Wałbrzyski instruktor: Każdego można nauczyć jeździć
Mało kto wie, że w Wałbrzychu mamy absolutnego dominatora. Mariusz Pierzynka cztery razy został już najlepszym instruktorem nauki jazdy w Polsce. Prawda, że robi wrażenie? Jak do tego w ogóle doszło, czy było trudno i co te tytuły tak naprawdę oznaczają. Podobno dobry instruktor każdego jest w stanie nauczyć prowadzić samochód, ale…
W ostatnich mistrzostwach większość zadań była wykonywana z pozycji instruktora – mówi Mariusz Pierzynka
Mogę do Pana mówić „mistrzu kierownicy”?
- Wolałbym Mariusz (uśmiech). Nie czuję się mistrzem kierownicy.
Nie za skromnie?
- Raczej nie. Mistrzem kierownicy można nazwać na przykład jakiegoś wybitnego kierowcę rajdowego z wieloma tytułami, a ja jestem tylko zwykłym instruktorem nauki jazdy.
Nie takim zwykłym, bo w swej dziedzinie w Polsce nie ma Pan sobie równych?
- To prawda. Do tej pory nikt w Polsce nie zdobył tytułu Instruktora Roku tyle razy, co ja. Wygrałem zawody czterokrotnie w latach 2007, 2014, 2015 i ostatni raz byłem najlepszy przed rokiem.
Czyli jest Pan absolutnym rekordzistą?
- Jak popatrzymy na statystykę to ma Pan rację. Nie zawsze jednak wygrywałem. Kilka razy zająłem drugie i trzecie miejsce. Żałuję, że przez sytuację pandemiczną w tym roku konkurs się nie odbył. Miałbym możliwość obronić tytuł, już raz mi się to udało, właśnie we wspomnianym 2015 roku.
Co trzeba zrobić, żeby zostać najlepszym instruktorem nauki jazdy?
- Hm, to dość trudne pytanie. Myślę, że nie ma prostej odpowiedzi. Na pewno ważne jest doświadczenie, zamiłowanie do motoryzacji i umiejętności. Mam tu na myśli dobrą komunikację i kontakt z kursantami. Ja mam to szczęście, że moja pasja, jest także moją pracą, a to w tym przypadku niezwykle istotne. To, co robię, staram się wykonywać najlepiej jak potrafię i… to chyba tyle. Ot cała prawda o sukcesach.
Ile osób zazwyczaj stara się o tytuł najlepszego instruktora nauki jazdy? Są jakieś eliminacje?
- Konkurencja jest duża. Najpierw trzeba przejść przez eliminacje regionalne. Do ogólnopolskich zawodów przechodzi po dwóch najlepszych instruktorów w regionie. Dopiero potem zwycięzcy regionalni spotykają się w finale podczas konkursu ogólnopolskiego. Zwykle w tym ścisłym finale spotyka się około 30 osób. Najlepsi z najlepszych w danym roku, którzy przeszli przez gęste sito eliminacyjne.
Jak wygląda sama rywalizacja w finale? Jedziecie na miejsce „mistrzostw” i…
- ….zaczynamy od testów z przepisów ruchu drogowego. Następnego dnia odbywają się konkurencje sprawnościowe. W zależności od organizatora, tych konkurencji jest kilka o różnym stopniu trudności. Na przykład parkowanie precyzyjne na planie krzyża równoramiennego . Wszystko zaczyna się od przygotowania do jazdy. Następnie gdy zawodnik jest już gotowy włącza stoper, biegnie do auta, zapina pasy, uruchamia silnik, zwalnia hamulec ręczny i jedzie. Polega to na wyjechaniu tyłem z garażu prostopadłego i wjechaniu w drugi następnie wjechanie przodem do następnego, wyjazd tyłem do trzeciego i powrót przodem do pierwszego. Po zatrzymaniu należy zaciągnąć hamulec ręczny zgasić silnik rozpiąć pas i udać się do stolika sędziowskiego aby wyłączyć stoper.
I to wszystko na pewno z pozycji pasażera?
- Oczywiście, dlatego to nie takie proste zadanie do wykonania. W ostatnich mistrzostwach większość zadań była wykonywana z pozycji instruktora, a tylko jedną konkurencję wykonywaliśmy siedząc w fotelu kierowcy. Nie muszę chyba mówić, że było to dodatkowym utrudnieniem, bo proszę sobie wyobrazić, że musi Pan wycofać samochód, mając kierownicę z boku.
Które zadanie było najtrudniejsze?
- Nie będę oryginalny, gdy powiem, że każda z konkurencji była trudna. Wydaje mi się, że najtrudniejsze są testy z przepisów ruchu drogowego. Komisja układająca testy bardzo rygorystycznie podchodzi do tego zadania. Nie jest tak jak na egzaminie na prawo jazdy. Tu jest dużo pytań szczegółowych, bardzo ograniczony czas na udzielenie odpowiedzi, no i jest to test wielokrotnego wyboru.
Zwykle to Pan surowym okiem patrzy na kursantów, tymczasem podczas zawodów to Pana oceniano. Dziwne uczucie?
- Nie, dlaczego? Jeśli wiesz co masz robić, to prostu to robisz, najlepiej jak potrafisz. Ja nigdy nie przygotowuję się jakoś specjalnie do tych mistrzostw. Po prostu jadę tam, żeby sprawdzić swoją wiedzę i umiejętności, czy czasem nie wypadłem z formy (śmiech).
Widać po wynikach, że forma jest?
- Cieszę się, bo to sprawdzenie nie tylko wiedzy teoretycznej, ale również praktycznej. Tak sobie myślę, że te moje sukcesy można chyba porównać do każdych innych mistrzostw Polski tylko w innej dyscyplinie jak chociażby rajdy samochodowe. Jest ranga i prestiż, jak w każdym sporcie.
Fakt, że OSK Pierzynka ma najlepszego instruktora nauki jazdy przekłada się na przykład na wysoki procent zdanych egzaminów?
- W szkole nie robiliśmy jeszcze statystyk. Jesteśmy młodą firmą. Działamy od 5 miesięcy. Ale muszę powiedzieć, że w przeszłości otrzymywałem już wielokrotnie wyróżnienia i nagrody za wysoką zdawalność moich kursantów na egzaminach państwowych.
Podobno każdego można nauczyć jeździć samochodem? Zgadza się Pan z taką opinią?
- Generalnie – tak. To kwestia czasu. Z doświadczenia wiem, że większość kursantów żeby nauczyć się jeździć potrzebuje więcej niż minimum 30 godzin jazdy. Sama nauka nie zależy tylko ode mnie, ale również od osoby szkolonej. Powiedziałbym, że dobry instruktor każdego może nauczy jeździć. Ale wiem z doświadczenia, że są też ludzie, którzy bardzo chcą jeździć, ale nie mają do tego potrzebnych predyspozycji.
W czasach epidemii nauka jazdy to chyba jednak nie jest prosta sprawa?
- Myślę, że jak w każdym zawodzie musimy sobie jakoś radzić z tą epidemiczną sytuacją.
W naszej szkole staramy się jak możemy, żeby nauka jazdy przebiegała bezpiecznie i komfortowo dla kursanta.
Rozmawiał Tomasz Piasecki
Fot. użyczone (Archiwum Mariusza Pierzynki)
Artykuł ukazał się na łamach tygodnika "WieszCo" - pełny numer tygodnika do pobrania w formacie pdf na stronie www.wieszco.pl
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj