| Źródło: Sanktuarium w Krzeszowie
Święto Światła w Krzeszowie
W niedzielę 18 grudnia, godzinki o Niepokalanym Poczęciu MNP rozpoczną całodzienną adorację Ikony w kaplicy Loretańskiej. O godz. 16:30 w uroczystej procesji zostanie ona przeniesiona do ołtarza głównego, przy którym będzie sprawowana wieczorna Msza Święta o godz. 17.00. Po Eucharystii rozpocznie się "nabożeństwo światła", podczas którego każdy będzie mógł spojrzeć Łaskawej Pani prosto w oczy, ofiarować swoją modlitwę, której widocznym znakiem będzie zapalona świeca. Świece będą oświetlały bazylikę przez cały dzień wspomnienia cudownego odnalezienia. Uroczystość zakończy Apel Maryjny ok godz. 20:00.
Owinięta w płótno ikona została ukryta przez dwóch cystersów pod podłogą zakrystii kościoła podczas najazdu husytów w 1426 roku. Obaj zginęli, ale napastnicy nie odnaleźli obrazu. Minęły wieki. W roku 1622 na Dolnym Śląsku nadal nie było spokojnie. Piąty rok szalała wojna trzydziestoletnia.
Historia odnalezienia opowiadana w opactwie:
Dnia 18 grudnia 1622 r. zimne podmuchy wiatru próbowały przedostać się przez nieszczelne okna zakrystii. Filigranowe płatki śniegu oblepiły tafle szyb i ich ołowiane spojenia, tworząc kunsztowne wzory. Na kamiennej posadzce klęczał młody mnich Matthäus. Pomimo modlitewnej pozycji właśnie realizował drugą część dewizy zakonu – Ora et labora. Mnich przez długie godziny żmudnie naprawiał stare płyty posadzki. Mroki rozświetlał tylko niewielki kaganek, który zakonnik postawił obok siebie, a ciszę przerywał tylko śpiew wiatru za nieszczelnymi oknami. Zabudowania klasztorne zaczął wypełniać spiżowa melodia dzwonu, zwołującego cystersów na wieczorną kompletę.
Matthäus wstał i obrócił się w stronę drzwi wejściowych, wykonanych z matowego, czarnego drewna. W tym momencie zastygł w przerażeniu. Nie miał wątpliwości, że widzi smugę światła padającą na pękniętą posadzkę. Budził w nim trwogę fakt, że smuga nie miała naturalnego źródła - przecież słońce już dawno zaszło. "Światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła" – przypomniał sobie werset z prologu Ewangelii św. Jana. Padł na kolana, unosząc kamienną płytę. Pod nią grube grudy ziemi oblepiały zmurszałą, dębową skrzynię. Niezwykła światłość zgasła, a wieczorną pomrokę znów rozświetlał tylko kaganek.
Zaniepokojony nieobecnością mnicha na komplecie opat Adam przekroczył próg zakrystii. Gdy jego wzrok przyzwyczaił się do mroku, dostrzegł na środku pomieszczenia zakapturzoną postać. Matthäus trzymał w dłoniach bizantyjską ikonę. Oczy Bogurodzicy wpatrzone były w najgłębsze zakamarki jego duszy. Hodegetria - ta która wskazuje. Ta, która prowadzi. Jej dłoń wskazywała na serce i na Chrystusa - dwa bijące źródła łaski.
Dziś to pomieszczenie nie istnieje, wchłonięte przez transept XVIII -wiecznego kościoła. Lecz, kto wie - czy przypadkiem w podziemiach barokowej świątyni mały krzyżyk na piaskowcowym bloku nie wskazuje dawnego miejsca ukrycia Ikony, a gmerk ,,L”, który jest naprzeciw niego, nie oznacza słowa ,,Lux” i nie wykuto go na pamiątkę źródła przedziwnego światła…
Czytaj też:
SANKTUARIUM W KRZESZOWIE - NIEZWYKŁE NOCNE ZWIEDZANIE
TYSIĄCE PIELGRZYMÓW W KRZESZOWIE (FOTO)
SPÓR O LINIĘ KOLEJOWĄ DO KRZESZOWA
KOŚCIÓŁ APOKALIPSY I WAŁBRZYSCY ŚWIĘCI
W NIEDŹWIEDZICY JUŻ WIDAĆ FRESKI - SĄ NIESPODZIANKI!
Opr. Magdalena Sakowska
Foto użyczone: sanktuarium w Krzeszowie
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj