| Źródło: Rys historyczny wodociągów: strona WPWiK, Kronika Wałbrzyska t. 1
Woda dla Wałbrzycha: pożegnanie z Marciszowem?
Dlaczego sprowadzamy wodę z tak daleka?
Jak wynika ze starych dokumentów, Wałbrzych miał problem z wodą od zawsze. Poważny kryzys pojawił się na przykład w XVIII wieku. Jak się możemy dowiedzieć z historii Wałbrzyskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, pod koniec XIX wieku kosztem 1,5 miliona marek przystąpiono do budowy centralnego wodociągu dla Wałbrzycha. Na podstawie badań geologicznych, przeprowadzonych w latach 1895-1898, na miejsce budowy Zakładu Wodociągowego wybrano dolinę rzeki Bóbr. Stwierdzono bowiem, że dno doliny Bobru w okolicy Marciszowa i Kamiennej Góry posiada budowę zapewniającą dostarczenie wody dla Wałbrzycha w ilości większej niż potrzeby miasta. Dlatego główne obiekty zlokalizowano w odległym o około 20 km Marciszowie, w posiadłościach rodu Hochbergów.
Dysponując nadwyżką wody, dostarczano ją nie tylko dla mieszkańców Wałbrzycha, ale również dla zakładów przemysłowych oraz położonych w sąsiedztwie gmin. Ujęcie wody i pompownię w Marciszowie ukończono w 1900 r., przebudowano w 1922 r. Po 1925 roku okazało się, że źródła nie są tak bogate w wodę, jak to wyliczono i zaniechano modernizacji przestarzałych urządzeń, uznając, że Marciszów nie będzie już odgrywał znaczącej roli w zaopatrzeniu Wałbrzycha w wodę. Nowych ujęć szukano w okolicach Świdnicy, Lubachowa i Gór Sowich, jednak te próby się nie powiodły.
Problemy z wodą ciągnęły się również w latach powojennych. Jak pisze Kazimierz Kozakiewicz w swoim artykule poświęconym wodzie dla Wałbrzycha w I tomie "Nowej Kroniki Wałbrzyskiej" (2014), w latach 70-tych z wodą w naszym mieście było tak źle, że trzeba było ją racjonować, najpierw dla przemysłu, potem dla mieszkańców. Równocześnie cały czas poszukiwano nowych ujęć wody – chciano ją czerpać z Jeziora Bystrzyckiego, z potoku Rybna w Rybnicy Małej, z okolic Krzeszowa, a w końcu nawet z jeziora Bukówka koło Lubawki i ze zbiornika retencyjnego na... Nysie Kłodzkiej. „Życie, jak zwykle, zweryfikowało te plany” – komentuje Kazimierz Kozakiewicz. Powiodło się w niewielkim zakresie tylko w przypadku wód podziemnych w okolicach Krzeszowa i dolin Ścinawki oraz Leska.
Wałbrzysko-marciszowska wojna o wodę
Po 1989 roku wodociąg marciszowski był w coraz gorszym stanie technicznym, a dodatkowo po zmianie ustroju pojawił się problem własności tego miejsca – jego właścicielem był pierwotnie WZWiK, a potem gmina Marciszów. Problem stał się palący po 2006 roku, kiedy gmina Marciszów wystąpiła z Wałbrzyskiego Związku Wodociągów i Kanalizacji. Wcześniej należący do skarbu państwa grunt, którego właścicielem był WZWiK, decyzją wojewody jeleniogórskiego został w 1994 roku przekazany samorządowi, nie związkowi.
Związek w 2011 roku zwrócił się ze skargą do odnośnego ministerstwa, bo widniał w księgach wieczystych ujęcia. Minister przyznał mu słuszność, a wtedy gmina zwróciła się do sądu. Sąd uznał decyzję ministerstwa za nieważną, Związek się odwołał i rozpoczęła się sądowa karuzela, która trwa do dzisiaj. Naczelny Sąd Administracyjny oddalił już kilkanaście skarg kasacyjnych złożonych przez Wałbrzyski Związek Wodociągów i Kanalizacji.
Co będzie dalej?
Kolejny wyrok w tej sprawie zapadł w Sądzie Okręgowym w Jeleniej Górze kilka dni temu. Wójt gminy Marciszów Stefan Zawierucha podkreśla, że wyrok ponownie przyznaje gminie prawo własności całej infrastruktury znajdującej się w jej granicach. Mówi też, że jego zdaniem WZWiK przez 10 lat korzystał z ujęć bezprawnie i powinien gminie zwrócić za to należność wraz z odsetkami, ponad milion złotych. Ma zamiar dochodzić tych kosztów w przyszłości. Natomiast gmina zamierza założyć spółkę i sprzedawać swoją wodę innym odbiorcom. Jak się dowiedzieliśmy, Wałbrzycha jednak wśród nich może już nie być.
- WZWIK prawdopodobnie będzie się odwoływał od tej decyzji sądu, natomiast my zamierzamy jako miasto uniezależnić się od ujęć Marciszowa. Będziemy poszukiwać nowych źródeł wody, w Jedlinie-Zdroju, gdzie sprawa wygląda obiecująco, a także w innych miejscach – komentuje prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej.
Wiele wskazuje na to, że spór może ciągnąć się przed sądem jeszcze przez jakiś czas, jeśli zostanie uznane odwołanie od obecnego wyroku. Pisaliśmy już o najnowszych próbach przezwyciężenia „wodnej klątwy” ciążącej od stuleci na naszym mieście:
WODA Z KOPALNI DLA WAŁBRZYCHA? TO JUŻ PEWNE
MAJĄ STUDNIĘ, BRAK IM TYLKO WŁASNEJ ELEKTROWNI
Czytaj też:
WODA Z KOPALNI JUŻ WKRÓTCE DO PICIA
CENY WODY W GÓRĘ OD 1 STYCZNIA - POZNAJ NOWY CENNIK
CZARNY BÓR DRĄŻY ZA WODĄ
CZEKA NAS PODWYŻKA CEN WODY
KOMPLEKSOWA MODERNIZACJA WODOCIĄGÓW ZA 5 MLN ZŁ
Magdalena Sakowska
Foto: Elżbieta Węgrzyn
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj