Barbórka 2016: Spotkanie dzieci z górnikami - i pamięć (ZDJĘCIA)
Na powierzchni wesoło...
Młodzi uczestnicy mogli śpiewać górnicze piosenki, poznali historię patronki górników, wałbrzyską legendę o lisie „pierwszym górniku”, dzieje kopalni Thorez/Julia, dowiedzieli się kim jest gwarek i z czego składa się górnicze godło, poznali legendę o Skarbku. Czterech chłopców zostało pasowanych na gwarków szpadą i musiało przeskoczyć przez skórę.
Dzieci i młodzież dowiedzieli się między innymi, że na Biesiadzie Górniczej panują ścisłe zasady, a szacowne gremium, które je ustala, może ukarać na przykład zakuciem w dyby, albo odebraniem kubka. Wolno na przykład pić tylko sok, a spożywanie innych, słodzonych i barwionych napojów, których tu nie będziemy reklamować, jest wbrew regulaminowi. A jeśli komuś zadzwoni telefon komórkowy, zostanie on odebrany i wrzucony do czegoś, co rymuje się z „rozpacza”...
- Taka biesiada z dziećmi cieszy, to, że są młodzi ludzie, którzy interesują się naszymi sprawami. Górnictwo znają przecież głównie z internetu i mediów. Chciałbym, żeby wiedzieli, że my, jako brać górnicza, stanowimy jedną całość, nie jest ważne wyznanie czy poglądy, gdy w kopalni trzeba udzielić pomocy – mówi Jerzy Łuczak, który pierwszy raz pod ziemię zjechał 9 maja 1967 roku, a pracę w kopalni zakończył wraz z rozwiązaniem Przedsiębiorstwa Robót Górniczych w 1994 roku. Jaki był ten pierwszy dzień pod ziemią? - Pierwsze wrażenie było straszne, ale potem wszystko stało się chlebem codziennym. Trzeba było zapewnić utrzymanie rodzinie, mam dwie córki.
...pod ziemią niebezpiecznie
Jerzy Łuczak był świadkiem przerażających chwil i dobrze wie, jak ryzykowna jest praca górników, którzy większości ludzi na powierzchni kojarzą się z paradami, fanfarami i charakterystycznymi strojami. – Byłem świadkiem, jak koledze w kopalni „Wałbrzych” wyrwało rękę z barku. Wyjmował deskę z taśmociągu i wciągnęła go maszyna. Miał szczęście, przeżył. Drugiego kolegę na tej samej kopalni przebiło drewno i zginął. Widziałem dużo wypadków śmiertelnych, brałem udział w akcji po wybuchu metanu w kopalni na Węgrzech i widziałem kolegów tak poparzonych, że ubranie wtopiło im się w ciało. Mnie się udało, bo nie byłem połamany, nie miałem chorób zawodowych, więc cieszę się życiem i tym, że dzisiaj jestem tu z bracią górniczą i młodzieżą – mówi Jerzy Łuczak.
Jak dodaje emerytowany górnik, także maszyny stojące dziś na terenie Starej Kopalni jako muzealne eksponaty były świadkami dramatycznych wydarzeń. – Kiedyś, w latach 80-tych, wyjechałem na wakacje w Bieszczady i następnego dnia się dowiedziałem, że tu, w tej kopalni, zginęło pięciu górników od wyrzutu dwutlenku węgla, który też jest bardzo groźny i może poparzyć. Tą ładowarką ŁBS mocnowysypową usuwaliśmy potem z kolegą masy powyrzutowe.
Świętą Barbarę najładniej narysowali uczniowie ze szkoły nr 37, drugie miejsce zajęli podopieczni szkoły nr 10, a trzecie dzieci ze szkoły nr 6. Dziś i jutro dalszy ciąg licznych górniczych atrakcji, które będziemy przedstawiać na bieżąco.
Czytaj też:
WAŁBRZYCH UCZCI PAMIĘĆ GÓRNIKÓW Z RUDNEJ
FESTIWAL GÓRNICZYCH TRADYCJI BARBÓRKA 2016; DLA KAŻDEGO COŚ GÓRNICZEGO
Tekst i foto: Magdalena Sakowska
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj