| Źródło: Wiesz Co
Wałbrzych: gdzie kiedyś były wysypiska? Co tam jest dziś? (FOTO)
Na pierwszą wzmiankę o sposobie usuwania i składowania śmieci mieszkańców natknąłem się w monografii miasta z 1925 r. Jak opisywał miejski radca A. Matthäi, wywóz śmieci był regularnie przeprowadzany przez miasto (miejskie biuro gospodarcze) na podstawie miejscowych przepisów (Ortsstatus) i rozporządzenia policji (Polizeiverordnung). Na Starym Mieście 40-litrowe pojemniki systemu Viktor opróżniane były trzy razy w tygodniu, a na Starym Zdroju – 90-litrowe kubły typu Colonia – dwa razy w tygodniu. W wywozie śmieci uczestniczyło latem 5 zaprzęgów, zimą 7. Łącznie zajmowało się tym 18 pracowników i jeden nadzorca. W chwili odbioru śmieci stawały się własnością miasta i były wykorzystywane do wypełniania licznych nierówności terenu poza granicami Wałbrzycha (nie zdziwcie się więc, drodzy czytelnicy, gdy kiedyś przekopując ogródek traficie na jakieś przedwojenne odpadki). Koszty wywozu śmieci były pobierane od właścicieli nieruchomości poprzez dopłaty do państwowego podatku od nieruchomości.
Na kolejną ciekawostkę w sprawie wałbrzyskich śmieci natrafiłem w publikacji z 1937 r. „Przez wałbrzyskie ulice”. W 1926 r. władze Wałbrzycha kupiły od Kulmische Verwaltung cegielnię przy obecnej ul. Ceglanej. W kolejnym roku kosztem 125 tys. marek rozbudowano ją tworząc zakład odpowiadający nowoczesnym wymogom. Po zamknięciu cegielni w latach 1932-33 magistrat postanowił nie uruchamiać jej ponownie. Decyzja ta opierała się na wytycznych rządu narodowosocjalistycznego, według których sektor publiczny nie powinien utrzymywać żadnych przedsiębiorstw gospodarczych z wyjątkiem gazowni, elektrowni i wodociągów.
Zapytacie, ale co cegielnia ma wspólnego ze śmieciami? Przy niej znajdowało się wyrobisko gliny używanej do produkcji cegieł. Istniejące zasoby gliny pozwoliłyby na funkcjonowanie cegielni tylko przez 10 kolejnych lat, co ułatwiło decyzję o jej zamknięciu. Ponadto władze miejskie nie chciały doprowadzić do sytuacji, gdy eksploatacja dosyć głębokiego wyrobiska uniemożliwiłaby „zrastanie się” Starego Zdroju z Nowym Miastem. Dlatego wielki dół przy cegielni zaczęto wykorzystywać jako składowisko odpadów komunalnych, stopniowo zasypując je śmieciami. Obecnie w tym miejscu są ogródki działkowe. Okazuje się, że po wojnie okolice ulicy Ceglanej jeszcze długo służyły jako dzikie wysypisko śmieci.
Po tym artykule problem nie zniknął. W maju 1972 r. w prasie ukazało się zdjęcie ulicy ze zwałami śmieci, głównie gruzu. Na dużej tablicy znajdował się zakaz wysypywania śmieci, ale najwidoczniej nikt sobie z niego nic nie robił. W końcu miasto postanowiło rozwiązać problem. Skierowano kilka wniosków do kolegium ds. wykroczeń. Ale ponieważ władzom miasta bardziej zależało na utrzymaniu ładu niż karaniu, zwrócono się do przedsiębiorstw budowlano-remontowych, aby ich kierownictwo wzmogło nadzór nad tym, dokąd kierowcy wywożą odpady. Przy okazji wydział gospodarki komunalnej i mieszkaniowej wskazał miejsca, do których można przywozić gruz, w porozumieniu ze służbą drogową. I tak „około 10 tys. m. sześciennych na teren przeznaczony pod otaczarnię przy ul. Antka Kochanka, tysiąc m. sześciennych można wysypać obok Szkoły Rzemiosł Budowlanych w Rusinowie, w miejscu wskazanym przez dyrekcję”. Tak zakończyła się historia dzikiego wysypiska. Dzisiaj po stertach gruzu przy ul. Ceglanej nie ma żadnego śladu.
Z odnalezieniem trzeciego (tym razem powojennego) wałbrzyskiego wysypiska śmieci nie miałem problemów, bo gdy miałem kilka lat, pokazał mi je mój dziadek. Fakt, że dziecięca pamięć nie spłatała mi figla udało się potwierdzić w kilku źródłach. Zrekultywowane już składowisko znajduje się w okolicy stacji paliw, u zbiegu ulic Noworudzkiej i Świdnickiej. Pierwsze potwierdzenie znalazłem na planie Wałbrzycha z 1984 z rosyjskimi napisami. Wysypisko opisane jest tu jako „swałka”, czyli właśnie wysypisko śmieci). Kolejny trop znajduje się na stronie internetowej Fundacji Otwartego Muzeum Techniki: „Zespół szybu Teresa ograniczony jest od wschodu ul. Noworudzką, od północy zwałem skały płonnej i położonym pomiędzy nim a ul. Świdnicką miejskim wysypiskiem śmieci (w miejscu dwóch dawnych stawów osadnikowych, trzeci położony był na wschód od ul. Noworudzkiej, wzdłuż ul. Bystrzyckiej – od lat 90. XX w. na zrekultywowanym obszarze funkcjonuje stacja benzynowa)”. Bingo! Komentarz ze strony www.polska-org.pl jest już tylko wisienką na przysłowiowym torcie: „Było to wysypisko odpadów komunalnych, a sypano tam wszystko co się dało, jak to za komuny. Gdy byłem dzieckiem, byłem tam parę razy. Pamiętam doskonale. To były lata 1965-1973”.
Jedziemy na północ miasta, gdzie na powtórne odkrycie czeka czwarte składowisko. Wiadomo o nim niewiele. Po raz pierwszy trafiłem na nie studiując plan Wałbrzycha bez daty (po analizie nazw ulic i kilku innych szczegółach, między innymi braku osiedla Podzamcze oceniam, że pochodzi z 1973 r. lub z lat wcześniejszych). Wysypisko znajdowało się przy granicy Książańskiego Parku Krajobrazowego, w pobliżu leśniczówki (W.W. Rehgarten, Forsthaus Teilwiesen), jakieś 700 m. w kierunku północnym od pętli autobusowej przy al. Podwale. Drugi ślad, że istniało, znalazłem na planie z 1984 r. z rosyjskim napisami („swałka” – jak przy poprzednim wysypisku).
Ale najważniejsza informacja, bo z prywatnych wspomnień, pochodzi z portalu www.polska-org.pl, na którym jeden z użytkowników pisał: „W rejonie, o którym mówisz, znajdowało się wysypisko śmieci i gruzu. Pamiętam, jak na początku lat 80. ojciec kolegi (milicjant) zabierał nas tam na strzelanie z wiatrówki. Odpady były przemieszane z ziemią. Łatwo można było znaleźć cele – różne puste butelki, flakony, puszki itp. W późniejszych latach wszystko zarosło. Nie wiem, czy samoistnie, czy po rekultywacji”. Z kolei inny użytkownik wspominał, że pod koniec lat 90. grzebał w tym wysypisku i znalazł sporo przedwojennych butelek po piwie oraz likierze Kirchniawy, a także mnóstwo opakowań po lekach z lat 60.
Zanim poznamy kolejne wałbrzyskie składowiska, będzie mały przerywnik. O śmieciach, które miały trafić pod ziemię, do kopalnianych chodników. Mikołaj Niedzielski w pierwszym numerze Wiadomości Wałbrzyskich, wydawanych przez Redakcję Wydawnictw i Programów Informacyjnych przy Urzędzie Miejskim w Wałbrzychu, w artykule „Śmieci pod miastem nie będzie” poruszył ważny temat. W 1991 r. wałbrzyszan zelektryzowała wiadomość, że w nieczynnych wyrobiskach górniczych likwidowanych kopalń będą składowane odpady od I do IV kategorii uciążliwości. Takie zakusy miało Przedsiębiorstwo Górnicze Chełmiec, które posiadało aprobujący list ministra ochrony środowiska. Na szczęście wydział ochrony środowiska urzędu wojewódzkiego na prośbę samorządu Nowej Rudy w dniu 22 lipca 1991 r. wydał opinię zaliczając tę planowaną inwestycję do szczególnie szkodliwych dla środowiska i zdrowia ludzkiego.
Niebezpieczny miał być transport odpadów, ich rozładunek i odstawa do podziemnych wyrobisk. Dodatkowo nie było pewności, czy ruchy górotworu nie będą wypychać śmieci ku górze. Ponadto zaciśnięcie się wyrobisk wypełnionych śmieciami i zalanie ich wodą całkowicie uniemożliwiłoby ich kontrolę. Mieszkańcom sprzyjały przepisy znowelizowanego prawa górniczego, zgodnie z którymi koncesji na składowanie we wnętrzu ziemi odpadów, w tym odpadów niebezpiecznych i promieniotwórczych udziela Minister Ochrony Środowiska w porozumieniu z prezesem Głównego Urzędu Górniczego i organami samorządu terytorialnego. Przedsiębiorstwo Górnicze Chełmiec nie posiadało takiej koncesji, a na zgodę Rady Miejskiej Wałbrzycha (wspomniany w ustawie organ samorządowy) raczej nie mogło liczyć. Redaktor Niedzielski tak zakończył artykuł: „Zbyt dużo bowiem w całej sprawie niejasności, wątpliwe są też korzyści dla miasta (nie rozwiązuje się tu w żaden sposób problemu składowania odpadów komunalnych, gdyż pod ziemię miałyby trafiać innego rodzaju śmieci). W myśl przepisów brak zgody rady miejskiej powinien wystarczyć, by minister nie udzielił koncesji Chełmcowi. Śmieci zatem, przynajmniej pod Wałbrzychem – nie będzie”. (cdn.)
Opr. Piotr Frąszczak
Bibliografia:
1.Stein E., Das Buch der Stadt Waldenburg in Schlesien, Deutscher Kommunal-Verlag G.m.b.H, Berlin-Friedenau, 1925
2.Kleinwächter M., Durch Waldenburgs Straßen, 1937
3.Trybuna Wałbrzyska, 1970, 1972
4.www.fomt.pl (dostęp 23.11.2021)
5.www.polska-org.pl (dostęp 23.11.2021)
6.Wiadomości Wałbrzyskie nr 1, 1991
FOTO:
Panorama Starego Zdroju i Nowego Miasta (w oddali). Na środku kadru i po prawej widać cegielnię i jej olbrzymie wyrobisko gliny, w którym przed wojną urządzono wysypisko śmieci (Fot. www.polska-org.pl, ok. 1910)
Wyrobisko piasku na północ od Podzamcza. To prawdopodobnie tu urządzono później wysypisko śmieci (Fot. Stanisław Marcinkowski, zbiory Ryszarda Kumorka, 1964)
Szyb Teresa w Rusinowej. Po wojnie na północ od szybu funkcjonowało wysypisko (Fot. www.polska-org.pl, ok. 1899)
Fragment planu Wałbrzycha z rosyjskim nazwami. Pomarańczową elipsą oznaczone jest wysypisko śmieci w Rusinowej (Fot. www.igrek.amzp.pl, 1984, opracowanie własne)
Czytaj też:
Straż Wałbrzych: nasi strażacy gaszą wielki pożar składowiska
31 lipca 2017 - Wałbrzych: Mo-Bruk znowu w płomieniach
28 stycznia 2017 - MO-BRUK PONOWNIE PŁONIE
14 sierpnia 2016 - POŻAR MO-BRUKU: PŁONĄ ŚMIECI NA WAŁBRZYSKIM SKŁADOWISKU [ZDJĘCIA]
BOGUSZÓW-GORCE: NOCNY I DZIENNY POŻAR NA DZIKIM SKŁADOWISKU
Boguszów-Gorce: Śmieci na terenie byłej smolarni płonęły nocą (FILM)
Pożar przy ul. Głowackiego - miasto kontra dzikie wysypiska
Artykuł ukazał się na łamach tygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie pdf na stronie www.wieszco.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj