| Źródło: Fundacja Wałbrzych 2000
Dolnośląscy garncarze
W XVI w. w każdym dużym mieście miało swoje warsztaty przynajmniej kilkunastu garncarzy. Obecnie, spotkać rzemieślnika, który utrzymuje się z gliny, nie jest łatwo. Swoją działalność prowadzę od 2007 r., kilkukrotnie zastanawiałam się nad jej zawieszeniem. Dalekowschodnie firmy narzucają ceny, które często są niższe niż koszt samego materiału – komentuje Magdalena Sienicka, prowadząca w Dziećmorowicach Pracownię Ceramiki Artystycznej „Szamotnia”. Pasja do gliny jednak zwyciężyła.
Garncarska szkoła
Wiedzę zdobywają metodą prób i błędów. Odbywają kursy, studia na ASP, uczą się zawodu w zakładach rzemieślniczych uzyskując Świadectwo Czeladnicze, uczestniczą w plenerach ceramicznych, gdzie spotykają się z innymi rzemieślnikami, wymieniając branżowym doświadczeniem. Niesamowite jest, gdy z szarej bryłki gliny wychodzi piękny produkt wykonany własnymi rękoma – opowiada Joanna Wieczorkiewicz z pracowni „Artlantyda”, którą prowadzi od 7 lat w Świętej Katarzynie.
Ale moja przygoda z ceramiką zaczęła się dzięki mojej mamie. Początkowo robiłyśmy biżuterię, razem filcowałyśmy i pierwsze spotkanie z gliną zadecydowało o wyborze dalszej drogi artystycznej – dodaje ceramiczka.
Jak powstaje ceramika?
Proces wytwarzania produktów ceramicznych jest długi i skomplikowany, a na efekt ostateczny wpływa wiele czynników. Lepienie samego wyrobu zwykle trwa krótko, następnie jest szlifowanie, zdobienie, suszenie i wypalanie w temperaturze 900–1100 stopni C, które trwa kilka godzin, potem szkliwienie i suszenie. Dla ceramików najważniejszą umiejętnością jest proces wypalania. Nawet ci najbardziej doświadczeni nigdy nie mają pewności, jak będzie wyglądał finalny produkt. Na pewno jednak będzie unikalny.
Czy warto zostać garncarzem?
Każdy z ceramików odnalazł własną niszę i pomysł na siebie. Magdalena Sienicka odnajduje się w odtwórstwie ceramiki średniowiecznej. Joanna Wieczorkiewicz skutecznie buduje swoją markę za granicą, na amerykańskiej platformie Etsy.com, zwiększając przy tym grupę odbiorców. Chwałowiccy rzemieślnicy z pracowni ceramicznej Tutubi od początku swojej działalności dużą uwagę przywiązują do obecności w środowisku lokalnym. Prowadzą warsztaty ceramiczne dla dzieci, wspierają wydarzenia odbywające się na terenie gminy, uczestniczą w lokalnych jarmarkach itp.– Dzięki działaniom charytatywnym, biegom, na które przygotowywaliśmy ceramiczne medale dla uczestników czy innym wydarzeniom organizowanym w regionie zyskaliśmy renomę, jesteśmy rozpoznawalni wśród mieszkańców, zapraszani na jarmarki, festyny, warsztaty, co bezpośrednio przekłada się na nasze dochody – przyznają ceramicy z Tutubi.
Garncarze dostrzegają w Dolnoślązakach coraz większe zainteresowanie designem i poszukiwanie nietuzinkowych, artystycznych przedmiotów z duszą. Rzemieślników w ich działaniach wspiera Samorząd Województwa Dolnośląskiego.
– Wypracowanie nowoczesnego modelu rzemiosła, przy zachowaniu szacunku dla tradycji jest koniecznością – podkreśla Iwona Krawczyk, Wicemarszałek Województwa, inicjatorka programu wsparcia rzemiosła na Dolnym Śląsku.
Polecamy też:
Z ETATU DO WARSZTATU
WARZY SIĘ TWÓJ NOWY LOS
Zdjęcia:
Magdalena Sienicka – gancarstwo.jpg, Szamotnia_wazony.jpg, Szamotnia_waza.jpg - Fot. Magdalena Zywar, Magdalena Siennicka;
Joanna Wieczorkiewicz - Artlantyda.jpg, Artlantyda Miska.jpg - Fot. archiwum własne;
Warsztat Tutubi.jpg, Tutubi_2.jpg, Tutubi_3.jpg - Fot. archiwum własne.
Materiał przygotowany w ramach projektu #RzemiosłoNoweRozdanie realizowanego przez Fundację Wałbrzych 2000 na zlecenie Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj