Nasze miłosne legendy: piorun, pierścień i najbrzydsza na świecie
Szkielet...
Historię pięknej Małgorzaty z zamku Grodno, która miała zepchnąć niechcianego kandydata na męża z dzisiejszej Krzyżnej Skały, a potem przez ojca, który wszystko widział, za karę zamurowana została w lochu głodowym zamku, zna chyba każdy w naszym regionie. I każdy, kto zwiedzał zamek Grodno pamięta nieszczęsną Małgorzatę leżącą w lochu tuż przy wyjściu, skutą łańcuchami i obrzuconą kilkoma kilogramami drobnych monet. Jak mówi regionalista z Zagórza Śląskiego, Mateusz Wyrzykowski, nie wszyscy jednak wiedzą, że szkielet leżący w lochu zaczął się rozsypywać w latach 70-tych ubiegłego wieku, więc zamówiono „nowy” – u archeologów prowadzących właśnie wykopaliska w Czersku. Niestety, wysyłając zamówienie nie sprecyzowano płci i szkielet oglądany dziś przez turystów ma... męskie kości biodrowe.
...piorun...
Niektórzy myślą, że etatową Białą Damą zamku Książ jest księżna Daisy, tymczasem na długo przed jej epoką straszył tam już duch dziewczyny w welonie, trafionej piorunem w dzień swojego ślubu, co miał jej przepowiedzieć astrolog już w dniu narodzin. Rodzice najpierw wzbraniali jej zamążpójścia, ale kiedy trafił się kandydat, w którym się zakochała, zgodzili się, aby wyszła za niego za mąż. Wszyscy liczyli, że przepowiednia się nie sprawdzi. Niestety, w dniu ślubu nad zamkiem Książ rozszalała się burza, która trwała trzy dni i więziła wewnątrz przerażonych gości. W końcu nieszczęsna panna młoda wybiegła na dziedziniec, krzycząc chmurom, by zabrały swoją ofiarę. Zginęła od pioruna, a burza uspokoiła się natychmiast.
...pierścień...
Ciekawe historie miłosne są przypisane zamkowi Nowy Dwór. Podobno, kiedy w wiekach średnich pochodzący z rodu Schaffgotschów właściciel warowni wyruszył na wyprawę krzyżową i długo nie wracał, choć wrócili już wszyscy jego towarzysze, wierna żona odmawiała wszelkich nagabywań o rękę, mimo iż mijały lata. Ale załamała się, kiedy przybył rycerz, który miał być naocznym świadkiem jego śmierci z rąk Saracenów i pozwoliła, aby rodzina znalazła jej kandydata na drugiego męża. W dniu ślubu na zamek przybył jakiś obdarty wędrowiec i z rozkazu pani zamku gościnnie przyjęto go w kuchni. Kiedy nowożeńcy spełniali toast weselny, nagle coś zabrzęczało w pucharze damy. Wyjęła z niego pierścień i zemdlała z wrażenia. Był to bowiem ślubny pierścień jej męża. Słudzy przyprowadzili obdartego włóczęgę, pani rozpoznała go i padła mu w ramiona. I zamiast uczty weselnej świętowano jego powrót, a niedoszły mąż wkrótce poślubił najstarszą córkę swej niedoszłej żony.
... coś, co jest najcenniejsze...
Druga podnosząca na duchu historia z Nowego Dworu opowiada o dzielnej pani zamku – być może tej samej, być może innej – która podczas oblężenia dostała od napastników obietnicę, że może wolno opuścić warownię z dziećmi i tym, co dla niej najcenniejsze. Dama wyszła więc z dziećmi z zamku, wszyscy z wysiłkiem dźwigali wielką chlebową dzieżę – przeszli między wrogimi wojskami i zniknęli w lesie. Napastnicy mieli przewagę i w końcu wtargnęli do zamku, chcąc pozbawić życia jego właściciela. Nigdzie go jednak nie znaleźli. A kiedy ich wódz domyślił się, co się z nim stało, zakazał ścigać damy – w końcu dał słowo, że może ona zabrać to, co dla niej najdroższe. Czy to prawda, czy nie, nie wiemy, ale autorzy obu legend chyba bardzo dobrze znali antyczną mitologię, na przykład historię Odyseusza i Penelopy...
... i wałbrzyszanka najbrzydsza na świecie
A teraz przenosimy się do Śródmieścia, z którym związana jest historia o biednym rzemieślniku imieniem Ditter i pięknej Santa Paoli, córce włoskiego kupca, który zamieszkał w Wałbrzychu. Ditter, zakochany w pannie, chodził za nią krok w krok, ona jednak i bała się ojca, który zakazał jej interesować się nim, i nie była pewna uczuć młodzieńca, więc starała się go unikać. Kiedyś szła okolicami dzisiejszych ulic 1 Maja i Limanowskiego, gdy nagle Ditter wyrósł jak spod ziemi i zaczął zaklinać ją, żeby z nim porozmawiała. Dziewczyna – opisujący tę historię niemiecki narrator wspomina coś o włoskim temperamencie – rzuciła się biegiem w stronę kościółka Matki Boskiej Bolesnej i padłszy na kolana przed cudowną figurą, błagała, aby mogła się zmienić w... najbrzydszą kobietę na świecie. I kiedy Ditter wbiegł do kościoła, zobaczył niewiastę, którą okryły skołtunione włosy, na jej twarzy utworzyły się ropiejące wrzody, wyrosła jej też... długa broda. Młody człowiek poznał jednak Santa Paolę po sukni. Uklęknął i ponawiał swoje miłosne zaklęcia, jakby nic się nie stało. Wtedy dziewczyna zrozumiała, że to chyba jednak jest prawdziwa miłość, a nie tylko zainteresowanie posagiem. Oboje poprosili Matkę Bożą, żeby przywróciła jej dawny wygląd. I tak się stało, kiedy Santa Paola obmyła się wodą z cudownego źródła za ołtarzem. Wkrótce w tym samym kościele wzięli ślub, a żeby utrzymać żonę, Ditter wykarczował kawał lasu nad potokiem, który potem nazwano na jego pamiątkę Dittersbach i założył tam osadę. Istnieje ona do dzisiaj, ale dziś nazywamy ją Podgórzem.
Zdjęcia pokazują, jak tę historię zilustrowała jedna ze słuchaczek Sudeckiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku – Alina Piątkowska.
Ciekawa rzecz, że wałbrzyskie legendy o miłości mają jedną wspólną cechę - nieustępliwą walkę z rzeczywistością w imię uczucia, nawet jeśli cena, jak w przypadku dziewczyny z Książa, może być najwyższa.
A to tylko część z naszych miłosnych legend – inne opowiedziane zostaną przy kolejnej okazji, a większość z nich pochodzi z opracowania „Geschichte und Sagen der Burgen und Städte im Kreise Waldenburg” („Dzieje i podania zamków i miast w regionie Wałbrzycha”) napisanego pod koniec XIX wieku przez nauczyciela miejskiego Wilhelma Reimanna.
Czytaj też:
ZAGŁĘBIE MIŁOŚCI W NASZYM REGIONIE?
ZAMEK NOWY DWÓR: OSTRZEŻENIE DLA POSZUKIWACZY SKARBÓW (ZDJĘCIA)
ZAWZIĘTY UPIÓR Z REIMSWALDAU (DZIŚ RYBNICA LEŚNA)
Magdalena Sakowska
Foto: Elżbieta Węgrzyn, Magdalena Sakowska, użyczone: Sudecki Uniwersytet Trzeciego Wieku
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj