
Piaskowa Góra - Huta Karol: Jak przy klubowym stoliku

Klub zakładowy Huty Karol znajdował się o przysłowiowe „dwa kroki” od zakładu, w kamienicy przy obecnej ul. Wrocławskiej 55, w byłym hotelu Sandberg (Piaskowa Góra). Zanim przedstawię różne ciekawostki dotyczące klubu, warto na chwilę zatrzymać się aby poznać niemiecką historię tego obiektu. Obiecuję, że będzie krótko – w pigułce.
Hotel Sandberg na Piaskowej Górze na początku XX wieku, w którym po wojnie urządzono zakładowy żłobek i przedszkole oraz świetlicę (później klub) Huty Karol (Fot. www.polska-org.pl)
W różnych okresach czasu właścicielami hotelu byli m.in. Ad. Herrmann czy Oskar Haufe (spotkałem się też z pisownią Hauffe). Ciekawe informacje przynosi jedna z przedwojennych reklam, w której Haufe tak zachęcał potencjalnych gości do zatrzymania się w jego hotelu: „wygodna droga ze Szczawna-Zdroju, wolna od kurzu weranda, ładny widok panoramiczny, przystanek tramwaju, elegancki lokal, duża sala z parkietem, dobra kuchnia, dobrej jakości piwa i wina, fortepian koncertowy firmy Rönisch oraz duży polifon Rossini (Riesen-Polyphon – rodzaj urządzenia grającego), przy hotelu ogródek”.
Przenieśmy się teraz do 1968 roku, gdy w prasie pojawiły się pierwsze wzmianki o wyremontowanym klubie zakładowym. W marcowej Trybunie Wałbrzyskiej redaktor ukrywający się pod pseudonimem „Jah” pisał: „Klub Huty Karol odznacza się między innymi i tym, że jest znakomicie zakonspirowany, mieści się bowiem w oficynie dość pospolitej kamienicy czynszowej. Można setki razy przechodzić obok placówki, nie domyślając się nawet, że takowa istnieje. Wiedzie do niej nadto wąska, stroma, zgoła wiejskiego typu dróżka, mało licująca z nowoczesnością i komfortem klubu. Ta ostatnia opinia nie jest wcale zwrotem retorycznym, mającym na celu uwypuklenie zaniedbanego otoczenia. Istotnie, klub Huty Karol prezentuje się znakomicie. Powstał wprawdzie w drodze adaptacji starej sali gimnastycznej i dawnych fabrycznych garaży, ale z tego dość dziwnego mariażu nie urodził się wcale – jak by można mniemać – potworek. Wprost przeciwnie, powstała schludna, ładnie urządzona i przestronna placówka kulturalna”.
Niestety, w kronice Huty Karol nie znalazłem żadnej wzmianki potwierdzającej słowa redaktora, że klub powstał w wyniku adaptacji dawnej sali gimnastycznej i byłych garaży. Mowa jest tylko o gruntownym remoncie zakładowej świetlicy. Jeżeli ktoś z czytelników ma jakieś informacje na ten temat, proszę o kontakt z redakcją.
Co prawda dwa tygodnie temu opisałem już w skrócie jak wyglądał nowy klub zakładowy po remoncie, ale dzisiaj wrócę do tematu, gdyż wspomniany artykuł prasowy zawiera dodatkowe, nieznane informacje. Znajdująca się na parterze budynku kawiarnia wyposażona była w około 30 stolików, posiadała również nowoczesny bufet i porządne zaplecze gospodarcze. Urządzona na parterze biblioteka liczyła około 700 woluminów, a korzystało z niej ponad tysiąc czytelników! Najważniejsza część klubu mieściła się na piętrze. Była to pojemna, obliczona na kilkaset miejsc sala widowiskowa z dużą i dobrze wyposażoną sceną.
Scena teatralna w świetlicy zakładowej Huty Karol (Fot. Kronika Zakładowa Huty Karol)
W sumie klub ten śmiało mógł wówczas pretendować do jakiejś większej roli, np. międzyzakładowego domu kultury, a może nawet dzielnicowego. Zapytacie skąd ten pomysł? Po pierwsze placówka prowadziła politykę „otwartych drzwi”. Była dostępna dla wszystkich chętnych, nie tylko pracowników Huty Karol i ich rodzin. Po drugie – klub oferował ciekawy wachlarz możliwości. Działały w nim m.in. zespół muzyczny i baletowy, kółko brydżowe. Organizowano wystawy (np. ekspozycja bożków pogańskich Włodzimierza Piotrowskiego, wałbrzyskiego artysty rzeźbiącego w drewnie). W planach (1968 rok) były odczyty, spotkania z pisarzami, występy teatru przy stoliku, wymiana zespołów artystycznych z innymi placówkami. Miał powstać teatrzyk poezji i klub „dobrej płyty”. Dużą salę widowiskową zamierzano wykorzystać na występy zawodowych teatrów i zespołów muzycznych. Wyrażano nadzieję, że uda się tu również wysłuchać koncertu wałbrzyskiej Orkiestry Symfonicznej. Po trzecie – powstające „za miedzą” nowe osiedle (Piaskowa Góra) nie dysponowało wówczas żadną konkretną ofertą kulturalno-oświatową. Kolejna ważna rzecz – klub Huty Karol, na tle innych okolicznych zakładowych placówek kulturalnych, błyszczał niczym najjaśniejsza gwiazda na firmamencie. Położona po sąsiedzku (po drugiej stronie ulicy Wrocławskiej) huta szkła Lustrzanka posiadała świetlicę, taką sobie. Fabryka Lin i Siatek oraz chłodnia w ogóle nie dysponowały tego rodzaju placówkami.
Ile kosztowała działalność klubu Huty Karol? Placówka otrzymywała rocznie (informacja z 1968 roku) na całą swoją działalność kulturalno-oświatową (w tym płace dla instruktorów) tylko 53 tys. zł i nie zanosiło się wówczas, aby ta kwota miała w znaczący sposób wzrosnąć. Dla porównania – większe wałbrzyskie domy kultury przeznaczały na swoją działalność grubo ponad pół miliona złotych rocznie, tj. dziesięć razy więcej! Redaktor „Jah” słusznie zauważał, że „placówka dysponująca tak skromnymi środkami nie będzie w stanie sprostać obowiązkom dzielnicowego domu kultury, którymi chętnie byśmy ją obciążyli. (...) Stąd też najrozsądniejsze, w każdym razie najbardziej ekonomiczne rozwiązanie problemu znajduje się w idei międzyzakładowego domu kultury, w którym wszystkie wymienione wyżej zakłady mogłyby, a nawet powinny partycypować. Wiem, że realizacja tego projektu jest ogromnie trudna i będzie napotykać na przeróżne – ambicjonalne, formalne i proceduralne – przeszkody. Tym niemniej warto sprawę gruntownie rozpatrzyć i przedyskutować. Szkoda bowiem byłoby, gdyby ów ładny i teoretycznie pełen wielkich możliwości ośrodek został skazany na wegetację na marginesie życia kulturalnego miasta. I oto w chwili, kiedy Piaskowa Góra jest całkowicie pozbawiona choćby najskromniejszej placówki kulturalnej”.
Kolejną porcję informacji znajdujemy w innym artykule opublikowanym w lokalnej prasie w 1972 roku. W klubie działały wówczas sekcje dla dzieci i młodzieży: rytmiki i baletu, instrumentalna, wokalna i żywego słowa. Nieco starsi mogli realizować swoje pasje w klubie „krótkiej fali”, w szkółce szachowej czy „Klubie dobrej płyty”. Ponadto w placówce działał teatrzyk małych form, a swoje próby miała opisana już w poprzednim odcinku orkiestra dęta. Redaktor podkreślał w artykule, że „klub posiada solidnie przygotowaną do zawodu kadrę. Między innymi funkcję instruktorów pełnią tu znany z wielu świetnych inscenizacji twórca „Kleksa” Zdzisław Adamczyk oraz zdolny reżyser zespołów amatorskich – Jan Dąbrowski. Dodajmy, iż praca klubu nie opiera się wyłącznie na kadrze zawodowej. Działa tu bardzo aktywnie Rada Klubu, w skład której wchodzą przedstawiciele dyrekcji, Rady Zakładowej oraz organizacji młodzieżowych. Klub może również w każdej chwili liczyć na pomoc wielu bywalców, wśród których wyjątkowym zaangażowaniem wyróżniają się opiekun zakładowych szachistów – Włodzimierz Gębka oraz zdolny plastyk amator Zbigniew Babiarz, autor wielu ciekawych elementów wystroju wewnętrznego placówki”.
Imprezy w klubie zakładowym Huty Karol w 1975 roku. W górnym rzędzie Konferencja Sprawozdawczo-Wyborcza ZMS, w dolnym – Barbórka i zabawa mikołajkowa dla dzieci (Fot. Kronika Zakładowa Huty Karol)
Czy ciekawi was, kogo znanego gościły deski klubowego teatru Huty Karol? Wiele zespołów i solistów, w tym: Kabaret Elita (1972 rok), Zespół Pieśni i Tańca Północnej Grupy Wojsk Radzieckich z Legnicy (1973), zespół estradowy Domu Oficera Armii Radzieckiej z Legnicy, zespół Tropicale Thaiti Granda Banda, Tadeusza Gadzinę z recitalem skrzypcowym (1974).
W klubie organizowano również wystawy, np. w 1974 roku w ramach Wałbrzyskich Dni Techniki przedstawiono ekspozycję wyrobów huty.
W 1975 roku w artykule prasowym zatytułowanym „W zakładowym klubie rozrywka dla wszystkich” kierowniczka placówki Maria Marciniak informowała, że pod fachową opieką Haliny Bielawskiej do pierwszego występu przygotowuje się zespół dramatyczny. Pierwszy występ młodych aktorów recytujących wiersze Tuwima, Broniewskiego i Staffa miał się odbyć podczas uroczystości wręczania nowych legitymacji partyjnych członkom terenowych organizacji. Ponadto w klubie działał balet dziecięcy, który pierwsze sukcesy sceniczne miał już wtedy za sobą (występy maluchów uświetniły kilka wieczorów świątecznych a także, razem z zespołem wokalno-instrumentalnym, Dzień Babci). Wspomniany zespół wokalno-instrumentalny wykonywał muzykę rozrywkową i mógł się pochwalić np. uczestnictwem w przeglądzie piosenki radzieckiej w Bolesławcu. Najmłodsi co tydzień mogli uczestniczyć w filmowych spotkaniach w Klubie Bolka i Lolka. Klub działał również w soboty, oferując przed południem gry ruchowe i sportowe a wieczorem – zabawy lub dyskoteki. W planach było urządzenie klubu filmowego dla dorosłych, zorganizowanie kursu tańca towarzyskiego, a także otwarcie (w kolejnym sezonie) klubu seniora.
Znana mi kronika huty kończy się na 1975 roku. W lokalnej prasie z późniejszych lat nie natknąłem się na jakiekolwiek informacje dotyczące działalności klubu. Na pewno po jego zamknięciu (likwidacji) w jego wnętrzach urządzano dyskoteki, przez pewien czas działał tu również serwis i sklep komputerowy.
Klub zakładowy to nie jedyna placówka Huty Karol działająca w kamienicy nr 55. Przez długie lata mieścił się w niej zakładowy żłobek i przedszkole, do których wejście prowadziło przez ozdobną werandę (wyburzoną na początku 2020 roku). Po zamknięciu żłobka i przedszkola w ich wnętrzach urządzono sklep z płytkami ceramicznymi.
Opr. Piotr Frąszczak
Bibliografia:
- Trybuna Wałbrzyska, 19.03.1968,
- Kronika zakładowa Huty Karol, 1965/1975,
- www.polska-org.pl (dostęp: 14.09.2020).
Więcej historycznych ciekawostek
Artykuł ukazał się na łamach tygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie pdf na stronie www.wieszco.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj