Wałbrzych dzielnice: Gaj uroczy, ale na uboczu (część 1)
W połowie lat 90. ubiegłego wieku lokalną prasę obiegła elektryzująca wiadomość o mieszkającym w lesie panu Stefanie, dawnym górniku, który w wyniku splotu okoliczności został wyeksmitowany z mieszkania w dzielnicy Gaj. Początkowo sypiał w ziemiance, po jej zawaleniu wybudował „domek” z drewna, styropianu i kawałków wykładzin.
Andrzej Rąkowski tak pisał o nim w Tygodniku Wałbrzyskim: „chodzi po lesie, zbiera liście i drewno, na torach węgiel i koks. Załatwia się w lesie. Zasypia i budzi się sztywny z zimna w wilgotnym ubraniu. (...) Rano rozpala ogień w prowizorycznie skleconej kuchni pod daszkiem i wypija kawę. Potem przychodzi jego przyjaciółka z 3-letnią córeczką ugotować obiad”. Dalszych losów p. Stefana nie udało mi się ustalić. Zgodnie z treścią pisma z Urzędu Miejskiego w Wałbrzychu kwalifikował się on do przydziału lokalu socjalnego i jego wniosek miał zostać wzięty pod uwagę przy sporządzaniu listy przydziałów na rok 1996 lub w latach następnych. A dlaczego o nim wspomniałem? Tytułowy Robinson z Gaju był tylko pretekstem aby przedstawić czytelnikom tę leżącą na uboczu, trochę zapomnianą, ale uroczą, zieloną i spokojną dzielnicę Wałbrzycha. A jest o czym pisać. Zaczynamy.
Restauracja Stadtpark na widokówce z 1910 roku (Fot. www.polska-org.pl)
Wzorem innych dziewiętnastowiecznych miast również władze Wałbrzycha postanowiły przeznaczyć część swoich działek na tereny zielone, służące wypoczynkowi i rekreacji mieszkańców. Las miejski o powierzchni 111 mórg (przy obecnej ul. Stefana Moniuszki) szybko stał się popularnym miejscem odwiedzanym przez wałbrzyszan. Autorzy przewodnika z 1891 roku wskazywali, że przez ten teren biegły popularne wśród spacerowiczów szlaki – w kierunku Glinika Nowego (Neuhain) i funkcjonującej w nim gospody „zur Waldschenke”, a także do zachodniej części miasta, przez tzw. „Komarzy Zakątek” (der Mückenwinkel). Na początku XX w. wiódł tędy uczęszczany szlak spacerowy z restauracji na Wzgórzu Matyldy (przy ul. L. v. Beethovena) do restauracji Kaiser-Wilhelm-Hof (późniejszy Dom Dziecka „Promyk”). W drugiej połowie XIX wieku część lasu przeznaczono pod budowę stacji kolejowej (obecnie Wałbrzych Główny). Pozostałą część kompleksu leśnego w 1902 roku przekształcono w miejski park. W przeciwieństwie do typowego parku nie posiadał on regularnych założeń osiowych i zachował swój pierwotny, leśny charakter. I miał jedną podstawową wadę – znajdował się zbyt daleko od miasta. Dlatego już w 1907 roku gmina miejska dokonała z właścicielami Książa zamiany tego „parkolasu” na inne tereny przylegające bezpośrednio do miasta. Nie sposób dzisiaj doszukać się w tym miejscu jakichś dowodów na dawny „parkowy” charakter.
Dawny park miejski na Gaju, kartka wysłana 114 lat temu do New York City (Fot. www.polska-org.pl)
Jednym z najstarszych budynków na Gaju jest Ośrodek Pomocy Bliźniemu Markot prowadzony przez stowarzyszenie Monar przy ul. Moniuszki 109. Budynek powstał pod koniec XIX wieku przy opisanym wyżej miejskim lesie. Działał w nim popularny lokal gastronomiczny Stadtpark Restaurant. W latach 20. ubiegłego wieku właścicielem była dyrekcja Kopalń Książańskich i Pszczyńskich (Fürstlich Plessische Bergwerksdirektion). Wówczas w piwnicy budynku znajdowały się: stajnia, pokój stangreta, pokój gospodyni domowej i pomieszczenia gospodarcze. Na parterze działała karczma piwna, były dwie sale restauracyjne, bufet i kuchnia, a na poddaszu mieszkanie i trzy pokoje gościnne. W tym czasie w przyziemiu działała masarnia i kiełbasiarnia Bernharda Stanke. W 1927 roku dobudowano dwustanowiskową kręgielnię o długości toru 28,68m. Ostatnia znana mi przedwojenna wzmianka o obiekcie pochodzi z 1938 roku, kiedy przedstawiciel Waldenburger Bergwerks-Aktiengesellschaft pisał do policji budowlanej (Baupolizei) w sprawie niewielkiej przebudowy budynku na poziomie piwnicy w związku z funkcjonującym tam sklepem mięsnym Oskara Beera (w miejscu dawnej masarni Stanke).
Historia budynku w czasie II wojny światowej skryta jest w mrokach przeszłości. Jedyny ślady z tego okresu to wiadomość od jednego z internautów z Francji, który na portalu www.dolny-slask.org.pl (obecnie www.polska-org.pl) napisał: „W latach 1942-1945 mój ojciec był jeńcem wojennym w restauracji, która nazywała się „Stadtpark” w Waldenburgu”. Po II wojnie światowej w budynku urządzono Górniczy Dom Kultury. Odbywały się w nim różne zabawy taneczne oraz zajęcia dla dzieci i młodzieży. W dniu 1 września 1975 w budynku rozpoczął działalność Wojewódzki Dom Kultury, który zajmował się organizacją imprez kulturalno-rozrywkowych, okolicznościowych, jubileuszowych. Ale nie tylko. W obiektach takich jak ten, dotowanych przez miasto, a często również przez zakłady pracy, skupiało się życie kulturalne mieszkańców. Zajrzyjmy do kalendarza imprez WDK z tamtego czasu:
- we wtorki i soboty: gry i zabawy umysłowe „Groteka” (2 razy po 3 godz.),
- w środy: „Klub Bolka i Lolka” (1,5 godz.) i „Klub Dobrej Płyty” (2 godz.),
- w czwartki: dziecięce sekcje hobbystów (2 godz.) i Klub Kolekcjonera (2 godz.),
- w piątki: Dzień Seniora i imprezy okolicznościowe,
- w soboty: gry i zabawy ruchowe dla dzieci (2 godz.).
Restauracja przy parku miejskim na widokówce z końca XIX wieku (Fot. www.polska-org.pl)
Ale to nie wszystko! Działały tu również różnorakie zespoły: tańca nowoczesnego, muzyczny, teatralny. Oj, działo się wtedy dużo. W czasach bez telefonów komórkowych, bez komputerów, gdy w telewizji były tylko dwa programy, miejsca takie jak to integrowały lokalną społeczność, pozwalały miło spędzić czas, spotkać się ze znajomymi, porozmawiać. Na początku lat 80. Ubiegłego stulecia dom kultury przeniesiono do Zamku Książ, a budynek przeznaczono na potrzeby pobliskiego szpitala (będzie o nim później), który w 1981 roku uruchomił tu zespół poradni specjalistycznych (pulmonologiczno-alergologiczna, gastroenterologiczna, neurologiczna, kardiologiczna, reumatologiczna, po chorobach zakaźnych) oraz urządził gabinet dyrektora i salę dydaktyczną. Gdy w 1990 roku na terenie szpitala wybudowano nowoczesny pawilon, przeniesiono do niego wszystkie wyżej wymienione poradnie. Pod koniec lat 90. w budynku działała poradnia rodzinna ze szkołą rodzenia (sam uczestniczyłem z żoną w zajęciach). W 2001 roku w Nowych Wiadomościach Wałbrzyskich ukazał się artykuł informujący, że szpital dziecięcy na Gaju wydzierżawi na 20 lat jeden ze swoich budynków, w którym powstanie ośrodek Monaru dla matek z dziećmi, ludzi bezdomnych i niepełnosprawnych. W listopadzie podpisano umowę dzierżawy i rozpoczęto remont budynku realizowany „rękami” swoich przyszłych mieszkańców. Ośrodek działa tu po dziś dzień.
Na wałbrzyskim Gaju działały dwa szyby górnicze. Jeden z nich, Sprotte Schacht, na pewno istniał już w 1906 roku (widoczny jest na planie z tego okresu). Znajdował się przy ul. Koszarka. Jako szyb wentylacyjny kopalni Wałbrzych funkcjonował do lat 70. ubiegłego wieku, po czym został wyłączony z ruchu i rozebrany.
Unikalne zdjęcie przedstawiające budowę szybu Henryk (Fot. www.polska-org.pl)
Drugi z dawnych obiektów górniczych to szyb Henryk (Graf Hochberg), który może być przez niektórych lokowany na terenie sąsiedniej dzielnicy Glinik Nowy. Jak podaje „Słownik historyczny kopalń węgla na ziemiach polskich” kopalnia o tej nazwie była eksploatowana od 1761 roku, w późniejszych latach wielokrotnie powiększana (1791, 1800, 1808, 1816, 1824, 1865). Należała do rodziny Hochbergów. W 1876 roku włączono ją do Fürstensteiner Gruben. Chociaż kopalnia jest dużo starsza, to wspomniany szyb powstał całkiem niedawno. W monografii Steina z 1925 roku można przeczytać, że „całkiem w południowej części miasta, w pobliżu (...) powstającego szybu Graf Hochberg, rozpoczęto budowę osiedla”. Ta krótka informacja pozwoliła na w miarę dokładne określenie budowy szybu. Na pewno przed 1945 rokiem, w związku z jego pogłębianiem, budynek maszyny wyciągowej umieszczono w innymi miejscu – po drugiej stronie szybu, co pozwoliło na jego nieprzerwaną pracę. Po 1945 roku zakończono tu wydobycie, a szyb przekształcono w wentylacyjny. Ostatnio w pomieszczeniach dawnej markowni, łaźni i warsztatów znajdował się magazyn jednej z wałbrzyskich firm spożywczych, a pozostałe budynki i obiekty są w ruinie lub nie istnieją. Ze zdjęć wykonanych w 2013 roku i komentarzy na portalu www.polska-org.pl wynika, że na teren szybu zwożono wówczas gruz z wyburzanych wałbrzyskich kamienic, co spowodowało zarwanie betonowego korka na nieczynnym szybie, a w efekcie jego zasypanie.
W następnym odcinku o tym jak budowano domy mieszkalne na Gaju, co się stało z pierwszą szkołą ale też gdzie mieścił się w czasie wojny obóz pracy. Już dzisiaj serdecznie zapraszam.
Opr. Piotr Frąszczak
Bibliografia:
1.Rąkowski A.: „Robinson z Gaju”. Tygodnik Wałbrzyski nr 47/1995;
2.Reimann W.: „Führer durch Waldenburg, Salzbrunn, Fürstenstein, Charlottenbrunn, Görbersdorf, Schlesierthal, Reimsbachthal und das ganze Waldenburger Gebirge”. Schweidnitz: G. Brieger, 1891;
3.Portal www.polska-org.pl;
4.Hrynkiewicz-Sudnik J., Skrężyna J.: Prace botaniczne XLI, „Analiza układu przestrzennego i charakterystyka dendroflory parków Wałbrzycha i Szczawna Zdroju”, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Wrocław, 1989;
5.Steckiewicz E.: „Zabytkowe Parki Wałbrzycha”, cz. 1. W: Informator kulturalny i turystyczny woj. wałbrzyskiego nr 4’86 (89, rok IX), Wojewódzki Dom Kultury, 1986;
6.Informator Kulturalny Województwa Wałbrzyskiego, Wojewódzki Dom Kultury, Wałbrzych 1977;
7.„Szpital nr 3 w dzielnicy Gaj”, www.zdrowie.walbrzych.pl/szpital-mid.
8.Nowe Wiadomości Wałbrzyskie, nr 45 z 02.07.2001;
9.Jaros J., "Słownik historyczny kopalń węgla na ziemiach polskich", Śląski Instytut Naukowy, Katowice 1984;
10.Stein E., "Das Buch der Stadt Waldenburg in Schlesien", Deutscher Kommunal Verlag G.m.b.H. , Berlin-Friedenau 1925.
Artykuł ukazał się na łamach tygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie pdf na stronie www.wieszco.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj