Wałbrzych: NBA zawitało pod Chełmiec (FOTO)
Kto za tym stał?
Aleksander Mrozik – 32 lata, inicjator HoopLife, organizacji tworzącej campy koszykarskie, mające na celu podnosić umiejętności uczestników, ukończył Community Christian School w USA, w stanie Georgia, absolwent amerykańskiej uczelni Youngstown State (stan Ohio) z 2010 roku, jeszcze w tym samym roku rozegrał kilkanaście meczów dla pierwszoligowego Górnika Wałbrzych.
Donnie Arey – trener na klinikach szkoleniowych NBA oraz Orlando Magic, szkoleniowiec na campach „Szkoły Latania Michaela Jordana”, trener asystujący w programie NBA Cares w „Białym Domu”, gdzie współpracował z prezydentem Barackiem Obamą. Prowadził obozy koszykarskie w ponad dwudziestu krajach na całym świecie.
Oczywiście impreza nie mogła by się odbyć bez zaangażowania naszego wałbrzyskiego koszykarskiego Górnika, który odpowiadał za jej organizację. Warto podkreślić, że nie wszystkie aplikujące miasta uzyskały akceptację na przeprowadzenie campu. Duże podziękowania należą się również gminie Wałbrzych, która po raz kolejny pokazała, że zależy jej na rozwoju sportów drużynowych wśród młodzieży i zdecydowała się finansowo wesprzeć to przedsięwzięcie.
Kto pomagał?
Trenerami pomocniczymi byli związani z wałbrzyskim Górnikiem Arkadiusz Chlebda, Marcin Ewiak, Ewa Smaglińska, Paweł Domoradzki, Rafał Glapiński oraz współpracujący z AZS Politechniką Opolską Wojciech Simm.
Kto trenował?
Chłopcy i dziewczynki w wieku od 7 do 20 lat, którzy zgłosili chęć odpłatnego udziału w campie. Większość z nich na co dzień trenuje w klubach tj. choćby Górnik Wałbrzych, Sudety Jelenia Góra, WKK Wrocław, Śląsk Wrocław i Gimbasket Wrocław. Najwięcej, rzecz jasna, było przedstawicieli klubu z Wałbrzycha, reprezentowanego przez najmłodszych koszykarzy aż po juniorów.
Jako ciekawostkę warto odnotować, że z wizytą w Aqua Zdroju zjawił się także 21-letni Dawid Kołkowski, wychowanek Górnika oraz zawodnik grup młodzieżowych Śląska Wrocław, z którym zdobył brązowy medal mistrzostw Polski U-16 w 2012 roku. Obecnie przebywa na stypendium w Charlotte, w USA, gdzie występuje w uczelnianej lidze koszykówki spod znaku NJCAA.
Co się działo?
Hej, hej, tu NBA! W wałbrzyskim Aqua Zdroju zjawiło się mnóstwo młodych koszykarzy i koszykarek, którzy pragną rozwijać swoje boiskowe umiejętności. Trening pod okiem Donniego Areya oraz Aleksa Mrozika trwał pięć godzin i był przedzielony przerwą obiadową. W planie treningu znalazło się wiele różnych aspektów gry w basket.
W pierwszej fazie treningu szkoleniowcy zaprezentowali sposoby na poprawę panowania nad piłką. Uczestnicy obozu kozłowali między nogami, za plecami oraz odbijając piłkę od parkietu starali się minąć rywala z pary (tzw. crossover). Zadaniom mającym na celu poprawę techniki kozłowania towarzyszyły kary. Każda strata piłki oznaczała dwie pompki.
Pomiędzy kolejnymi ćwiczeniami trenerzy zabierali głos:
„Wyobraźcie sobie, że tam gdzieś na trybunach siedzi Lebron James (jeden z najlepszych koszykarzy świata, trzykrotny mistrz NBA – przyp. red.) Widząc wykonywane przez was ćwiczenia, na pewno chciałby zejść na dół i trenować z wami, bo właśnie takie powtórzenia sprawiają, że najlepsi wciąż muszą obawiać się, że ktoś zajmie ich miejsce” – motywował do pracy młodzież Aleks Mrozik.
Z kolei trener Arey zebrał uczestników w grupie i zdradził swój sekret koszykówki: „Rolą zawodnika jest motywować trenera, nie odwrotnie”.
Amerykanin podkreślał, jak wielkie znaczenie w koszykówce ma koncentracja. W jednym z ćwiczeń zawodnicy mieli za zadanie klasnąć za każdym razem, gdy wyrzucona przez Donniego piłka uderzyła o parkiet. Na tych, którzy dali się oszukać, czekały karne pompki.
Po przerwie obiadowej w krótkiej grze 1 na 1 zmierzyli się Mrozik i Kołkowski. W pojedynku dwóch byłych graczy Górnika, minimalnie lepszy okazał się ten drugi. Po grze ktoś zapytał Mrozika, czy wiele zmieniło się w Wałbrzychu od czasu jego pobytu w naszym klubie przed siedmioma laty. Organizator campów zdecydowanie stwierdził, że miasto zmieniło się na lepsze:
„Największą poprawę widzę w jakości dróg. Kiedyś wracając z Wałbrzycha do Lublina musiałem wymieniać w aucie całe zawieszenie, takie były dziury. Teraz jest zdecydowanie lepiej”.
W kolejnej części Mrozik poprowadził wykład motywacyjny (o tym w następnym wpisie). Wtórował mu Arey, twierdząc, że trener koszykówki pragnie w swoich szeregach posiadać liderów w różnych kategoriach boiskowych. W tym miejscu Amerykanin powiedział, że koszykówka może być nie tylko realizacją pasji, ale i miejscem znalezienia przyjaciół, przytaczając historię legendy NBA lat 90., Patricka Ewinga. Obecny szkoleniowiec uniwersytetu Georgetown, a w przeszłości lider New York Knicks przyznał, że w młodości był nieśmiały, a koszykówka była dla niego sposobem na powiększenie grona znajomych.
Arey: „Moją definicją koszykówki jest zaufanie. Jeżeli ja podam Tobie piłkę, to wiem, że gdy później będę w dobrej pozycji do rzutu, to otrzymam podanie od Ciebie.”
Basket oczami Amerykanina nie opiera się na indywidualnych popisach, a na zespołowości, komunikacji oraz cechach przywódczych. Największy nacisk kładł na podania, na których opierało się sporo ćwiczeń. W najbardziej kreatywnym i efektownym ćwiczeniu Arey podzielił uczestników na trzy grupy według wieku. Kilka czteroosobowych zespołów w każdej z grup rywalizowało do dwóch zdobytych punktów, wykonując tylko jeden kozioł, a swoje akcje budując na podaniach. Te ćwiczenie miało nie tylko przyśpieszyć grę, podkreślić zespołowość i pokazać istotę dzielenia się piłką, ale także zwiększyć pole widzenia gry. Temu ostatniemu pomogli zawodnicy pozostałych zespołów. Ustawieni na liniach końcowych byli uczestnikiem gry, bo mogli łapać piłkę i podawać do zawodników będących w czynnej grze.
Zdaniem Donniego, te 45-minutowe ćwiczenie demonstrowało jak szybką grą jest koszykówka, jak mocno jest nastawiona na akcję i reakcję oraz dowodem, że każdy członek drużyny jest wartościowym elementem boiskowej układanki. Bieganie, podawanie, łapanie piłki – to podstawy tego sportu. Zdobywanie punktów pozostało w cieniu. Gdy zawodnicy oddawali dużo rzutów z dystansu, nie korzystając z możliwości dzielenia się piłką, zajęcia zostały przerwane, a stojący na dalekim dystansie Arey stwierdził:
„Jeżeli nie jesteś Stephenem Currym (rekordzista NBA pod względem liczby celnych rzutów za 3 w jednym sezonie – przyp. red.), to nie rzucaj z tego miejsca”.
Podania kojarzą się głównie z rozgrywającymi. Ci, według Areya, powinni spoglądać na wydarzenia na parkiecie kompleksowo: „Rozgrywający nie powinien dbać o zdobycz punktową, jego celem powinny być zwycięstwa”.
Zajęcia z kozłem w roli głównej powróciły w kolejnym ćwiczeniu. Dobrani w pary adepci kozłowali przez 15 sekund z piłką przed sobą, między nogami oraz z tyłu. Ten, który w ciągu piętnastu minut odbił piłkę mniej razy, wykonywał karne pompki. Później już wszyscy zainteresowani kozłowali z pozycji do wykonywania pompek, podtrzymując się jedną ręką. Ogromną wolę walki pokazała najlepsza w tej konkurencji Patrycja Trynkiewicz, która występowała w grupach młodzieżowych Górnika.
Ostatnim etapem obozu był odstawiany wcześniej na boczny tor trening rzutowy. Po serii podań podzieleni na grupy zawodnicy oddawali rzuty z wyskoku, z półdystansu (tzw. pull-up jumpers).
Na koniec imprezy Donnie Arey wybrał najlepiej jego zdaniem pracującego podczas obozu zawodnika. Wybór padł na 17-letniego Maćka Szymańskiego, na co dzień gracza juniorów oraz trzecioligowych rezerw Górnika Wałbrzych. Nagrodą dla skrzydłowego rodem z Jeleniej Góry było zaproszenie na letni, dziesięciodniowy obóz szkoleniowy HoopLife w Lublinie.
Gdzie jadą teraz?
Za HoopLife zajęcia w Pruszkowie oraz Katowicach. Teraz duet Arey-Mrozik przenosi się do Krakowa, a w kolejnych pięciu dniach zagości w Toruniu, Trójmieście, Ostrowie Mazowieckim, Kielcach i Piasecznie.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj