Tydzień jak z komiksu - popołudnie z Joanną Karpowicz (FOTO)
Autorka rozpoczęła spotkanie od wspomnienia nagrodzonej Nike powieści Joanny Bator „Ciemno, prawie noc” i jej związków z Biblioteką pod Atlantami. Wyraziła radość, że wkrótce powstanie ekranizacja, a filmowcy pojawili się już w okolicach Wałbrzycha. Oprócz tego Joanna Karpowicz:
- mówiła o Anubisie, jako o ważnym motywie jej malarskiej twórczości, odkąd zmarł jej ojciec;
- jest przeciwniczką tezy, że istnieje coś takiego jak natchnienie;
- w pracowni ma nieporządek i kota. Kot jest wszędzie, pewnego dnia wygryzie ją chyba z biznesu, jego futro też jest wszędzie i Joanna Karpowicz sądzi, że chyba wszyscy jej klienci dostali DNA jej kota. Jego ulubionym miejscem jest pojemnik wyciągnięty z lodówki.
- tworzy komiksy poświęcone trudnej tematyce przemocy domowej;
- była fanką wielu różnych autorów komiksów i dziś dziwnie się czuje, kiedy przychodzą po autograf;
- jej pierwszy komiks to kryminał tylko dla dorosłych - „Szminka” z 2003 roku;
- a drugi to „Jutro będzie futro” – bohaterami są zwierzęta i ich emancypacja oraz reakcja ludzi, a narratorem jest pies autorki;
- uważa, że komiksy to ryzykowny pomysł na życie i dorabia jako malarka oraz ilustratorka, żeby życie stało stabilnie na trzech nogach;
- w 2012 roku wróciła do komiksu „Pocztówkami z Białegostoku” – efekt 2 tygodni spędzonych w świecie esperanto i w akademiku studentów mających właśnie Juwenalia;
- czuła się poruszona przez dzieje białostockiej dzielnicy, odchodzącego świata małych domków palonych na zlecenie deweloperów;
- wychowała się w pracowni Olgi Boznańskiej, w świecie malarzy i artystów;
- nad „Kwaśnym jabłkiem” siedziała po kilkanaście godzin dziennie przez 3 miesiące, nad jednym z innych komiksów 3 lata, ale nie bez przerwy;
- zdziwiła się, że to „Anastazja”, a nie jej prace malarskie ma się pojawić na wystawie Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie.
Tak dobiegł końca tydzień z komiksem organizowany przez Bibliotekę pod Atlantami.
Czytaj też:
TYDZIEŃ JAK Z KOMIKSU TRWA (FOTO)
Tekst i foto: Magdalena Sakowska
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj