienność” uznawano za karę Bożą za złe ,,prowadzenie się” matki. Stąd powiedzenie ,,jaka ciąża, takie dziecko”. Oczywiście kobiecie nie należało też niczego odmawiać i to nie z powodu wzbudzenia w niej niezadowolenia czy zdenerwowania, tylko dlatego, że temu, kto odmówi ciężarnej i tak ,,myszy zjedzą”.
Szczęśliwy poród
Zakaz przechodzenia przez sznur i wieszania na nim prania miał też ustrzec dziecko przed uduszeniem się pępowiną przed lub podczas porodu. Podobnie zakaz noszenia przez kobietę w ciąży łańcuszków, pasków, bransolet itp. – było to charakterystyczne dla wszystkich grup kulturowych. Zbyt szybko nie należało oznajmiać innym swojego odmiennego stanu, aby nie zapeszyć. Informowało się zatem dopiero wówczas, kiedy po kobiecie było widać lub co najmniej po trzecim miesiącu ciąży. Z drugiej strony jednak za długo też nie należało trzymać nowiny w tajemnicy, bo dziecko mogłoby mieć ,,problemy z mówieniem”.
Podwójny chrzest
Kobietę w ciąży postrzegano jako nieczystą. Sakrament chrztu był traktowany w kulturze tradycyjnej jako obrzęd oczyszczający i wprowadzający dziecko do społeczności. Chrzczono z reguły od dwóch do sześciu tygodni po porodzie, chyba że dziecku coś zagrażało, bo było chore itp., wówczas chrzciło się ,,z wody” w domu lub w szpitalu. Jeśli dziecko przeżyło, odbywał się kolejny chrzest w kościele – wtedy mówiło się o tzw. podwójnym chrzcie.
Chrzestni
Bardzo starannie dobierano rodziców chrzestnych (kumów) wierząc, że ich cechy charakteru przejdą na dziecko. Z reguły wybierano osoby z rodziny na tzw. krzyż, czyli mężczyznę od strony matki, a kobietę od strony ojca dziecka, ale proszono także osoby cieszące się w danej społeczności powszechnym szacunkiem. Niewskazane było na chrzestnych prosić małżeństwo, bo istniało wierzenie, że się może rozejść. Generalnie poproszenie kogoś ,,na chrzestnego” było wyróżnieniem i nie wypadało odmówić. Wśród Wschodniaków funkcjonowało wierzenie, że odmowa mogła przynieść nieszczęście odmawiającemu.
Żywe było też wierzenie, aby panna do chrztu trzymała pierwszego chłopca, bo zapewni jej to powodzenie u płci przeciwnej. Analogiczne wierzenie dotyczyło kawalera trzymającego do chrztu dziewczynkę. Wśród wszystkich grup kulturowych przybyłych do Wałbrzycha i okolic panowało przekonanie, że dobrze dziecko ochrzcić jak najprędzej: mniej płacze i lepiej przesypia noce, bo ,,wyszedł z niego diabeł”. Sporadycznie w powojennych latach w małych miejscowościach powiatu wałbrzyskiego (zasiedlonych jednorodnie, tj. osobami z jednej grupy kulturowej, a nawet przybyłej z jednej wsi ze Wschodu wraz z księdzem) zdarzał się wywód, czyli modlitwa nad matką w szóstym tygodniu po porodzie w przedsionku kościoła. Dopiero tak ,,oczyszczona” kobieta miała prawo wejść dalej do świątyni.
Róż czy błękit?
Po kolorze stroju i becika można było wskazać, skąd pochodziła rodzina. Wschodniacy i osadnicy z Małopolski (okolice Rzeszowa) chłopców chrzcili w różowym stroju i z różową narzutą na becie, bo ,,Pan Jezus w purpurze chodził”, a dziewczynki – analogicznie – w niebieskim stroju, ,,bo Matka Boska chodziła w błękicie”. Przeciwny zestaw kolorów do płci dziecka mieli pozostali przybyli. Dopiero od lat 70. XX w., kiedy to powszechnie uznano kolor biały, różnice powoli zaczęły się zacierać. Ale zdarzało się jeszcze nawet w latach 90. XX w., że becik był ozdabiany różowymi goździkami lub niebieskimi frezjami. Czy w beciku był chłopiec czy dziewczynka? Zależało to od pochodzenia rodziny. Wśród potomków górali osiedlonych w Wałbrzyskiem obecne w stroju były elementy regionalne.
Prezenty
Chrzestni najczęściej obdarowywali chrześniaka pieniędzmi, a w pierwszych powojennych latach Wschodniacy dawali tzw. krzyżmo, czyli kawałek płótna, z którego szyto dziecku koszulę. Jeszcze do lat 80. XX w. panował zwyczaj, że tzw. szatkę do chrztu kupowała chrzestna, a nie rodzice. Powszechnym po 1945 roku było wierzenie, że przed wejściem do kościoła należy ,,coś” dziecku włożyć pod poduszkę, najczęściej pieniądze (monetę lub zwinięty banknot), aby dziecko było bogate. Najstarsi reemigranci z Francji tuż w pierwszych powojennych latach wkładali pod poduszkę igłę, ale nie potrafili już wskazać, dlaczego. Do końca XX w. powszechnym prezentem była biżuteria z emblematem Matki Boskiej lub krzyżykiem.
Im głośniej, tym lepiej
O dalszym życiu dziecka wróżyło jego zachowanie podczas obrzędu chrztu świętego. Jeśli było spokojne i pogodne, takie miało mieć przyszłe życie. Płacz i krzyk nie tyle zwiastował nerwową przyszłość, co ,,informował”, że ,,został wypędzony diabeł” albo że będzie miało ,,piękny głos” lub… będzie organistą. Po chrzcie odbywało się przyjęcie w domu. Podobnie jak na weselu, nie brakowało na nim rosołu. W teorii spotkanie powinno się odbywać bez alkoholu, ale często było mniej bądź bardziej ,,zakrapiane”. U Wschodniaków z reguły miało charakter dłuższej biesiady. Ceremonia chrztu nie przeszkadzała, aby do wózka lub łóżeczka doczepić dziecku przeciw urokom czerwoną wstążeczkę z medalikiem Matki Boskiej – przywieziony tu zwyczaj ze Wschodu zaadaptował się w większości grup kulturowych.
Redakcja na podstawie rozmowy z Moniką Bisek-Grąz
FOTO
(Fot. użyczone/Tyworek-Wałbrzych): Wałbrzyskie Podgórze, lata 1946-1948. Dawniej chrzczono z reguły od 2 do 6 tygodni po porodzie
(Fot. użyczone/Zbiory Katarzyny Frąszczak): Pożądanym potomkiem – zgodnie z tradycją – był przede wszystkim chłopiec. Z czasem najważniejszym kryterium – dla wszystkich grup kulturowych – stało się jednak zdrowie
(Fot. użyczone/S. Marcinkowski, ze zbiorów Ryszarda Kumorka): Po chrzcie odbywało się przyjęcie w domu. W teorii powinno odbywać się bez alkoholu, ale często było mniej lub bardziej ,,zakrapiane”
(Fot. użyczone/S. Marcinkowski, ze zbiorów Ryszarda Kumorka): Bardzo starannie dobierano rodziców chrzestnych (kumów) wierząc, że ich cechy charakteru przejdą na dziecko
Inne opowieści o życiu w wielukulturowym mieście:
POWOJENNY WAŁBRZYCH: TAK TU ŚLUBY BRANO, TAK SIĘ WESELONO (FOTO)
WAŁBRZYCH: CZERWONA KOKARDKA I PUSZKI PRZY AUCIE (FOTO)
ZDERZENIE KULTUROWE, CZYLI WAŁBRZYCH PO WOJNIE (ARCHIWALNE ZDJĘCIA)
WAŁBRZYCH: MIASTO OSIEMNASTU NARODÓW
WAŁBRZYCH: JAK WYGLĄDAŁY TU NIEGDYŚ POGRZEBY (FOTO)
Artykuł ukazał się na łamach tygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie pdf na stronie www.wieszco.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj