Zamek Książ: Najnowsze odkrycie! Dokąd teraz tunelem? [ZDJĘCIA]
Winda czasu
W miejscu wykopaliska spotykają się tak naprawdę trzy różne zamki Książ. Ten ze średniowiecza, z XIII wieku, kiedy powstała tam fosa broniąca niewielkiego wtedy zamczyska. Ten z XVII wieku, kiedy to zbudowano basztę lodową. I ten z XX wieku, z mrocznych nazistowskich czasów, gdy zniszczono jej pozostałości. Jest to też podróż w głąb ziemi, bo fosa znajdowała się 10 metrów poniżej obecnej drogi dojazdowej do tunelu gospodarczego, a na poziomie średniowiecznej Oślej Drogi, której ślady widać na tarasie poniżej.
- Gdy budowano obecną drogę w XX wieku, zasypano piwnice rozebranej już wtedy baszty i jej fundamenty. Kiedy usunięto stąd wielkie drzewo, jego korzenie odsłoniły strop piwnicy. Po jej odgruzowaniu odnaleźliśmy dwa tuneliki. Znaliśmy basztę z rycin, ale niczego nie wiedzieliśmy o jej fundamentach. Mogą być starsze niż ona. Rozebrano ją prawdopodobnie, kiedy budowano dziedziniec honorowy w I poł. XVIII wieku. To wielkie odkrycie historyczne, zupełnie niezwiązane z II wojną światową, wgląd w historię zamku podczas jego wielkiej przebudowy w czasach Maksymiliana von Hochberg. Nie mieliśmy jeszcze odkrycia takiej rangi – mówi Andrzej Gaik, przewodnik po zamku Książ.
Dwa szyby i gruba szyba
Przy okazji odkopano też ślady umocnień średniowiecznej suchej fosy. To również bardzo cenne znalezisko, choć może nie tak spektakularne, jak tunele.
- Teraz musimy wszystko odsłonić, uporządkować i zobaczymy, jakie będą ustalenia konserwatora zabytków, który już otrzymał od nas dokumentację. Chcemy pokazać basztę turystom, raczej nie będą mogli schodzić na dół, bo tunele są zbyt niskie, 120 – 140 cm i technicznie nie będziemy mieli możliwości ich udostępnienia, ale myślimy o grubej szybie, na którą będzie można wchodzić, żeby zajrzeć do środka i obejrzeć podświetlone dno baszty i wejścia do sztolni - mówi Bogdan Rosicki, pracownik zamku nadzorujący wykopaliska.
Taka trochę większa lodówka. I kominek
Tunel odchodzący w stronę zachodnią jest wprawdzie przegrodzony ścianą, ale widać, że został tam zrobiony drenaż, który musiał mieć odpływ, więc kolejny krok prac to poszukiwania georadarowe wyjścia na tarasie poniżej. Nie jest jeszcze jasna rola tunelu, może, jak mówi Bogdan Rosicki, był on po prostu odwodnieniem baszty, w której przecież topniał lód. Dziś zresztą stoi w nim woda. Baszta lodowa była lodówką dawnych czasów, tu w zimie znoszono bryły lodu z zamkowych stawów, które powoli topniały przez letnie miesiące, zachowując temperaturę 3-4 stopni Celsjusza, odpowiednią do przechowywania mięsa, jego przetworów i innych produktów. O tym, że wieszano tutaj tusze, świadczą odnalezione haki. Ale nie tylko haki odnaleziono.
- Z najciekawszych rzeczy – znalazły się fragmenty kominka. Nie mamy pojęcia, z której jest on sali, bo jest bardzo zniszczony, a, jak wiemy, kominków było w zamku 300. Próbujemy go do jakiejś dopasować. Znalazły się też dobrze zachowane fragmenty pokrycia dachowego, dużo potłuczonej porcelany z niemieckimi napisami, elementy metalowe, jak klamry czy okucia. Kiedy skończymy prace, zaprezentujemy te przedmioty – mówi Bogdan Rosicki.
Zamek sam jest swoją dokumentacją
Ponieważ sprawa „złotego pociągu” chwilowo ucichła, znalezisko w Książu budzi wielkie zainteresowanie. Jak mówią pracownicy firmy prowadzącej wykopy, zwiedzający zaglądają do nich bardzo często. Zaraz po odkryciu zjawili się turyści ze Śląska. Wykopaliska zostaną objęte opieką archeologa. Oczywiście, są dozorowane 24 godziny na dobę.
Rzecz jasna, są w zamku inne legendarne obiekty, które mogą nagle zostać odkryte podczas prac remontowych lub przez inny przypadek. Są poszukiwane na przykład średniowieczne lochy pod gotycką częścią zamku, o których jest sporo informacji. Jak mówi Bogdan Rosicki, wszyscy liczyli na to, że ślepy tunel prowadzi pod dziedziniec honorowy i może jakoś łączy się z innymi przejściami podziemnymi. Nie wiadomo, co się jeszcze w tym miejscu odnajdzie, bo tak naprawdę cały Książ jest jedną wielką zagadką.
- Nie mamy dokumentacji, bo wszystko wywieźli Niemcy. I tu jest problem, bo w Książu działamy po omacku. Gdyby ona była, to nie trzeba by było kopać – mówi Andrzej Gaik.
Decyzja konserwatora zabytków co do kontynuowania prac może być znana już za kilka dni.
Tekst i foto: Magdalena Sakowska
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj