Sypnęło źrebakami w Książu (ZDJĘCIA)
Trzy - i każda inna
Klaczka urodziła się pół godziny przed północą 25 stycznia. Jej ojcem jest niemiecki ogier rasy oldenburskiej Eckermann, który przez dwa sezony przebywał w Książu, żeby wnieść w hodowlę „świeżej krwi”. Mama jest kara, ojciec siwy, a mała urodziła się gniada, z dwiema skarpetkami i ciekawą odmianą na głowie – kwiatek plus strzałka. W przeciwieństwie do swojego starszego kolegi, syna Decyzji, o którym już pisaliśmy, a z którego w międzyczasie wyrósł niezły łobuziak, biegający wszędzie wokół i nie trzymający się w ogóle mamy, córka Żurawki to mała przylepa. Jak nam powiedziała, brykanie nie jest aż takie istotne, najciekawsi są ludzie.
Po synu Renesansa i córce Żurawki na świat przyszły jeszcze córka Inwersji i ogiera o imieniu Rodos z 30 stycznia oraz córka Bazylei i również Eckermanna, która pojawiła się na świecie w nocy 1 lutego. Pierwsza będzie skarogniada, druga siwa. Na najbliższe dni termin porodu mają wyznaczony Arizona i Fuksja, ale termin taki z różnych powodów może się odchylać o 2 tygodnie w przód lub w tył. A jak wyglądają pierwsze dni końskiego noworodka?
Jestem na świecie i co dalej?
- Klacz do ostatnich dni ciąży chodzi na pastwisko z innymi. Źrebi się na ogół w nocy, ale są wyjątki, wiem, że kilka lat temu w Książu zdarzyło się tak, że klacz oźrebiła się na pastwisku i mały pojechał do stajni na taczkach. Poród trwa przeważnie do czterech godzin, ale może być i 10 minut. Podobnie jest ze wstaniem źrebaka, na ogół do dwóch godzin po porodzie, ale w zeszłym roku jedna z klaczek wstała i zaczęła chodzić 15 minut po pojawieniu się na świecie – mówi dyrektor stada Monika Słowik. - Przez pierwsze dni klacz i źrebię odpoczywają, na trzeci dzień jest pierwszy krótki spacer po stajennym maneżu, wydłużany odtąd o parę minut każdego dnia.
Klacz na ogół z porodem robi niespodziankę w środku nocy, dlatego jeśli widać po niej, że czas się zbliża, do stajni regularnie zagląda dyżurny masztalerz, a kiedy się wszystko zaczyna, budzi zootechnika i technika weterynarii. Czasem klacz potrafi być szybsza od całej trójki.
- Jako mamy są bardzo różne. Decyzja nie niepokoi się swoim rozbieganym malcem, nie woła go, ale inne są bardzo opiekuńcze, nerwowe, wręcz wpadają w histerię, kiedy źrebak się na chwilę oddali – mówi dyrektor. – I nie zależy to wcale od wieku czy ilości urodzonych źrebaków. Po prostu każda ma inny charakter.
Zeszyt z imionami
Opiekunką nowonarodzonych źrebaków jest Anna Żuchowska, instruktorka i zootechnik, przez 8 lat swojej pracy w stadzie „ciocia” przeszło stu małych koników. Do jej obowiązków należy między innymi wyprowadzanie ich na spacer, a do przywilejów możliwość składania propozycji imienia, które zostanie nadane maluchowi dopiero w dniu odsadzenia od matki. Swoje typy mają też na przykład młodzi klienci szkółki jeździeckiej, ale decydujący głos ma hodowca.
- Imię nadaje się od pierwszej litery imienia matki i musi ono dotyczyć jakiegoś istniejącego obiektu czy pojęcia. Nie może to być imię typu Cimcirymci. Na imiona mam specjalny zeszyt i jak się już wszystkie w danym roku urodzą, spisuję pomysły, siadam i się zastanawiam, a potem wybieramy dla każdego imię. Ale prawda jest taka, że każdemu z nich daję po urodzeniu jakieś robocze imię. Na córkę Inwersji wołam „Inka”, a na małą od Źurawki – „Żujka”. Albo „Żurcia”. Z Żurawką będzie problem, bo mało jest ciekawych wyrazów zaczynających się od litery „Ż”. Chyba, że dodamy coś z francuskiego, jakąś Genevieve czy Jeanette. Czasem jest tak, że widzi się źrebaka i od razu nadaje się mu imię, które potem zostaje, a czasem szukamy po słownikach – zdradza tajniki nazywania młodych koni Anna Żuchowska.
Imię nie może się też powtarzać, jeśli nosił je wcześniej w stadzie jakiś koń, trzeba odczekać jakiś czas po jego śmierci. Konie rozpoznają swoje imiona, reagują na nie. A jakie będą następne dni końskich małolatów?
Czas do przedszkola
- Kiedy pierwsze źrebaki mają około miesiąca, z boksów prowadzi się klacze na stanowiska, a resztę stajni odgradza się, wyściela słomą i tak powstaje biegalnia, gdzie źrebaki mogą się ze sobą bawić i swobodnie podbiegać do matek. To takie końskie przedszkole. Tych, które ukończą miesiąc, już nie wyprowadzamy osobno z matkami, tylko wypuszczamy je z nimi razem na oddzielny padok i każdy kolejny dołącza do tej grupy. To wiek, w którym koniki bardzo chcą się bawić, więc zamiast opiekuna mają już do dyspozycji równie chętnych do zabawy rówieśników – mówi pracownica stada.
Jak mówi pani Anna, książańskie źrebaki spotykają na swojej drodze mnóstwo ludzi, nie tylko pracowników czy dzieci ze szkółki jeździeckiej, ale także zwiedzających – niektórzy z nich specjalnie przychodzą do stada o tej porze roku, żeby obserwować końskie potomstwo. Koniki są wygłaskane, przyzwyczajone do ludzi i – cywilizowane.
Na razie przed małą „Żujką” codzienne spacery z mamą, podczas których jej kilkudniowe nogi nie chcą jeszcze biegać tak, jak trzeba, ale już odkryła, że „ciocia” ma na wysokości jej nosa bardzo interesujące kieszenie... i, jak widać na zdjęciach, wcale nie chce jej się wracać do stajni. Zapraszamy do podziwiania małych stworzeń, których będzie w Książu przybywać każdego tygodnia.
Czytaj też:
JESTEM PIERWSZYM TEGOROCZNYM ŹREBAKIEM! (ZDJĘCIA)
STADO OGIERÓW KSIĄŻ: INWESTYCJE I WIELE NOWOŚCI
STADO OGIERÓW KSIĄŻ: NIE TYLKO DLA MIŁOŚNIKÓW JAZDY KONNEJ (ZDJĘCIA)
POWOZY NA ZAMKU KSIĄŻ
Tekst i foto: Magdalena Sakowska
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj