Sarkofag hrabiny Zuzanny - historia dość makabryczna (FOTO)
Gościem pierwszego spotkania był Sławomir Kulpa, dyrektor Muzeum w Wodzisławiu Śląskim i archeolog z wieloletnim doświadczeniem. To za jego sprawą i zespołu, którego działania przedstawiał, na jesieni minionego roku w krypcie rodu Hochbergów przy kościele pw. św. Mikołaja w Świebodzicach stanął w pełni odnowiony sarkofag, w którym spoczywa Zuzanna Jadwiga Schaffgotsch, druga żona Jana Henryka (Hansa Heinricha) I Hochberga. Efekt ciekawy, ale łatwo nie było.
Historia potrafi przygnębić
Krypta była mocno zdewastowana. W latach 50-tych zrobiono w niej składzik na węgiel i sarkofagi leżały nim przysypane. Było ich 10, z czasem o nich zapomniano. Wcześniej, po wojnie, rozbito je i obrabowano, nie został otwarty tylko sarkofag hrabiny Zuzanny, ponieważ był trudno dostępny. Wielkie szczęście dla złodziei, bo mogli nie przeżyć spotkania z jadowitymi substancjami, które powstały po rozkładzie miedzianego sarkofagu i zamieniły jego zawartość w jedną półpłynną masę. Dlatego ekipa musiała się odpowiednio ubrać.
- Ludzie na nas patrzą i nazywają nas ufoludkami, trzeba jednak pamiętać, że jest wymagana ogromna ostrożność. Jest z nami archeolog, archeobotanik i cały czas się uczymy. Wiemy, co mniej więcej może nas spotkać, ale czasem jesteśmy bardzo zaskoczeni. Świebodzicka krypta jest obiektem bardzo zawilgoconym. Przedtem miała drewnianą podłogę, która zupełnie zbutwiała. To był bardzo niebezpieczny sarkofag. Otwieraliśmy go 2 godziny i potem na 2 godziny musieliśmy odejść, a on został zdezynfekowany, żeby nic nam się nie stało. Wszystko uległo rozkładowi, nie tylko ciało, ale i z kości niewiele zostało. Tlenek miedzi jest substancją bardzo niszczącą. Profesor Grupa, która od lat bada krypty, powiedziała, że takiego stanu rozkładu jeszcze nie widziała. Nic się nie zachowało z czaszki, z zębów, a to najtrwalsze elementy szkieletu. Przetrwał tylko rudy kok z fragmentami czepka – opisywał naukowiec. Jak dodał, bakterie beztlenowe, grzyby i pleśnie mogą być wciąż groźne nawet po setkach lat – a potem mamy "klątwę Jagiellończyka". Zwłoki bywają mniej niebezpieczne niż zachowane fragmenty odzieży.
Podczas spotkania wyjaśniono też, skąd się w krypcie wzięła widoczna na zdjęciach i filmach współczesna trumna. Jak mówił prowadzący spotkanie Mateusz Mykytyszyn z Fundacji Księżnej Daisy von Pless, kiedy w 1990 roku książę Bolko von Pless zszedł do krypty i zobaczył, że po podłodze walają się ludzkie szczątki, zakupił trumnę i poprosił, żeby tam poskładano to, co pozostało po jego przodkach.
Hrabina z gałązką na ramieniu
Badacze określili wzrost zmarłej na około 150 cm, jej budowę ciała jako delikatną. Makabryczne procesy w sarkofagu przetrwała tylko laminowana złota obrączka małżeńska na lewym serdecznym palcu zmarłej, z datą 22 listopada 1664 i inicjałami męża – HHEVH. Przetrwała także metalowa klamra paska. Zostały strzępy wełnianej sukni i materaca. Na prawym ramieniu zmarłej odkryto... pozostałości gałązki z zachowanymi liśćmi. Archeobotanik Agata Sady odkryła też ślady innych roślin – dziurawca, wiśni, chabru, szałwi i chmielu, co wskazuje na porę roku pogrzebu.
Czasy baroku były krańcowo przeciwstawne do naszych, jeśli chodzi o postrzeganie śmierci. Dziś się ją usuwa z pola widzenia, wtedy była niejako w centrum życia. Hrabina zmarła 6 sierpnia, ale jej pogrzeb w krypcie odbył się dopiero około 2 miesiące później.
Sarkofag jak album geneaolgiczny
Na miejscu ostatecznego spoczynku hrabiny wyobrażono herby jej wszystkich krewnych, aż do praprababki wstecz. Także ojca, do którego należał majątek Miedzianka. Całość podtrzymywało osiem lwich łap. Na sarkofagu jest także wiele inskrypcji biblijnych, co może wskazywać na luterańskie wyznanie zmarłej.
Hrabina Zuzanna urodziła się w 1632 roku, zmarła w 1692. W aranżowany związek małżeński z 63-letnim wdowcem wstąpiła mając 32 lata i status "starej panny", a jej zadaniem miało być odtąd wychowywanie pasierbów. Nigdy się nie dowiemy, czy była szczęśliwa i jak wyglądało jej życie w Książu – a potem, gdy mąż wycofał się już z życia politycznego, w jego dużo skromniejszej rezydencji w Lubiechowie.
Co się stało z epitafiami?
Podczas wykładu Róża Stolarczyk z Towarzystwa Miłośników Świebodzic opowiedziała historię epitafiów pierwszego hrabiego Hochberga i jego dwóch żon. Epitafia znalazły się poza kryptą, na murze otaczającym kościół, prawdopodobnie po jego wielkim pożarze w XVIII wieku. Tam pozostały do lat 60-tych minionego stulecia. - I wtedy zostały usunięte z muru i wywiezione furmanką w nieznanym kierunku. Zostało tylko jedno, które nie dało się wyrwać, bo by trzeba było mur rozwalić. Wtedy usuwano wszystkie ślady niemieckości - mówiła Róża Stolarczyk.
Co dalej?
Jeszcze w lutym powinny ruszyć prace w związku z sarkofagiem hrabiego Jana Henryka I, o którym wiemy między innymi, że podczas najazdu Szwedów ukrywał się z rodziną w swojej wsi w Sokołowsku, w domu sołtysa. Ma być odnawiany jeden sarkofag rocznie. Proboszcz parafii p. w. św. Mikołaja w Świebodzicach, Józef Siemasz, chciałby udostępnić kryptę do zwiedzania i być może powstanie pieszy szlak, łączący gotycką świątynię z zamkiem Książ, może nawet biegnący obok odrestaurowanej Ma Fantaisie, dawnej leśnej willi Daisy.
W skład zespołu pracującego w kościele p. w. św. Mikołaja w Świebodzicach wchodzą: dr hab. Henryk Głąb (antropolog, Uniwersytet Jagielloński, Zakład Antropologii), dr hab. Małgorzata Grupa, prof. UMK (archeolog, konserwator zabytków, specjalista ds. tkanin zabytkowych, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, Instytut Archeologii i Etnologii), dr Mirosław Furmanek (archeolog, Uniwersytet Wrocławski, Instytut Archeologii), Sławomir Kulpa (archeolog, Muzeum w Wodzisławiu Śląskim), dr Norbert Mika (historyk), Adrian Podgórski (archeolog, Muzeum w Wodzisławiu Śląskim), Agnieszka i Tomasz Trzos (konserwatorzy dzieł sztuki, A.T. Pracownia Konserwacji Zabytków w Tychach) oraz Agata Sady (archeobotanik, Muzeum Śląskie w Katowicach). Prace były finansowane przez Śląskiego Konserwatora Zabytków i gminę Świebodzice. Kosztowały około 80 000 zł.
Cykliczne spotkania w zamku Książ mają się odbywać raz w miesiącu. Gościem następnego będzie Doris Stempowska, prawdopodobnie ostatnia żyjąca mieszkanka Książa, która pamięta księżną Daisy.
Czytaj też:
MAUZOLEUM JUŻ CZEKA NA ZWIEDZAJĄCYCH
REMONT MAUZOLEUM ZAKOŃCZONY [FOTO]
MAUZOLEUM HOCHBERGÓW: RUSZA REMONT KRYPTY
O OGRODACH, MAUZOLEUM HOCHBERGÓW I NIESZCZĘŚLIWYCH ZABYTKACH
PRZYSTAŃ GONDOLI POD ZAMKIEM KSIĄŻ
ZAPOMNIANY ZABYTEK Z WĄWOZU KSIĄŻ
MAUZOLEUM HOCHBERGÓW - RUSZYŁ OSTATNI ETAP REMONTU (ZDJĘCIA)
MA FANTAISIE - ODBUDOWAĆ ZAPOMNIANĄ REZYDENCJĘ KSIĘŻNEJ DAISY?
Tekst i foto: Magdalena Sakowska
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj