| Źródło: Wiesz Co, polska-org.pl
Szczawno-Zdrój: Salzbrunn - największe polskie uzdrowisko? (FOTO)
Relacje z XIX-wiecznego Salzbrunn zamieszczała między innymi polska prasa. Na łamach krakowskiego „Czasu” z 1857 roku jego korespondent pisał: „Jestem tu w tak licznym gronie rodaków, że przedkazimierzowskie czasy w tej dzielnicy Śląska chwilowo powróconymi być się zdają. Nie masz zakątka dawnej Rzeczypospolitej, która by kontyngentu swego dostawiła. Spacery przy źródle, reuniony, koncerta, wszystko to tak zapełnione Polakami, że innej mowy prawie nie słychać, co i stąd pochodzi, że szczep niemiecki więcej do marzeń skłonny, robi wycieczki w góry, w malownicze doliny, kiedy my przede wszystkim namiętnie towarzyscy, wciąż w licznym i gwarnym skupiamy się gronie, przy zdrowiodajnym źródle.
Ale nie tylko nie masz zakątka ziemi naszej, ale i zawodu, który by świetnie reprezentowany nie był. Do reprezentantów literatury tu goszczących policzyć musimy panów L. Niemojewskiego, dra Cegielskiego, prof. Przyborowskiego, Mottego, panią Wilkońską, a i dziennikarstwo nasze nie jest bez reprezentacji. Są tu bowiem korespondenci głównych pism warszawskich, którzy zapewne wrażeń tutejszych publiczności naszej nie oszczędzą.
Sztuki piękne, tak mało kwitnące w kraju naszym pod względem muzyki, dziwnie licznie i świetnie są tu reprezentowane. Skrzypek H. Wieniawski wystąpił już raz w publicznym koncercie. O grze jego, jako znajomej i ocenionej, mówić nie będę, ale dodać winienem, że ujął wszystkich skromnością tak rzadką w artystach, a która tym więcej dowodzi o jego rzeczywistej wartości jako człowieka i artysty. Mówią, że za dni parę da drugi koncert, a ostatecznie weźmie udział w koncercie amatorskim na cel kaplicy katolickiej.
Świeżość i gust w ubiorze dam naszych tak jest uderzającym, że z daleka rodaczki wyróżnić można. Ostatnim dowodem chwilowego podboju Salzbrunnu przez element słowiański niechaj to będzie, że na tak zwanym reunionie prowadził poloneza kontuszowy szlachcic wspaniałej postawy i gdyby nie śląsko-germańske tempo w mazurze kilku młodzieńców z Wielkopolski, nikt by się nie był domyślił, że jest w Salzbrunnie, a nie w Krakowie lub Warszawie.”
Z tego samego roku pochodzi też notatka, jaką zamieściła „Gazeta Warszawska”: „Któż z nas nie zna Salzbrunnu? Kogóż choć raz w życiu przeznaczenie lub doktorowie nie wyprawili w to ustronie, w którym tak gwarno z rana, a cicho w południe, w którym ulatnia się tyle gazu ze szklanek, ile westchnień miłosnych z piersi wybiega, łączy tyle par, ile rozdziela koterii, w którym wreszcie plotki tak szybko biegają, jak wolno chodzą pacjenci. Skuteczność źródeł, piękność położenia, a nade wszystko bliskość od kraju naszego sprawia, iż miejsce to więcej jak inne zagraniczne wody obejmuje żywiołu polskiego.
W liczbie rodaków naszych przebywających w Salzbrunn dla szukania ulgi w swych cierpieniach uważają tutejsi lekarze najwięcej chorób płuc i śledziony, jako też rozdrażnień błon śluzowych. Zdaniem ich, osłabienie organów piersiowych następuje zazwyczaj u dziewic polskich z nadużycia tańca, u Polaków zaś skutkiem zanadto gwałtownego leczenia, przystawianiem wielkiej ilości baniek lub też przesyceniem chininą po pojawiających się często w kraju naszym zimnicach. Czy zdanie tutejszych lekarzy jest słusznym, nie nasza rzecz rozstrzygnąć; podajemy tylko fakt, a czynimy to tym chętniej, że co do pierwszego punktu oskarżenia, podzielamy zupełnie zdanie dra Falka, Rosemanna i Mayera: dziewice polskiej ziemi zbyt wielkie mają zamiłowanie do rozrywki, marnującej niepotrzebnie czas, zdrowie, pieniądze…”
Szczawno odwiedził też Józef Korzeniowski, jeden z najwybitniejszych polskich pisarzy, żyjący w latach 1797-1863. Ze swojego pobytu w uzdrowisku w1855 roku pozostawił między innymi wspomnienia z wyprawy na Wzgórze Gedymina, będące wówczas jedną z atrakcji, chętnie odwiedzanych przez kuracjuszy z pobliskiego Szczawna-Zdroju: „Na początku piątego tygodnia, korzystając z prześlicznego dnia i zakrytego przezroczystymi chmurami słońca wybrałem się przed obiadem na dalszą przechadzkę. Na połowie drogi między Salzbrunn i Altwasser, gdzie są kąpiele, wznosi się góra, na której szczycie stoi oberża mająca kilka ładnych pokoi, przyjmująca gości i na otwartym powietrzu, i opatrzona we wszystkie przysmaki, jakie u wód są dozwolone, tj. w mleko, kawę, czereśnie i poziomki, a nade wszystko w pstrągi, które z wybornym, choć słonym masłem, dają wyborne śniadanie. Miejsce to nazywa się Wilhelmshöhe. Leży rzeczywiście wysoko i ma naokoło bardzo piękne widoki. Żeby odwiedzający je goście wyraźniej i bez żadnej przeszkody nacieszyć się mogli pięknościami natury, cisnącymi się tam zewsząd do ich oka, wybudowano nad domem oberży wieżę, znacznie na poziom wyniesioną, mającą tylko na szczycie galerię z muru, chroniącą od upadku, a po czterech rogach na kilka schodków podniesione altanki, gdzie się można wygodnie oprzeć i zatapiać wzrok daleko, aż do miasta Striegau (Strzegom – przyp. red.), którego wysoką katedrę, spoczywającą pod osłoną gór bazaltowych, dobrze widać, a na prawo, poza czarnym Hochwaldem (Chełmiec – przyp. red.), panującym nad całą tą okolicą i służącym za barometr pogody, gdy wysokiego szczytu swego nie odziewa czepcem chmur, aż do dalekiej góry Scheekoppe (Śnieżka – przyp. red.), najwyższej między Górami Olbrzymimi (Góry Olbrzymie, niem. Riesengebirge – Karkonosze) i zamykającej horyzont. Kto po raz pierwszy z tego miejsca rzuci okiem wokoło, uczuje się aż nadto wynagrodzony za trud nużącej cokolwiek przechadzki. I pozazdrościć ludowi, który tam osiadł, który tak czynnie, tak pracowicie, z takim przemysłem i wytrwaniem, korzystając ze skarbów złożonych tam na ziemi i w jej łonie, każdy załomek gruntu, każdą dolinkę, którą zamieszkuje, stara się użyźnić, ulepszyć i ozdobić.”
Warto także zajrzeć do pamiętnika Marii Louis, przedstawicielki znanego krakowskiego rodu, która okolice Wałbrzycha odwiedziła latem 1844 roku i tak oto opisuje swój pobyt w Salzbrunn: „Wyjazd z Wrocławia 3 września o 6:00 rano koleją żelazną do Freiburga (dzisiejsze Świebodzice, wówczas ostatni przystanek kolejowy – przyp. red.) Jechaliśmy trzecią klasą, a zapłaciliśmy po 4 floreny od osoby. Okolica ta sławna jest z wyrobu płócien śląskich. Miasteczko niepozorne. Stąd wyjechaliśmy o pół mili do Fürstenstein. Po skromnym obiadku pojechaliśmy do bliskich wód w Salzbrunn. Wody te mineralne są zimne i mające wiele części solnych, dlatego są do picia nie tylko znośne, lecz nawet przyjemne i dla osób na piersi słabych skuteczne, bo wzmacniające. Jadąc tam przez kolonię Salzbrunn blisko jedną milę ciągnącą się, przybyliśmy do samego miejsca i z zupełnym naszym zadowoleniem znaleźliśmy urządzenie tychże wód bardzo przyjemne i eleganckie, albowiem wystawiony jest tu rodzaj gmachu, mający kolumnadę blisko tak długą, jak nasze Sukiennice, wzdłuż której po jednej stronie są umieszczone sklepy z rozmaitymi towarami; przy tym sala bardzo ładna i przyzwoicie urządzone źródło, przy którym wiele osób pija także tę wodę z żętycą. Muzyka kąpielowa grywa rano i przed południem. Ogród dosyć wielki, z czysto utrzymanymi chodnikami, bardzo licznymi kwiatami, a mianowicie georginiami, uprzyjemnia gościom spacery. Na jednym z najwynioślejszych pagórków skalistych stoi wieża czworokątna z zegarem i stamtąd najlepiej jest widać całą okolicę Salzbrunnu. Woda stąd głośny robi skutek, czego doświadczyliśmy, naprawia zarazem humor i apetyty. W oberży „Pod Czarnym Orłem” zdarto z nas bardzo politycznie, bo za stancję na szesnaście godzin i za nastręczenie nam fiakra na małą przejażdżkę po Salzbrunn cztery talary zapłacić musieliśmy”.
Na podst. Ziemia Wałbrzyska w dawnych opisach polskich, red. A. Szyperski, Wałbrzych 1965, opr. J. Drejer
FOTO
Park zdrojowy w I połowie XIX wieku wg litografii C. Mattisa / Śląska Biblioteka Cyfrowa (za: www.polska-org.pl)
Widok na Szczawno i Chełmiec z wieży Św. Anny. Litografia C. Mattisa z pierwszej połowy XIX w. / Śląska Biblioteka Cyfrowa (za: www.polska-org.pl)
Rycina z połowy XIX wieku autorstwa kowarskiego artysty C. Mattisa przedstawiająca okazałe zabudowania gospody wraz z wieżą widokową na szczycie Wzgórza Gedymina / Śląska Biblioteka Cyfrowa (za: www.polska.org.pl)
Hala spacerowa w szczawieńskim uzdrowisku (Elisenhalle), „mająca kolumnadę długą jak nasze Sukiennice”, na rycinie F. Koski z połowy XIX w. / Sudeten-Album. Die Schlesischen Bäder und ihre Umgebungen nach der Natur gezeichnet von F. Koska, Breslau 1862 (za: www.polska-org.pl)
O historii Salzbrunn i jego obiektów pisaliśmy:
SZCZAWNO-ZDRÓJ: DOM TURYSTY JAKO MUZEUM MINERAŁÓW (FOTO)
SZCZAWNO-ZDRÓJ: KTO PODZIWIAŁ UROKI PARKU ZDROJOWEGO? (FOTO)
SZCZAWNO-ZDRÓJ: FONTANNA W ALEI RÓŻANECZNIKÓW ZNÓW DZIAŁA (FILM)
SZCZAWNO-ZDRÓJ: REMONT MAŁEGO OBIEKTU W PARKU ZDROJOWYM (FOTO)
SZCZAWNO-ZDRÓJ: TO TUTAJ DWIE KSIĘŻNICZKI WYPIŁY HERBATĘ (FOTO)
SZCZAWNO-ZDRÓJ: WSZYSTKIE TABLICE, POMNIKI I RZEŹBY W JEDNYM
RZEŹBA PSA W SZCZAWNIE-ZDROJU ODNOWIONA (FOTO)
UZDROWISKOWE PARKI: SZCZAWNO-ZDRÓJ I JEDLINA-ZDRÓJ
SZCZAWNO - SALZBRUNN: NIEZWYKŁY BASEN I TAJEMNICZE OBIEKTY (FOTO)
SZCZAWNO-ZDRÓJ: WERNISAŻ W PIĘKNYCH WNĘTRZACH PIJALNI (FOTO)
SZCZAWNO-ZDRÓJ: BĘDZIE PODZIEMNA TRASA POD UZDROWISKIEM? (FOTO)
Szczawno-Zdrój: Zakład Przyrodoleczniczy przed pożarem [FOTO]
Zabytki Szczawna opowiadają o sobie (FOTO)
Artykuł ukazał się na łamach tygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie pdf na stronie www.wieszco.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj