Polska-Czechy. W pogoni za dobrym wynikiem
12 września 2015 roku mógł być przełomową w ostatnich latach datą dla polskiej koszykówki. Polska remisuje z Hiszpanią 55:55 po trzydziestu minutach meczu 1/8 finału Eurobasketu. Z tą wszechmocną Hiszpanią, wciąż w składzie mającą graczy z pokolenia mistrzów świata i Europy, wicemistrzów olimpijskich. Polska się nie boi, stawia się mocarzom. W ostatniej kwarcie rywale jednak odjechali, legendarny Pau Gasol trafiał z każdej pozycji, zdobył 30 punktów, niemal w pojedynkę doprowadzając podstarzałą, wydawałoby się wypaloną Hiszpanię, do ćwierćfinału. A potem dalej – do złotego medalu. Tak... Polska przegrała w 1/8 finału 66:80, ale z nie byle kim, późniejszym mistrzem Europy 2015.
Nikt już nie pamiętał o blamażu sprzed dwóch lat, gdzie fatalnie grająca reprezentacja pod wodzą Dirka Bauermanna zakończyła turniej finałowy na dwudziestym pierwszym miejscu. To właśnie we francuskim Lille, we wrześniu 2015 roku kadra Mike’a Taylora była blisko ćwierćfinału Mistrzostw Europy, blisko uwolnienia się ze wspomnień o mitycznej kadrze z 1997 roku, siódmej na Starym Kontynencie.
We francuskich mistrzostwach nasi ostatecznie zajęli 11. miejsce na 24 ekipy, wygrali trzy z sześciu meczów, dając nadzieję na lepsze jutro polskiego basketu. W grupie pokonaliśmy Bośnię i Hercegowinę, Rosję oraz Finlandię, ale przegraliśmy minimalnie z Izraelem i równie nieznacznie z bardzo silną Francją, późniejszym brązowym medalistą. Adam Waczyński był czołowym strzelcem turnieju, Mateusz Ponitka wschodzącą gwiazdą zespołu, a Marcin Gortat ważnym ogniwem pod koszem.
Mamy 2017 rok, Gortata nie ma już w kadrze, ale jest w mediach, gdzie nie zostawia suchej nitki na Polskim Związku Koszykówki. Za „Przeglądem Sportowym”:
- Prezes związku do zapoznania się z aktywnościami PZKosz zaprasza na jego stronę internetową. No ludzie! To ma być dbanie o wizerunek, to ma być troska o popularyzację koszykówki w naszym kraju? Jeśli miałbym powiedzieć, co mi się nie podoba, to musiałbym powiedzieć, że chyba wszystko...
Do kolejnego Eurobasketu Polska awansowała z eliminacji. W biało-czerwonym obozie o sile zespołu stanowią niemal ci sami gracze, co we Francji. Nie ma już Gortata, ale jest Waczyński, który wygrał Eurocup z hiszpańską Malagą i w nowym sezonie zagra w elitarnej Eurolidze. Jest też Ponitka, który dotarł z turecką Karsiyaką do ćwierćfinału Ligi Mistrzów FIBA i jest rozchwytywany na rynku transferowym, bo zainteresowanie dynamicznym 24-latkiem wyrażają topowe na kontynencie kluby, tj. hiszpańska Baskonia z Euroligi, czy Iberostar Teneryfa, zwycięzca Ligi Mistrzów. Pod koszem mamy Damiana Kuliga, z tureckim Banvitem dotarł do finału Ligi Mistrzów, gdzie zatrzymała jego i kolegów wspomniana Teneryfa. Kolejny rok kadrze ma pomagać rozgrywający z USA, A.J. Slaughter, aktualny wicemistrz Francji ze Strasbourgiem (od nowego sezonu będzie grał we francuskim ASVEL Villeurbanne Lyon). W Wałbrzychu nie zobaczymy leczących urazy Macieja Lampe i Przemysława Karnowskiego, ale obaj po wyzdrowieniu będą ważnymi elementami układanki Taylora.
To jednak nie koniec, bo spory potencjał drzemie w obwodowym Michale Michalaku, który właśnie przeniósł się do ligi hiszpańskiej, do szczęśliwie utrzymanej w elicie Tecnyconty Zaragoza. Do tego dochodzą grający także w Hiszpanii Tomasz Gielo, we Francji Aaron Cel i Olek Czyż z ligi włoskiej. Wciąż przydatni w kadrze powinni też być mistrzowie Polski, Łukasz Koszarek i Przemysław Zamojski.
Polska kadra dawno nie była tak silna. Jest o tym przekonany polskikosz.pl:
- Trudno nie czekać na Eurobasket. Po kompromitacji w 2013 roku na Słowenii reprezentacja robi postępy z roku na rok, wygrywa więcej meczów, zalicza mniej wpadek – tegoroczny turniej to doskonała szansa na naprawdę znaczący wynik. No bo kiedy, jak nie teraz? Mike Taylor rozpocznie niebawem czwarty sezon pracy z kadrą, mamy w końcu kontynuację pracy, trzon zespołu, znany system gry. Mamy dobrą atmosferę w drużynie i wokół niej – co podkreślają wszyscy koszykarze i trenerzy. Mamy wreszcie skład, w którym nie ma dziur.
Mimo sporej dawki optymizmu przed Eurobasketem pewne jest, że łatwo nie będzie. Nasi trafili bowiem do trudnej grupy. Zacznijmy od Finlandii. Gospodarz grupy, kraj zakochany w koszykówce. Naszych czeka w zimnej Finlandii prawdziwe piekło na trybunach, bo o tym, że Fini licznie wspierają reprezentację udowodnili na ostatnich Mistrzostwach Świata, zjawiając się w Bilbao w liczbie...kilku tysięcy.
Teemu Rannikko z kadry Finlandii, w wypowiedzi dla polskiego reportera, Karola Śliwy, podczas MŚ 2014:
- Bodaj w 2007 roku awansowaliśmy z dywizji B. Pamiętam, kiedy musieliśmy bić się z takimi krajami jak Islandia czy Luksemburg a na nasze mecze przychodziła garstka fanów. A zobacz co się dzieje teraz. Rok temu na Mistrzostwach Europy na Słowenię pojechało koło 3000 naszych fanów. Podobało im się. Opowiadali o tym swoim znajomym, ludzie nabrali chęci, żeby nas oglądać
Wygraliśmy z nimi w 2015 roku, ale 9. zespołu Eurobasketu 2013 nie można lekceważyć. Ekipa „Wilków” ma bowiem centra z Chicago Bulls, wybranego niedawno z wysokim numerem w drafcie Lauri Markkanena.
Zagramy też z Grecją, która zapomniała już o drobnym kryzysie sprzed kilku lat. Piąta drużyna ostatnich ME ma w składzie gwiazdę NBA, Giannisa Antetokounmpo z Milwaukee Bucks, zwycięzcę Euroligi z Fenerbahce, Kostasa Sloukasa oraz legendy europejskiej koszykówki, weteranów Boroussisa i Printezisa. Do tego kadra Grecji U-20 to świeżo upieczeni mistrzowie Europy.
To nie koniec, bo na Polaków czeka też Francja, broniąca brązowego medalu, którą jednak byliśmy blisko ograć dwa lata temu, na jej terenie. W starciu ze Słowenią, piątym zespołem ME 2013 i czwartym ME 2009, też nie będziemy faworytami. Co innego w rywalizacji z Islandią, dla której Eurobasket dwa lata temu był debiutem w turnieju finałowym (przegrali wszystkie pięć grupowych meczów).
Do dalszej fazy wejdą cztery najlepsze ekipy. Mocno sceptyczny przed turniejem jest Marcin Gortat, komentując szanse kadry, ale doceniając także pracę trenera Taylora w niedawnej rozmowie z „PS”:
- Osiągnął najlepszy ze wszystkich trenerów bilans z kadrą w ostatnich latach. Co nie zmienia faktu, że reprezentacja, jaką mamy, wcale nie daje gwarancji tego, że wygramy w ME z kimś więcej niż z Islandią. Nie podcinam nikomu skrzydeł, nie dołuję chłopaków, bo to moi koledzy. Będę za kadrę ściskał kciuki, ale popatrzcie na skład Grecji, Francji, na to, kto zagra u Słoweńców, bo nawet Finlandia ma gościa, który wszedł do NBA w pierwszej rundzie draftu! O zwycięstwo nad nimi będzie mega, megatrudno. I nawet jeśli się nie uda, to będę bronił trenera i chłopaków przed internetowymi atakami. To nie ich wina, że koszykówka w Polsce jest taka jaka jest.
Sytuacja polskiej koszykówki, jak i grupa na Eurobaskecie w Helsinkach są trudne, ale kadrę mamy najsolidniejszą od lat. I to bez Gortata. Początek zmagań w ME 31 sierpnia. Natomiast pierwszy mecz sparingowy zespołu Mike’a Taylora już 28 lipca, z Czechami w Aqua Zdroju (godz. 20).
Czytaj także:
SKŁAD POLSKIEJ KADRY NA ZGRUPOWANIE W WAŁBRZYCHU
POMIĘDZY RUMCAJSEM A KRECIKIEM JEST PARKIET - O REPREZENTACJI CZECH
LAMPE I KARNOWSKI PÓŹNIEJ?
Foto: koszkadra.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj