Co wiemy o muflonach? (ZDJĘCIA)
Książęce kierdle
Jeżeli jeszcze nie wiemy, co to są ślimy, to warto zapamiętać, że tak w gwarze łowieckiej nazywają się okazałe rogi naszego symbolu. Ślimy mają oczywiście wyłącznie tryki, czyli samce (jeśli zdarzy się samica z rogami, te na ogół są krótkie). Samica muflona nazywana jest skromnie owcą, a grupa muflonów to kierdel. Te urodziwe zwierzęta trafiły w Sudety, a dokładniej w Góry Bardzkie prosto z Korsyki i Sardynii w 1902 roku. Pierwsza zima w Sudetach zapewne zrobiła na nich wstrząsające wrażenie, ale przetrwały, rozmnożyły się i teraz są w wielu regionach – w Karkonoszach, w Górach Kaczawskich, Wałbrzyskich, a stada przychodzące z Czech skolonizowały Góry Kamienne. Widuje się je w Jedlinie-Zdroju, Głuszycy, Łomnicy, zaglądają do ogródków w Rybnicy Leśnej.
Nasze stado, bytujące w Książańskim Parku Krajobrazowym, zawdzięczamy prawdopodobnie książętom von Pless, którzy mogli je tu sprowadzić jakieś 100 lat temu. Być może początkowo przebywały na ograniczonym terenie, ale w końcu znalazły się na wolności i czują się u nas jak w domu. – Charakterystyczną cechą samców jest jasna łata na grzbiecie, nazywana przez myśliwych siodłem. Szczególnie dobrze widać ją zimą, bo robi się biała i kontrastuje z prawie czarną sierścią na karku. U samic z wiekiem też pojawia się jaśniejsza sierść w tym miejscu, ale mniej rzuca się w oczy – mówi Krzysztof Żarkowski, przyrodnik i fotograf przyrody.
Mają wielu wrogów, nawet geny
Kierdle zimą robią się bardzo liczne, Krzysztof Żarkowski naliczył prawie 100 osobników w stadzie przemieszczającym się między Książem a terenami gminy Stare Bogaczowice. Ponieważ nasza grupa raczej nie ma styczności z innymi, jest narażona na tak zwany chów wsobny, czyli zbyt bliskie pokrewieństwo samca i samicy, stąd występuje u nich dziedziczna wada rogów. – Ślimy wyrastają im w pałąk, którym następnie zwierzę może się kaleczyć na wysokości kłębu, co może przypłacić stanem zapalnym, a nawet życiem. Pamiętam, że myśliwi mieli plany, żeby odstrzelić część tych samców i na ich miejsce sprowadzić inne z Karpat lub z Austrii, gdzie muflony mają inne geny – mówi Krzysztof Żarkowski.
Nie tylko myśliwi patrzą na muflony łakomym okiem. Także kłusownicy, bo czasem łapią się one we wnyki, ale, jak mówi przyrodnik, na nasze stado czyhają też watahy większych i mniejszych psów, które atakują po zmroku, zabijając je, kalecząc, rozpraszając kierdel, który rozbiega się na mniejsze grupki.
– Muflon nie potrafi szybko uciekać, jak sarna. Rano widać pobojowisko, ślady krwi na śniegu, nie jest to przyjemny widok. Robię zdjęcia tym psom i zamierzam udokumentować to zjawisko, skoro nikt nie zamierza się zająć tym tematem. Jeśli wilki przyjdą tu ze strony czeskiej, muflony będą miały kolejnego groźnego wroga. Już prawdopodobnie z powodu wilków w Górach Kamiennych widziano daniele, których tam wcześniej nie było, a z terenów Broumova przenoszą się obce stada muflonów – tłumaczy przyrodnik.
Wychodzą na pola
Muflony mają słaby wzrok i węch, za to świetny słuch. Kierdel prowadzi doświadczona samica, tak zwana przodownica, która słysząc podejrzany dźwięk wydaje charakterystyczny świst-syk, ostrzegając w ten sposób stado. Inne muflony powtarzają go i kierdel rzuca się do ucieczki. Sarny boją się muflonów, bo te są silniejsze i na ogół przeganiają je z pastwisk. Ciekawe są walki tryków w okresie godowym – te ciche zazwyczaj zwierzęta robią wtedy huk na cały las, odchodząc od siebie na odległość 5-10 metrów i rzucając się na siebie, żeby zderzyć się ślimami. Po kilku takich wymianach ciosów słabszy samiec kapituluje.
– W okresie letnim tryki trzymają się razem w małych stadach, tylko te największe żyją samotnie. Stado książańskie może w sumie liczyć około 120 sztuk, to stały poziom od lat 80-tych, odkąd je obserwuję. Niektóre w zimie nigdy nie opuszczają matecznika, czyli książańskiego lasu. Inne wychodzą i tu pojawia się problem, bo chętnie żerują na oziminie, zwłaszcza, kiedy zima jest ostra i siano z paśnika raczej ich nie odciągnie. Rolnicy mogą się ubiegać o odszkodowania od Lasów Państwowych, ale tak jest z dzikim zwierzęciem - jeśli się godzimy, żeby było, chcemy je mieć, to jesteśmy gotowi ponosić koszty, bo ono musi jeść i próbuje jakoś dawać sobie radę. One z nami też łatwo nie mają, bywają ludzie, którzy ganiają je na quadach – mówi Krzysztof Żarkowski.
Też będziemy je mogli zobaczyć z bliska
Tak, czy owak, miejsce muflonów nie jest między ludźmi i dlatego w żadnym razie nie należy ich dokarmiać w pobliżu domostw, a ogródek czy śmietnik lepiej zabezpieczyć, żeby nie mogły do nich zaglądać, bo będą powracać regularnie i robić szkody. Przenieść się nie przeniosą, bo większość czasu muszą spędzać na skalistym podłożu – tylko tak ścierają im się racice.
Jedno trzeba tym zwierzętom przyznać, mają niewątpliwy urok osobisty. – Zwłaszcza oczy są ciekawe. Kiedy byłem pod siatką maskującą, podchodziły nawet na kilka metrów. Oczywiście, jeśli ktoś myśli o fotografowaniu muflonów, musi się postarać o długi teleobiektyw, bo podstawą fotografowania dzikich zwierząt jest to, żeby ich nie niepokoić. Ja robię zdjęcia z odległości nawet 300-400 metrów i one nie wiedzą, że są fotografowane. Czasem idą w moim kierunku, wtedy mogę zrobić serię zdjęć – zdradza tajniki warsztatu Krzysztof Żarkowski.
Jak mówi fotograf, z wykonywanych obecnie zdjęć jesienią tego roku chce przygotować wystawę i wydawnictwo, żeby popularyzować wśród wałbrzyszan i okolicznych mieszkańców te ciekawe zwierzęta. – Chcę pokazać, czym one są, dlaczego tu są, co robią. Mając wiedzę praktyczną, pomyślałem, że fajnie byłoby podzielić się nią w jakiejś formie, bo wiedza na temat muflonów bywa raczej dość enigmatyczna, albo żadna. Myślę też o bardziej impresyjnym sposobie ich pokazywania, jako części naszego krajobrazu. Muflony w kompilacjach z Trójgarbem czy widokami Parku Książańskiego to są najważniejsze kadry i teraz na nie właśnie poluję – zapowiada Krzysztof Żarkowski.
Czytaj też:
BĘDĄ PRZYLATYWAĆ, JEŚLI JE UGOŚCIMY
KOLEJNE ZAJĄCE ZAMIESZKAŁY W NASZYCH LASACH
WAŁBRZYCH REGION/GOLIŃSK - MYŚLIWI OKO W OKO Z WILKAMI
TO PEWNE - WILKI ZAMIESZKAŁY W OKOLICACH WAŁBRZYCHA (ZDJĘCIA)
DZIKI RZĄDZĄ W WAŁBRZYCHU?
WAŁBRZYCH NOCĄ TO PRAWDZIWA MIEJSKA DŻUNGLA
JAK REAGOWAĆ NA POTRĄCONE ZWIERZĘ?
Magdalena Sakowska
Foto użyczone: Krzysztof Żarkowski
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj