| Źródło: KMP Wałbrzych
Policja Wałbrzych: perfidia oszustów nie zna granic
Parę dni temu do 77-latka, na telefon stacjonarny, zadzwonił mężczyzna. Przedstawił się jako policjant z Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu, poinformował, że dzwoni w sprawie podrobienia dowodów osobistych i spytał, czy mężczyzna wyraża chęć współpracy z policją.
Aby uwiarygodnić swoją historię, mężczyzna kazał 77-latkowi nie rozłączać się, bo to on się rozłączy i wybrać numer 997, aby potwierdzić czy taki funkcjonariusz jest zatrudniony w Komendzie Miejskiej Policji w Wałbrzychu. Mężczyzna wybrał numer alarmowy 997 i w słuchawce usłyszał głos kobiety, która potwierdziła personalia funkcjonariusza i - przełączyła rozmowę do szefa. Była to oczywiście kobieta współpracująca z oszustami. Fałszywy policjant ucieszył się, że 77-latek podejmuje współpracę i poprosił o podanie numeru komórkowego. Niczego więcej nie chciał.
Po pewnym czasie, tym razem na numer komórkowy, zadzwonił ponownie mężczyzna udający policjanta i poprosił starszego pana, aby udał się do banku i wziął maksymalny kredyt (47 000 zł), a pieniądze przekazał kolejnemu funkcjonariuszowi. Przekonywał, że cała akcja prowadzona jest za zgodą dyrekcji banku i kredyt zostanie anulowany. Warunek był tylko jeden. Starszy pan musiał być w stałej łączności z prowadzącym akcję. Dlatego włączona komórka, z nawiązanym z oszustami połączeniem, była cały czas w kieszeni 77-latka. Oszuści słyszeli, z kim i o czym rozmawia starszy pan, jednocześnie głośno instruowali go co do sposobu postępowania.
Mężczyzna poszedł do banku, wziął kredyt, pieniądze przekazał policjantom i praktycznie zapomniał o sprawie. Jednak zaniepokoił go SMS, który otrzymał z banku, przypominający o zbliżającym się terminie wpłaty raty kredytu, Dopiero wtedy zorientował się, że padł ofiarą oszustów...
Dlatego policja przypomina:
Policjanci nie będą kontaktować się w żadnej ważnej sprawie telefonicznie, tylko przyjadą do mieszkania, czy domu. Muszą też przedstawić się i okazać legitymację służbową. Poza tym obecność każdego policjanta w naszym domu możemy potwierdzić u oficera dyżurnego, dzwoniąc pod 997 – jest to numer alarmowy i nie trzeba nawet mieć pieniędzy na koncie, jeżeli mamy telefon „na kartę”.
Poza tym:
- zawsze kierujmy się zasadą " ograniczonego zaufania",
- w przypadku prośby o nagłą pożyczkę poprośmy o osobisty kontakt z osobą podającą się za naszego krewnego, policjanta, inkasenta czy kogoś innego, kto próbuje uwiarygodnić swoje finansowe żądania,
- skontaktujmy się z innymi członkami rodziny w celu zweryfikowania "tragicznej" informacji , która miała być powodem pożyczki,
- pamiętajmy, aby zawsze o swoich podejrzeniach powiadomić policję,
- ostrzegajmy seniorów i mówmy im, co należy robić w takich sytuacjach. Umieśćmy przy telefonie kartki z wyraźnymi napisami. Np. "Babciu, nie rozmawiaj przez telefon o pożyczkach, nikomu nie podawaj swojego adresu, gdy ktoś prosi Cię o pożyczkę, zadzwoń do syna (córki)".
- pamiętajmy, że policjanci nigdy nie proszą o branie kredytów w ramach pomocy w działaniach operacyjnych! Żaden funkcjonariusz nie może też żądać ani przyjmować pieniędzy za prowadzoną sprawę. Nie „zabezpiecza” również pieniędzy przechowywanych w domach czy na koncie bankowym.
- zawsze upewnijmy się, że w prawidłowy sposób rozłączyliśmy rozmowę z naszym rzekomym krewnym, który potrzebuje pomocy. Dopiero, jak będziemy pewni, że rozmowa jest całkowicie zakończona, a w słuchawce słychać poprawny sygnał rozłączenia (najlepiej odczekać jeszcze dla bezpieczeństwa 2- 3 minuty), wtedy można wybrać kolejny numer, na przykład do członka rodziny, a dopiero później na policję.
NALEŻY PAMIĘTAĆ, BY POD ŻADNYM POZOREM NIE PRZEKAZYWAĆ PIENIĘDZY OSOBOM, KTÓRYCH NIE ZNAMY OSOBIŚCIE I NIE WPUSZCZAĆ ICH DO MIESZKANIA!
We wszystkich podejrzanych czy wątpliwych sytuacjach należy niezwłocznie skontaktować się z policją, dzwoniąc pod numer alarmowy 997 lub 112, jak i przekazać swoje uwagi i spostrzeżenia swojemu dzielnicowemu.
Opr. Magdalena Sakowska
Foto: ilustracyjne
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj