Króliki potrzebne do testowania, kozły sprezentowane przez wrocławskie zoo i... kredki świecowe w częstym użyciu – to rzeczywistość wałbrzyskiej stacji krwiodawstwa sprzed 40 i 50 lat. Dziś, w porównaniu z tamtym okresem, mamy „Amerykę”. Technologia prawie jak z kosmosu, niemal wszystko jednorazowe, tylko dawców jakby mniej. A krwi nie da się przecież wyprodukować. Ktoś ją musi oddać. Artykuł z dwutygodnika "Wiesz Co".