Dobiegają końca dwa duże projekty edukacyjne, w których brał w tym roku udział znany naszym Czytelnikom przyrodnik, fotograf przyrody i miłośnik ptaków Krzysztof Żarkowski - dzięki niemu duża grupa seniorów z Wałbrzycha i okolic uczyła się przez całe lato fotografować naturę, a odwiedzający Bibliotekę Multimedialną na Podzamczu poznali życie ptaków.
Wałbrzych: Krzysztof Żarkowski pokazał im tajemnice przyrody (FOTO)
Momenty przyrody ocalali od zapomnienia
O projekcie "Moja i twoja historia - ocalić od zapomnienia" Fundacji św. Jadwigi pisaliśmy: WAŁBRZYCH: SENIORKA I SENIOR MOGĄ ZOSTAĆ FOTOGRAFAMI PRZYRODY. Rozpoczął się w maju 2019. Wzięło w nim udział 30 seniorów z Wałbrzycha, Świdnicy i Strzegomia, z czego dziesięcioro uczęszczało na warsztaty z fotografii przyrody w towarzystwie dziesięciorga uczniów I LO w Wałbrzychu. Podsumowanie projektu połączone z wystawą zdjęć miało miejsce w Starej Kopalni. Najciekawsze zajęły miejsce w ekspozycji, pozostałe ukazane były na prezentacji multimedialnej.
- Te obrazy to obrazy waszej duszy i obrazy dla duszy. Dzięki waszej wrażliwości możemy opowiedzieć wasze historie i ocalić od zapomnienia obrazy, które w obliczu katastrofy ekologicznej za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat już będą należały do przeszłości. Oby tak się nie stało. To jeszcze nie koniec projektu, teraz chcę pojeździć z tymi zdjęciami, pokazać je w ośrodkach kultury w Strzegomiu, Świdnicy i innych miejscowościach - mówiła otwierając wystawę Alicja Przepiórska, koordynatorka projektu z ramienia morawskiej fundacji.
- To fajna inicjatywa, którą kontynuujemy od 4 lat. Mamy nadzieję, że w najbliższych latach będziemy się ewolucyjnie rozwijać. W przyszłych odsłonach naszego projektu nadal będziemy się próbowali zmierzyć z materią fotograficzną. Bardzo się cieszę, że wyciągnąłem was z codzienności, że mogliśmy odwiedzić wieże na Trójgarbie czy Borowej i wiele innych miejsc. Na zakończenie projektu zostanie wydany kalendarz z najciekawszymi zdjęciami - mówił Krzysztof Żarkowski.
- W teren chodziliśmy oddzielnie, ale ponieważ trzy czwarte mojej grupy było w grupie fotograficznej i vice-versa, uczestnicy chwytali tę część krajoznawczą i wykorzystywali do robienia zdjęć. Byłem raczej trenerem, a nie przewodnikiem, to oni mieli mnie oprowadzać i pokazywać mi, co tam jest ciekawego. Piątka z plusem, bo potrafili znaleźć takie rzeczy, o których nawet ja nie miałem pojęcia. Wszystko się bardzo fajnie uzupełniało - mówił przewodnik.
Uczestnicy starali się zgodnie z myślą przewodnią warsztatu ocalić od zapomnienia ulotne chwile i uczynić je częścią historii. Podczas prezentacji wystawy opowiadali o historiach powstania zdjęć.
- Ta dłoń to dłoń pani Melitty Salai z Morawy, jest to postać, która jest motorem działań, wystarczy tylko spojrzeć na tę dłoń. Ta chwila minęła, ale ten ślad pozostał. Najwięcej zdjęć zrobiłam w Sokołowsku. Syn powiedział, że czarno-białe zdjęcie Białego Domku jest magiczne - mówiła Krystyna Kuriata, uczestniczka warsztatów.
- Zafascynowała mnie symetria tej łąki, wyglądała, jakby człowiek posadził na niej rośliny i hodował - mówiła inna uczestniczka, Joanna Lara. Natomiast Jacek Ślaziński przybliżył historię tajemniczej kury z Morawy: - To był poranek po jakimś wieczorze integracyjnym w pałacu. Mogę wyjść z domu bez butów, ale bez aparatu nigdy. I nagle zauważyłem tę kurę, wędrującą po jezdni, środkiem, jakby to ona była u siebie, nic jej nie obchodziło - przedstawiał swoją fotografię pan Jacek. - A mnie udało się zrobić zdjęcie bocianów, potem się dowiedziałam, że tragicznie zginęły - opowiadała o swoim zdjęciu Maria Kasprowicz.
Dwanaście miesięcy z ptakami na Podzamczu
W każdy ostatni czwartek miesiąca można było w tym roku posłuchać w Bibliotece Multimedialnej o fascynującym życiu ptaków i zobaczyć ich rzadko spotykane ujęcia. Tym razem jednak Krzysztof Żarkowski mówił też o zjawiskach, które go niepokoją na polach. O jednym z nich pisaliśmy: WAŁBRZYCH, REGION: TAK PLASTIK MOŻE ZAGROZIĆ ŻYCIU ZWIERZĘCIA (FOTO). Inne to reakcja rolników na plagę gryzoni, rozrzucając po polach truciznę na nie sprawiają, że zatrute zboże zjadają też kuropatwy, bażanty czy zające - i giną.
- Znalazłem kilka martwych myszołowów, które zapewne zjadły myszy zatrute tym ziarnem i trochę mnie to przeraziło. Pół biedy, jeśli trucizna jest wsypywana do nor gryzoni, ale niektórzy rozsypują to ziarno, gdzie popadnie. Znalazłem martwego zająca, który zapewne je zjadł, zajęcy i kuropatw już się zresztą niemal nie widuje na polach - mówił przyrodnik.
W zaleceniach propagowanych przez ośrodki doradztwa rolniczego przypomina się, że zatrutego ziarna nie wolno rozsypywać, bo giną od niego inne zwierzęta i ptaki, powinno się też stwarzać lepsze warunki polującym na gryzonie szponiastym, na przykład poprzez umieszczanie dla nich specjalnych tyczek. A na polach w naszym regionie spędzają lato czy jesień także rzadkie ptaki, takie jak drzemlik z Syberii czy kurhannik z Izraela.
- Mogę je fotografować z auta, bo dla nich to po prostu poruszająca się bryła i można do nich podjechać nawet na 20 czy 10 metrów, a podejść pieszo góra na 100, 200 metrów. Na dziesięć ptaków jeden jest bardziej tolerancyjny i pozwala się do siebie zbliżyć. Dzięki temu fotografuję ptaki wyluzowane, zajęte swoimi sprawami i nie wabię ich wykładaniem przynęty. To uczy młode dzikie ptaki łatwizny, walczą ze sobą i często chorują jedząc takie wyłożone mięso. A obok w budzie siedzą fotografowie, którzy zapłacili 200 zł, żeby tam być i zrobić zdjęcie życia. To fotografia padliniarska, na opak z etyką - mówił Krzysztof Żarkowski.
Ptaki szponiaste bardzo różnią się od siebie. Na przykład drzemlik przylatuje ze skrajnie trudnych warunków, z tundry, gdzie gnieździ się na ziemi. Drzemliki przylatują do nas we wrześniu i zimują na polach pod Świdnicą czy Strzegomiem. Czają się na ziemi i potrafią "skoczyć" pionowo 50 metrów do góry, żeby upolować frunącego ptaka.
- Lubią też siedzieć na palikach przytrzymujących siatki przeciwśnieżne przy drodze krajowej nr 5. Ludzie pytają mnie często, dlaczego tak jest, a przecież gryzonie uciekają z oranego pola i w pasie drogowym jest ich zimą zawsze najwięcej, do tego ptaki wiedzą, że coś może zginąć pod kołami. Ale jeśli zatrzymamy się, żeby im się przyjrzeć, znikają błyskawicznie - tłumaczył Krzysztof Żarkowski.
Natomiast majestatyczny, ogromny kurhannik w rudych "spodniach" z piór zakrywających połowę nóg jeśli tylko zobaczy naszego rodzimego myszołowa, od razu go przegania. Ma piękne złotawe oczy - co go odróżnia od jego polskiego kuzyna i upodabnia do orła - i połyka myszy w całości. Na polach przyrodnik odkrył też inną podróżniczkę z północy.
- Zobaczyłem sokolicę wędrowną, która bardzo interesowała się czymś w polu i atakowała to. Miała obrączki i na 90% była to Helga z komina wałbrzyskiego PEC-u, od którego dzieliło nas jakieś 10 km. Odkryłem, że na ziemi siedzi uszatka błotna, która wie, że jeśli się wystraszy i rzuci się do ucieczki, sokolica momentalnie ją złapie, więc tylko przyciskała się do ziemi. Dzięki tym atakom udało mi się ją wypatrzyć i sfotografować. U nas jest bardzo rzadka. A Helga jest już powszechnie znana w całej Polsce, wiele osób śledzi jej życie dzięki kamerze zamontowanej w budzie lęgowej - opowiadał Krzysztof Żarkowski.
Ostatnie spotkanie podsumowujące cykl odbędzie się ze względu na święta nietypowo, bo już 12 grudnia i wcześniej niż zwykle, bo o 16.00.
- Ta dłoń to dłoń pani Melitty Salai z Morawy, jest to postać, która jest motorem działań, wystarczy tylko spojrzeć na tę dłoń. Ta chwila minęła, ale ten ślad pozostał. Najwięcej zdjęć zrobiłam w Sokołowsku. Syn powiedział, że czarno-białe zdjęcie Białego Domku jest magiczne - mówiła Krystyna Kuriata, uczestniczka warsztatów.
- Zafascynowała mnie symetria tej łąki, wyglądała, jakby człowiek posadził na niej rośliny i hodował - mówiła inna uczestniczka, Joanna Lara. Natomiast Jacek Ślaziński przybliżył historię tajemniczej kury z Morawy: - To był poranek po jakimś wieczorze integracyjnym w pałacu. Mogę wyjść z domu bez butów, ale bez aparatu nigdy. I nagle zauważyłem tę kurę, wędrującą po jezdni, środkiem, jakby to ona była u siebie, nic jej nie obchodziło - przedstawiał swoją fotografię pan Jacek. - A mnie udało się zrobić zdjęcie bocianów, potem się dowiedziałam, że tragicznie zginęły - opowiadała o swoim zdjęciu Maria Kasprowicz.
Dwanaście miesięcy z ptakami na Podzamczu
W każdy ostatni czwartek miesiąca można było w tym roku posłuchać w Bibliotece Multimedialnej o fascynującym życiu ptaków i zobaczyć ich rzadko spotykane ujęcia. Tym razem jednak Krzysztof Żarkowski mówił też o zjawiskach, które go niepokoją na polach. O jednym z nich pisaliśmy: WAŁBRZYCH, REGION: TAK PLASTIK MOŻE ZAGROZIĆ ŻYCIU ZWIERZĘCIA (FOTO). Inne to reakcja rolników na plagę gryzoni, rozrzucając po polach truciznę na nie sprawiają, że zatrute zboże zjadają też kuropatwy, bażanty czy zające - i giną.
- Znalazłem kilka martwych myszołowów, które zapewne zjadły myszy zatrute tym ziarnem i trochę mnie to przeraziło. Pół biedy, jeśli trucizna jest wsypywana do nor gryzoni, ale niektórzy rozsypują to ziarno, gdzie popadnie. Znalazłem martwego zająca, który zapewne je zjadł, zajęcy i kuropatw już się zresztą niemal nie widuje na polach - mówił przyrodnik.
W zaleceniach propagowanych przez ośrodki doradztwa rolniczego przypomina się, że zatrutego ziarna nie wolno rozsypywać, bo giną od niego inne zwierzęta i ptaki, powinno się też stwarzać lepsze warunki polującym na gryzonie szponiastym, na przykład poprzez umieszczanie dla nich specjalnych tyczek. A na polach w naszym regionie spędzają lato czy jesień także rzadkie ptaki, takie jak drzemlik z Syberii czy kurhannik z Izraela.
- Mogę je fotografować z auta, bo dla nich to po prostu poruszająca się bryła i można do nich podjechać nawet na 20 czy 10 metrów, a podejść pieszo góra na 100, 200 metrów. Na dziesięć ptaków jeden jest bardziej tolerancyjny i pozwala się do siebie zbliżyć. Dzięki temu fotografuję ptaki wyluzowane, zajęte swoimi sprawami i nie wabię ich wykładaniem przynęty. To uczy młode dzikie ptaki łatwizny, walczą ze sobą i często chorują jedząc takie wyłożone mięso. A obok w budzie siedzą fotografowie, którzy zapłacili 200 zł, żeby tam być i zrobić zdjęcie życia. To fotografia padliniarska, na opak z etyką - mówił Krzysztof Żarkowski.
Ptaki szponiaste bardzo różnią się od siebie. Na przykład drzemlik przylatuje ze skrajnie trudnych warunków, z tundry, gdzie gnieździ się na ziemi. Drzemliki przylatują do nas we wrześniu i zimują na polach pod Świdnicą czy Strzegomiem. Czają się na ziemi i potrafią "skoczyć" pionowo 50 metrów do góry, żeby upolować frunącego ptaka.
- Lubią też siedzieć na palikach przytrzymujących siatki przeciwśnieżne przy drodze krajowej nr 5. Ludzie pytają mnie często, dlaczego tak jest, a przecież gryzonie uciekają z oranego pola i w pasie drogowym jest ich zimą zawsze najwięcej, do tego ptaki wiedzą, że coś może zginąć pod kołami. Ale jeśli zatrzymamy się, żeby im się przyjrzeć, znikają błyskawicznie - tłumaczył Krzysztof Żarkowski.
Natomiast majestatyczny, ogromny kurhannik w rudych "spodniach" z piór zakrywających połowę nóg jeśli tylko zobaczy naszego rodzimego myszołowa, od razu go przegania. Ma piękne złotawe oczy - co go odróżnia od jego polskiego kuzyna i upodabnia do orła - i połyka myszy w całości. Na polach przyrodnik odkrył też inną podróżniczkę z północy.
- Zobaczyłem sokolicę wędrowną, która bardzo interesowała się czymś w polu i atakowała to. Miała obrączki i na 90% była to Helga z komina wałbrzyskiego PEC-u, od którego dzieliło nas jakieś 10 km. Odkryłem, że na ziemi siedzi uszatka błotna, która wie, że jeśli się wystraszy i rzuci się do ucieczki, sokolica momentalnie ją złapie, więc tylko przyciskała się do ziemi. Dzięki tym atakom udało mi się ją wypatrzyć i sfotografować. U nas jest bardzo rzadka. A Helga jest już powszechnie znana w całej Polsce, wiele osób śledzi jej życie dzięki kamerze zamontowanej w budzie lęgowej - opowiadał Krzysztof Żarkowski.
Ostatnie spotkanie podsumowujące cykl odbędzie się ze względu na święta nietypowo, bo już 12 grudnia i wcześniej niż zwykle, bo o 16.00.
O spotkaniach w bibliotece na Podzamczu:
PODZAMCZE: SPĘDZIMY TĘ JESIEŃ Z ZAMIŁOWANIEM DO PTAKÓW (FOTO)PODZAMCZE: DZIKIE PTASIE ŻYCIE NA DAWNYM TOROWISKU (FOTO)
MUCHOŁÓWKA - PTAK KSIĄŻAŃSKI, BŁOTNIAK - PTAK KSIĄŻĘCY (FOTO)
PODZAMCZE: MIESZKA TU AŻ TYLE PTAKÓW, SĄ I DRAMATY (FOTO)
PODZAMCZE: O CZECZOTKACH I INNYCH PRZED WIOSENNYM SPACEREM (FOTO)
PODZAMCZE: CO PLUSZCZE W NASZYCH POTOKACH (FOTO)
PODZAMCZE: JACY GROŹNI DRAPIEŻCY ŻYJĄ TU I ZIMUJĄ? (FOTO)
PODZAMCZE - O PTAKACH OSIEDLA I ICH BARWNYM ŚWIECIE (FOTO)
MUCHOŁÓWKA - PTAK KSIĄŻAŃSKI, BŁOTNIAK - PTAK KSIĄŻĘCY (FOTO)
PODZAMCZE: MIESZKA TU AŻ TYLE PTAKÓW, SĄ I DRAMATY (FOTO)
PODZAMCZE: O CZECZOTKACH I INNYCH PRZED WIOSENNYM SPACEREM (FOTO)
PODZAMCZE: CO PLUSZCZE W NASZYCH POTOKACH (FOTO)
PODZAMCZE: JACY GROŹNI DRAPIEŻCY ŻYJĄ TU I ZIMUJĄ? (FOTO)
PODZAMCZE - O PTAKACH OSIEDLA I ICH BARWNYM ŚWIECIE (FOTO)
Czytaj też:
WAŁBRZYCH, REGION: TAK PLASTIK MOŻE ZAGROZIĆ ŻYCIU ZWIERZĘCIA (FOTO)
STARY JULIANÓW: DWA MŁODE BOCIANY JUŻ UMIEJĄ LATAĆ! (FOTO)
WAŁBRZYCH: BOCIANY ZAMIESZKAŁY U BRAM MIASTA (FOTO)
BOCIAN BIAŁY I CZARNY JUŻ SĄ I CZEKAJĄ NA PANIE (FOTO)
WAŁBRZYCH: NASZ BOCIAN CZARNY ODNALAZŁ SIĘ W IZRAELU (FOTO)
NAJWIĘKSI SKRZYDLACI MIESZKAŃCY NASZEGO REGIONU (FOTO)
WAŁBRZYCH I OKOLICE: BOCIAN BIAŁY MA TU SWOJE STOŁÓWKI (FOTO)
PIASKOWA GÓRA: PRZY KOMINIE KRĄŻY DRUGI SOKÓŁ - BĘDZIE PARA? (FILM)
WAŁBRZYCH: SOKOLICA Z KOMINA PEC-U CZEKA NA IMIĘ
WAŁBRZYCH: OSIEROCONE PUSTUŁKI Z KOMINA PEC-U ODLECIAŁY (FILM)
PIASKOWA GÓRA: MAŁE PUSTUŁKI Z KOMINA PEC-U URATOWANE (FOTO)
Piaskowa Góra: sokolica mieszka tu na dobre. A pustułki? (FOTO, FILM)
PIASKOWA GÓRA: JEST PIĘĆ JAJEK, CZEKAMY NA PIERWSZE PISKLĘ
WAŁBRZYCH: PIĘĆ PISKLAKÓW WŁAŚNIE ZJADŁO ŚNIADANIE (FOTO)
CZESKA SOKOLICA CHCIAŁA ZAMIESZKAĆ NA KOMINIE PEC-U
Cały cykl: OKIEM FOTOGRAFA PRZYRODY
Akcje z udziałem Krzysztofa Żarkowskiego TUTAJ.
Magdalena Sakowska
Foto: Magdalena Sakowska, zdjęcia ptaków użyczone: Krzysztof Żarkowski
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj