Tajemnica wałbrzyskiego ślubu Kubasińskiej i Nalepy naświetlona [FOTO]
Wszystko przez hotel
- Mira Kubasińska i Tadeusz Nalepa przyjechali na początku 1964 roku do Wałbrzycha z kabaretem Porfirion, programem muzyczno-słownym opartym na twórczości Gałczyńskiego i poszli zameldować się w hotelu. Chcieli być w jednym pokoju, ale okazało się, że wówczas na nie było na to przyzwolenia, jako para niemałżeńska mogli tylko wynająć dwa osobne pokoje. Artyści pomyśleli wówczas, że nie będą dłużej czekać ze ślubem i przyszli do Ratusza, gdzie po lewej stronie mieścił się wówczas Urząd Stanu Cywilnego - opowiada Leszek Grodziński, popularyzator nieznanego dotąd rozdziału z życia Miry Kubasińskiej i Tadeusza Nalepy. Para wzięła ślub cywilny 9 stycznia 1964 r., od tamtej pory zaczyna się kariera małżonków - legend polskiej muzyki rozrywkowej. Para wróciła do Rzeszowa i dokładała wszelkich starań by założyć nowy zespół. Nalepa grał w klubach, a Kubasińska podczas trasy koncertowej po Polsce zdobyła dwie gitary i mikrofon, o nowym zespole Balckout szybko stało się głośno. Para zajęła się karierą, a o tym, że ich małżeństwo rozpoczęło się w naszym mieście pamiętali tylko nieliczni.
Drżenie rąk pasjonata
Historia tablicy upamiętniającej tamten ślub sprzed lat rozpoczyna się w 2011 roku, kiedy Leszek Grodziński odwiedził Urząd Stanu Cywilnego na ul. Matejki w Wałbrzychu, by odszukać potwierdzenie notki z biografii Nalepy, że on i Kubasińska pobrali się w naszym mieście. - Jak zobaczyłem tę wielką księgę i ten akt ślubu, to dostałem takich dreszczy, ogarnęły mnie wielkie emocje. Urzędnik, który mi towarzyszył w biurze zapytał, co mi jest, dlaczego tak bardzo przeżywam. Jeśli się tu jest i widzi się jaka tu była część historii tej muzyki, której się słucha, to nie można swojego odkrycia przejść bez emocji - wspomina Leszek Grodziński, odkrywca nieznanego dotąd rozdziału z życia Miry Kubasińskiej i Tadeusza Nalepy. Wałbrzyszanin wspomina też, że udało mu się dopiero uspokoić jak urzędnik wysłał go na ul. Słowackiego do punktu ksero. Po spacerze i zamówieniu usługi oraz wykonaniu prozaicznej czynności płacenia wałbrzyszanin wrócił do równowagi.
Od tamtej pory kserokopia aktu ślubu swoich idoli towarzyszy panu Leszkowi w pracy - wisi w jego gabinecie. Nic zatem dziwnego, że kilka miesięcy późnej pasjonat zaczął przygotowywać tablicę upamiętniającą ten niezwykły muzyczny mariaż. - Oni są wiecznie żywi w naszych sercach, a ich muzyka się nie starzeje. Chciałbym by stworzony przez Mirę Kubasińską i Tadeusza Nalepę przekaz muzyczny i tekstowy poznały następne pokolenia - dodaje zagorzały fan ich twórczości.
- Podświetlenie tablicy to koncepcja zwrócenia na nią większej uwagi przechodniów z miasta i przyjezdnych. Przeraziło mnie to, że jak pytam, czy dostrzegli tablicę i czy o niej wiedzą, to mnóstwo osób przechodzących tędy, a nawet siadających naprzeciwko odpowiada, że nie. Stwierdziłem, że coś trzeba z tym zrobić, by sprowokować spacerujących tędy wieczorem do zerknięcia, przeczytania i powrotu w to miejsce - mówi Grodziński, fundator tablicy i jej oświetlenia. Solarne oświetlenie monumentu jest estetyczne i ekologiczne. W dzień akumulatory ładują się, wieczorem oddają zgromadzoną moc w postaci światła dwóch LED-ów.
Pomysłodawca tablicy żałuje, że fakt zawarcia związku małżeńskiego w Wałbrzychu przez tych niepowtarzalnych twórców nie jest powszechnie znany.
Zapytany o to, czy tablica powędruje w następnych latach do kolejnej lokalizacji USC, jak zakończy się planowany remont pałacyku na ul. Zamkowej, pan Leszek odpowiada wprost: - Ja bym miał taki apel do obecnego tu pana radnego i pana dyrektora WOK. Bardzo bym chciał, by ta tablica została przeniesiona do Ratusza. Chciałbym, by ją utożsamiano z budynkiem, w którym faktycznie ten ślub się odbył.
Podczas spotkania wałbrzyski zespół Paranoja Hotel zagrał niezapomniany przebój grupy Breakout: “Kiedy byłem małym chłopcem”.
Elżbieta Węgrzyn
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj